Reklama

Park Duchacki
Wiadomości Podgórze
Napisz do nas!
Coś ciekawego dzieje się w Twojej dzielnicy?

Poinformuj nas, prześlij zdjęcia: wiadomości.krakow@wp.pl

 

 

 

We wrześniu 2021 roku na mapie południowego Krakowa pojawiło się nowe, niezwykle interesujące miejsce. W dawnej siedzibie Kinoteatru Wrzos przy ul. Jana Zamoyskiego 50 „zamieszkał” Teatr KTO, stając się pierwszym klasycznym teatrem na Podgórzu. W 2022 roku będziemy świętować 45-lecie jego istnienia, a od początku działalności funkcję dyrektora pełni JERZY ZOŃ. Z okazji jubileuszu zadaliśmy mu kilka pytań.

 

– Teatr KTO istnieje od 1977 roku, jednak dopiero niedawno doczekał się własnego „domu” przy ul. Zamoyskiego. Dlaczego wybrali Państwo właśnie Podgórze i jak pierwsze wrażenia z pracy w nowej siedzibie?

Teatr KTO faktycznie istnieje już 45 lat. Jednak powód, dla którego po tak długim czasie nasz „dom” powstał akurat na Podgórzu jest nieco bardziej skomplikowany. Budynek przy Zamoyskiego po dawnym, słynnym Kinie Wrzos (własność Miasta Kraków) został oddany pod rozbiórkę, stąd najłatwiej było Miastu przekazać tę posesję do używania naszemu teatrowi, który od jakiegoś czasu starał się o przyznanie przestrzeni na działalność artystyczną. Oczywiście nawet nie marzyliśmy, że to będzie tak rewelacyjna lokalizacja, w tak pięknym, klimatycznym miejscu, zarówno topograficznie, geograficznie, jak i socjologicznie. Wystarczy przejechać most i widzimy, że Podgórze jest naprawdę inną dzielnicą. Jest tu mniejszy ruch, mniej agresji, pośpiechu, ludzie są bardziej uśmiechnięci. Ulice są mniej zatłoczone niż w ścisłym Śródmieściu, a mimo to widać, jak ta część Krakowa tętni nową energią. Jest mnóstwo młodych ludzi, singli i małżeństw z dziećmi. Szczególnie tę ostatnią grupę obserwujemy w czasie niedzielnych spektakli familijnych. Praktycznie zawsze, kiedy gramy przedstawienie dla dzieci, sala teatralna jest pełna.

– Teatr KTO swoją działalność zainaugurował spektaklem „Ogród rozkoszy”. Obecnie ma na swoim koncie ponad 80 tytułów, granych zarówno na scenie, jak i na ulicy. Jego występy mogli podziwiać widzowie w ponad 250 miastach, w ponad 40 krajach, na 5 kontynentach. Czy jest jakaś grupa odbiorców, do której szczególnie skierowane są spektakle, czy też każdy znajdzie tutaj coś dla siebie?

– W naszym teatrze absolutnie każdy znajdzie interesujący nurt. Mamy pełne dowcipu i minimalistyczne w formie komedie Krzysztofa Niedźwiedzkiego. Najdłużej z nich grana, „Atrament dla leworęcznych”, od bodajże 13 lat gromadzi praktycznie pełną widownię. Mamy propozycje dla wielbicieli stand-upu. Tu niezastąpiona jest Iza Kała i jej dwa monodramy.

W niedziele o godzinie 16.00 zapraszamy rodziny z dziećmi. Prezentujemy wówczas spektakle familijne. Wcześniej o 12.00 odbywają się warsztaty dla dzieci.

Dla młodego i poszukującego widza mamy mnóstwo ciekawych propozycji z sektora instalacji, performance’u, teatru pozawerbalnego, fizycznego, teatru tańca. Kilka razy w miesiącu prezentujemy na naszej scenie spektakle gościnne. Sami również w repertuarze KTO mamy tytuły „bez słów”, takie jak „Chór sierot” i „Sprzedam dom, w którym już nie mogę mieszkać” w mojej reżyserii.

Wystarczy zajrzeć na stronę: www.teatrkto.pl, by przekonać się, że wśród 20 tytułów, które pokazujemy miesięcznie, każdy znajdzie dla siebie odpowiedni.

