Reklama

Park Duchacki
Wiadomości Podgórze
Napisz do nas!
Coś ciekawego dzieje się w Twojej dzielnicy?

Poinformuj nas, prześlij zdjęcia: wiadomości.krakow@wp.pl

Alarm smogowy

W grudniu ub.r. stężenie niskiej emisji w Krakowie przekroczyło 4-krotnie dopuszczalne normy. Przeprowadzono szczegółowy monitoring, z którego wynikało, że oddychaliśmy skażonym ponad normy powietrzem przez 25 dni grudnia. Stan alarmowy utrzymywał się także w styczniu i lutym.

W grudniu stacja monitoringu zanieczyszczeń przy ul. Halszki na Kurdwanowie zapisała stężenie 360 μg/m3 tzw. pyłu zawieszonego, podczas gdy norma wynosi 50 μg/m3. Nie ogłoszono jednak alarmu smogowego. Okazuje się, że ustawa o ochronie środowiska… umożliwia gminom nieogłaszanie alarmu smogowego, mimo zagrożenia zdrowia. Jej przepisy są sprzeczne i wymagają deregulacji, aby było wiadomo, co wtedy robić, jak pokierować życiem skażonego miasta i jego mieszkańców. Jednym z doraźnych rozwiązań jest ograniczenie ruchu pojazdów, dzięki czemu byłoby mniej spalin. Przesiadamy się do komunikacji miejskiej, a przejazd jest dotowany ze specjalnej puli. Wzorów postępowań jest wiele w każdej większej aglomeracji świata Zachodu.

Matki w maskach

Nic dziwnego, że zareagowali mieszkańcy, zawiązując na Facebooku „Krakowski Alarm Smogowy” (KAS). Inicjatorkami tej społecznej akcji były głównie matki, gdy dowiedziały się, że ich dzieci nie mogą być w przedszkolu wyprowadzana na spacer ze względu na zanieczyszczenie powietrza.

– Stwierdziliśmy, że nie możemy dłużej czekać i wystosowaliśmy petycję, w której głównymi postulatami są: zakaz palenia substancjami stałymi, w ciągu 5 lat wymiana pieców węglowych na inne, ekologiczne źródła ciepła lub przyłączenie do sieci MPEC, zaostrzenie kar za palenie śmieci oraz wyprowadzenie części ruchu z centrum miasta – powiedziała na konferencji prasowej Ewa Lutomska z KAS-u.

Poparcie społeczne rosło lawinowo. Przygotowano petycję, zbierano podpisy, zorganizowano  przemarsz ulicami miasta w maseczkach przeciwpyłowych, organizowano debaty, media huczały od „gadających głów”.

Chora Małopolska

Zanieczyszczenie pyłami zawieszonymi wpływa na  układ oddechowy, czyli oskrzela i płuca. Równie negatywny ma wpływ na układ krążenia, zwiększa się częstość zachorowań na zawał serca. Zagrożone są głównie małe dzieci, kobiety w ciąży, osoby starsze i przewlekle chore.

Jak podano, w Małopolsce na astmę choruje kilka razy więcej dzieci niż w innych rejonach Polski. Nienarodzone dzieci, których matki były narażone na wysokie stężenie pyłów, rodzą się mniejsze, mają niską wagę i mały obwód głowy. Po kilku latach można też zaobserwować mniejszą pojemność płuc u tych dzieci.

Sprawcą niskiej emisji zanieczyszczeń są głównie piece węglowe, z jakich korzysta jeszcze ok. 35 proc. mieszkańców Krakowa, w znacznej części w Podgórzu, w starych kamienicach, przede wszystkim na osiedlach domów jednorodzinnych.

Smogowi sprzyja też położenie miasta w niecce, czyli brak wentylacji. Do niedawna rolę naturalnych kanałów powietrznych pełniły doliny krakowskich rzek, w naszym rejonie Wilga, Drwinka, Serafa itp. oraz wszystkich potoków. Niestety polityka „urbanizacyjna” miasta jest taka, że oddaje pod zabudową prawie każdy atrakcyjny teren, o który wystąpi deweloper. Tereny te nie są prawnie chronione. Wycinka drzew, każdego zagajnika, który redukuje zanieczyszczenie powietrza – też nie sprzyja jakości krakowskiego powietrza.

Kolejny problem to spaliny samochodowe (stanowią 35% niskiej emisji zanieczyszczeń), brak zielonej fali, która upłynnia ruch, ceny biletów komunikacji miejskiej, które w żadnym razie nie są konkurencyjne, brak systemu „park and ride”, brak parkingów w centrum miasta, zbyt mała liczba ścieżek rowerowych itp. Zamiast inwestycji w te dziedziny antysmogowe, miasto wydało miliony np. na stadiony, a teraz przymierza się do organizacji zimowych igrzysk olimpijskich, mamiąc nas kosztowną obietnicą poprawy infrastruktury, gdy organizacja Euro ’12 pokazała, że rząd w Warszawie nie umie tego zrobić.

