OBCIACH. Za komuny obciachem było należeć do partii, bo do partii należało się nie dla idei, lecz po to, by czerpać profity. I te profity dla beneficjentów były decydujące bardziej niż to, co ta partia za sobą zostawiała… Choć często dopiero przelana krew musiała przywoływać do pionu i wielu (korzystając z okazji) oddawało legitymacje partyjne… A przecież „odmowa wcale nie wymagała wielkiej odwagi, była tylko kwestią smaku”, kto zna ten cytat i jego Autora (Zbigniew Herbert) ten wie, o co chodzi. Dlaczego o tym piszę? Bo według mnie kwestią smaku, a mówiąc dzisiejszym językiem – „obciachem” jest dzisiaj należeć i firmować własnym nazwiskiem inkryminowany układ partyjno-rządowy. Nagrane taśmy, a także sposób „wyjaśniania” tej afery, pokazują, że ta władza to grupa przestępcza, coś w rodzaju „ośmiornicy”, czyli czegoś co ma swoje macki w całym polskim życiu społeczno-polityczno-gospodarczym. Mówiłem niekiedy do szeregowych działaczy partyjnych, ludzi skądinąd porządnych: „zróbcie coś z tym swoim przywództwem, przecież to albo psychopaci, albo przestępcy i pójdziecie razem z nimi na dno, nie legitymizujcie ich”. Odpowiadało mi otumanione, bezmyślne spojrzenie lub patrzenie w bok. Przekroczyli wszelkie granice, idą stadem w zaparte. Ze strachu.
PROSZĘ, DZIĘKUJĘ, PRZEPRASZAM. To tytuł programu wdrażanego przez jedną z podgórskich rad dzielnic, konkretnie Dzielnicę XI Podgórze Duchackie, skierowanego do dzieci i młodzieży. Program ma łagodzić obyczaje, wychowywać u podstaw. Po ostatnich aferach podsłuchowych widać, że powinien edukować głównie dorosłych (nie wykluczając niektórych radnych ww. dzielnicy), ale szczególnie tych, którzy są na samej „górze” i nami rządzą. Ich mentalność rodem z kryminału lub spod budki z piwem zaprawiona jest knajackim, prostackim językiem. To co myślą i robią, determinuje język, jakim się porozumiewają. Nic dodać, nic ująć. W tym kontekście o nas pewnie mówią i myślą: „bydło, osły i barany”. Zrobili sobie folwark zwierzęcy i tak też wobec nas działają.
ŻYJMY WOLNIEJ. Pracujemy coraz więcej, coraz dłużej i za relatywnie niskie zarobki. Trudno zrozumieć dlaczego tak jest, gdy za zachodnią granicą obniżają wiek emerytalny, a luz w pracy i na ulicach jest widoczny w całej Unii Europejskiej. Nie przejmują się nią tak, jak u nas, nie skaczą, jak zagrają ci, którzy na tej UE zarabiają najwięcej… W życiu każdego z nas i w skali każdej rodziny widać, że spieszymy się coraz bardziej, że tydzień mija za tygodniem – najczęściej bez odpoczynku i bez refleksji. Gubimy smak i sens życia. Stajemy się przedmiotami, maszynkami w pogoni za „marchewką”. Znajdźmy czas, aby przystanąć na chwilę i przyjrzeć się temu, co i kto nam tę „marchewkę” podtyka, wyznaczając kolejne etapy wyścigu. Spróbujmy żyć wolniej.
Jarosław Kajdański
Dodaj komentarz