– W styczniu 2022 roku planowana jest kolejna premiera, zatytułowana „Serena – traktat o samogłoskach”. Czy może Pan przybliżyć ten spektakl naszym czytelnikom?

– Instalacja teatralna „Serena – traktat o samogłoskach”, inspirowana baśnią Hansa Christiana Andersena pt. „Mała syrenka”, to opowieść o przekraczaniu granic własnej egzystencji. Miłość nieustannie przeplata się tutaj z poczuciem pustki. Bohaterowie postawieni są w sytuacjach granicznych, w których nie istnieją jednoznaczne wybory. Tytułowa Serena (pół-kobieta, pół-ryba) postanawia totalnie zdekonstruować swój świat. Przekracza wszelkie granice istnienia. Znając konsekwencje, zarówno ona, jak i Książę, decydują się oddać ostatecznej miłości. Spektakl jest swego rodzaju walką między życiem a śmiercią, żonglerką bytem i niebytem, elegią o niespełnieniu.

Przedstawienie, choć w dużej mierze oparte na formach ruchowych i wokalnych, jest niezwykle ciekawe w samej sferze tekstu. Bardzo osobisty scenariusz Joanny Braun daje możliwość zupełnie nowej jakości „czytania”. Pełny tytuł „Serena – traktat o samogłoskach” nie jest przypadkowy, wspomniane bowiem samogłoski stanowią integralną część historii. Autorka zamyka w nich wszystkie uczucia towarzyszące bohaterom. Samogłoski nie są zatem pojęciem lingwistycznym, a żywym nośnikiem służącym do przekazywania emocji.

Spektakl łączy w sobie pierwiastki profanum i sacrum, wyrażane poprzez intensywny ruch i pulsującą muzykę. Słowo jako narzędzie pojawia się w najbardziej intymnych momentach, tylko wtedy, gdy bohaterowie mogą sobie pozwolić na szczere wyznania.

Pragniemy zaprosić widza na bal, którego dramaturgia jest nieprzewidywalna.

– W 2022 roku będziemy świętować jubileusz 45-lecia istnienia Teatru KTO, ale to nie jedyne ważne wydarzenie – latem odbędzie się również 35. ULICA Festival. Możemy spodziewać się z tej okazji czegoś specjalnego?

– 35. ULICA Festival będzie nietypowy. Przez trzy dni na początku lipca skupimy się w znakomitej większości na polskich zespołach, które przygotowały przepiękne przedstawienia, nie zabraknie oczywiście także teatrów zagranicznych. Przyjadą do nas artyści z Hiszpanii czy nawet z Afryki. Większość z nich jest w jakiś sposób zaangażowana społecznie, jednak nie w prymitywny, publicystyczny sposób, tylko refleksyjnie. Szukaliśmy spektakli, które „rozumieją i tłumaczą naszą rzeczywistość”.

– Na zakończenie nasuwa się pytanie – skąd czerpią Państwo energię do tak prężnej działalności w obecnych trudnych czasach?

– Czasy rzeczywiście są trudne i choć brzmi to jak truizm, pewnie będą jeszcze trudniejsze. Pamiętajmy jednak, że nawet w najgorszych momentach podstawowe potrzeby człowieka, do jakich bez wątpienia należy kontakt ze sztuką, zawsze były realizowane. Dzięki twórczości kreujemy rzeczywistość, stajemy się lepsi, wrażliwsi, mądrzejsi… Jednym słowem, bardziej ludzcy. Sztuka zawsze nas rozwijała i poszerzała wyobraźnię. Gdy mamy wyobraźnię, możemy wykreować nadzieję. A gdy mamy nadzieję, to… jest po co żyć.

Czy w perspektywie lat świat zmieni się przez sytuację związaną z Covid-19, czy wyjście i spotkanie z ludźmi zastąpi Internet? Coś takiego jest przepowiadane, może trochę też odczuwa się podobne nastroje, jednak pamiętajmy, taki świat zginie szybko. Człowiek jest „stadny”. Jesteśmy w tym a nie innym miejscu ewolucji, ponieważ kiedyś jakieś plemię postanowiło już nie wędrować dalej, tylko zostać w jednym miejscu, poznawać się bliżej, by w końcu później przyjmować następnych przybyszów. Bycie społeczeństwem daje człowiekowi siłę. To jest w naszych genach. Tego nie zastąpi żadne łącze internetowe.

Rozmawiała: Barbara Bączek

Share Button