Być może doraźnym rozwiązaniem byłoby dotowanie popularnego na Zachodzie carpoolingu, czyli zadeklarowanych, wspólnych, regularnych przejazdów większej liczby osób do pracy czy na uczelnie prywatnym środkiem transportu.

Zaniedbania i opóźnienia gminy Kraków są w tej materii ogromne. Tymczasem Prezydent miasta pierwsze co zrobił w reakcji na akcję protestacyjną, to wystąpił do władz województwa z wnioskiem o… wprowadzenie zakazu palenia węglem.

Co robić?

Jak podały władze Krakowa, od 1995 r. doprowadziły do likwidacji ok. 20 tys. pieców i 350 większych kotłowni węglowych. Ile jeszcze zostało do likwidacji, dokładnie nie wiadomo. Nieoficjalnie mówi się o nawet o 70 tys.

Miejski projekt antysmogowy poprzez dopłaty do wymiany palenisk ożył w budżecie dopiero w ub.r. Wcześniej został zablokowany na 2 lata przez niemrawą zmianę legislacyjną dotyczącą  funduszów ochrony środowiska. Proekologiczni mieszkańcy zostali wystawieni do wiatru, gdyż mimo deklaracji nie dopłacono im do inwestycji. Ale to nie jedyny problem. Jak przyznała w rozmowie telewizyjnej dyrektor Wydziału Kształtowania Środowiska UMK Ewa Olszowska-Dej, zdarzały się przypadki, gdy mieszkańcy… zwracali dotacje, ponieważ nie stać ich było na wysokie opłaty. Węgiel pozostaje wciąż najtańszym paliwem. Ale niektórych i na to nie stać, więc zgodnie z tradycją palą czym popadnie, ze śmieciami włącznie. Być może doraźnym rozwiązaniem byłoby montowanie dotowanych filtrów na kominy.

Programy unijne

Zanieczyszczenie powietrza to problem nie tylko Krakowa, ale całej Małopolski. Normy  przekroczone są wielu miejscowościach, wystarczy wymienić Skawinę, Oświęcim, Chrzanów, Wadowice, Nowy Sącz czy Zakopane.

By stan powietrza uległ poprawie, trzeba powszechnie zainwestować w instalacje przyjazne środowisku, np. gaz, baterie słoneczne, doprowadzenie sieci c.o.  Według Urzędu Marszałkowskiego, do 2020 r. w Krakowie trzeba zlikwidować piece w 24,2 tys. lokali (szacunkowy koszt 263 mln zł), w Nowym Sączu – w 5,2 tys.(59 mln zł), a w Zakopanem – w 4,2 tys. (49 mln zł). W sumie, aby rozwiązać problem zanieczyszczeń powietrza w Małopolsce, potrzeba ok. 11 mld zł. UE z pewnością wymusi zmiany, samorządy powinny łączyć się w grupy, by dać sobie z tym radę.

Przedstawiciele KAS-u poinformowali, że Unia Europejska ma zarezerwowane mnóstwo pieniędzy na poprawę jakości powietrza, trzeba tylko umieć o nie wystąpić. Jeśli zanieczyszczenie się nie zmniejszy, Polsce grożą ogromne kary.

Idea i rzeczywistość

Do małopolskiej akcji antysmogowej zostały wciągnięte władze na szczeblu rządowym. W Krakowie goszczono Małgorzatę Skuchę, prezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, która przedstawiła program „KAWKA” na poprawę jakości powietrza z kwotą 800 mln zł w skali całego kraju (to kropla w morzu potrzeb). Mówiono przy okazji o zmianach legislacyjnych. A wymagane są takie, jak preferencyjne ceny za gaz i prąd, czy odnawialne źródła energii.

Potrzebne są wieloetapowe zmiany systemowe, trzeba oszacować koszty społeczne, jak m.in. perspektywa likwidacji kopalń węgla. W naszym rejonie trzeba by zachęcić mieszkańców do przyłączania domów do sieci MPEC.  Jest taka możliwość np. w Piaskach Wielkich od skrzyżowania ulic Cechowej i Łużyckiej, gdzie przebiega magistrala ciepłownicza. Ale to wszystko trzeba robić z głową. A nie na łapu-capu i na pokaz, jak karanie kierowców za odmrażanie aut przy włączonym silniku 300-złotowym mandatem, na co nawet policjanci pukają się w czoło.

Czyste powietrze to luksus bogatego społeczeństwa, a tymczasem nasze ubożeje. Tylko przylepionym do Unii Europejskiej elitom władzom wydaje się, że jest inaczej. Medialną akcję antysmogową jak na razie wykorzystali tylko politycy.

Smog nad Kurdwanowem.

Oprac. i foto: (Kaj)

Share Button

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

* Copy This Password *

* Type Or Paste Password Here *