Reklama

Park Duchacki
Wiadomości Podgórze
Napisz do nas!
Coś ciekawego dzieje się w Twojej dzielnicy?

Poinformuj nas, prześlij zdjęcia: wiadomości.krakow@wp.pl

e-samotnosc

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Kiedy w 2001 roku ukazała się książka Janusza Leona Wiśniewskiego „Samotność w Sieci”, trudno było przypuszczać, jak bardzo aktualna stanie się ona za piętnaście lat. Dziś znajomości w wirtualnym świecie coraz częściej zastępują te w „realu”. Dlaczego tak się dzieje i czy ten trend będzie się nasilał?

 

Skąd się wzięła i czym jest e-samotność?

Rzekłbym, że e-samotność jest to bardzo specyficzna, a zarazem niezwykle podstępna przypadłość – tak na swoim blogu (www.matuszny.opoka.org.pl) pisze ksiądz Mirosław Matuszny. W zdaniu tym jest dużo racji – samotność kojarzy nam się zwykle z osobami nieśmiałymi, żyjącymi we własnym świecie, borykającymi się w pojedynkę z problemami. Tymczasem „e-samotni” mogą zazwyczaj pochwalić się sporą grupą znajomych – różnica polega na tym, że są to znajomi wirtualni, których często nigdy nie widzieli inaczej niż na zdjęciach z portali społecznościowych. O mniej lub bardziej istotnych wydarzeniach ze swojego życia natychmiast informują w sieci, zaś wyznacznikiem popularności nie są dla nich zaproszenia na imprezy, ale ilość „lajków” pod zamieszczonymi przez siebie wpisami.
e-samotnosc1Temat ten nie dotyczy tylko młodych ludzi, chociaż u nich jest na pewno najbardziej widoczny – mówi Marta Wojtas, psycholog, specjalistka ds. bezpieczeństwa dzieci i młodzieży online w Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę (wcześniej Fundacja Dzieci Niczyje). – Myślę, że wynika to przede wszystkim z dostępu do nowych technologii. Smartfony czy tablety stały się ogólnodostępne, a dzieci dostają je bardzo wcześnie, czasem zbyt wcześnie, co od najmłodszych lat kreuje u nich przyzwyczajenie do korzystania z tych urządzeń. W miarę upływu czasu nawet chwilowy ich brak staje się dużym problemem w codziennym funkcjonowaniu. Drugi istotny czynnik to obserwowanie osób dorosłych – dzieci uczą się poprzez modelowanie, zatem widząc, że dorośli w ten sposób się komunikują, same powielają te zachowania. Dodatkowo Internet znacznie ułatwia komunikację osobom, które mają problem w nawiązywaniu relacji międzyludzkich – łatwiej jest im pokonać pewne bariery, kiedy siedzą przed ekranem, nie widząc bezpośrednio drugiego człowieka – ten aspekt dotyczy zarówno dorosłych, jak i dzieci. Podobnie jak podążanie za trendami – nowoczesne sprzęty posiadają coraz więcej różnych funkcji i korzystanie z nich staje się po prostu modne.

Pokolenia „sprzed Internetu” a Generacja „Z”

Jesteśmy świadkami ogromnej przemiany w sposobie komunikacji, która dokonuje się za sprawą postępu technologicznego – tłumaczy Stella Strzemecka, doktorantka i asystentka naukowa Instytutu Socjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Przed komunikacją zapośredniczoną przez media nie uciekniemy. Wirtualna część świata będzie już tylko zyskiwać na znaczeniu i musimy być tego świadomi. Świat wirtualny pomieszał się ze światem realnym i nie można ich już odseparować od siebie. Pokolenia, które pamiętają czasy „sprzed Internetu”, mają największy problem ze zrozumieniem i zaakceptowaniem takiego stanu rzeczy. Zaczynają funkcjonować w nowej erze, w której dopiero powoli się odnajdują, w przeciwieństwie do tak zwanej Generacji „Z”, czyli młodych ludzi urodzonych po 1990 roku (niektórzy wyznaczają jako graniczny rok 1995), którzy dorastają w świecie najnowszych technologii. „Zety” realne życie i kontakty interpersonalne na ogół zastępują tymi w świecie wirtualnym. Odnajdują w sieci źródło satysfakcjonujących relacji, spędzając wiele godzin na rozmowach przez ekran laptopów lub smartfonów. Paradoksalnie Internet jest dla nich źródłem bezpośredniego kontaktu, a czaty, lajki czy umawianie się na imprezy przez Facebooka – normalnością. Patrzą na znajomych przez pryzmat tego, co polubili na Facebooku, kogo mają w znajomych, jakie treści wygenerowali. Profil stał się nieodłączną częścią ich życia i wpływa na to, jak są postrzegani w życiu realnym. Wskutek tego spędzają coraz więcej czasu na kreowaniu wirtualnego wizerunku i manifestowaniu „ja”, zamiast prowadzić realne życie.

Wyzwanie nie tylko dla rodziców

e-samotnosc2Powszechna dostępność Internetu niejednokrotnie stawia rodziców przed dylematem – kontrolować strony odwiedzane przez ich dzieci czy może jednak im zaufać? – Na pewno powinni kontrolować młodsze dzieci, które ze względu na swój wiek, przyjmijmy, do dwunastego roku życia, nie są w stanie krytycznie podejść do oglądalnych treści – odpowiada Marta Wojtas. – Ta kontrola powinna opierać się przede wszystkim na korzystaniu z filtrów kontroli rodzicielskiej, dostępnych w systemie, w który zaopatrzony jest komputer. Zawsze można je też zakupić lub pobrać. Oprócz kontroli warto uczyć tego, jak bezpiecznie korzystać z Internetu. Natomiast w przypadku starszych dzieci zbytnia kontrola nie zawsze jest korzystna i skuteczna, gdyż jej świadomość na pewno nie da młodemu człowiekowi poczucia komfortu. Zdarza się, że nastolatek potrafi sobie doskonale poradzić z wyłączeniem takiego oprogramowania. Młodzież potrzebuje autonomii, najlepiej jednak, aby rodzic poprzedził ją edukacją dotyczącą bezpieczeństwa w sieci. Jeżeli młody człowiek wie, że pewne treści mogą być dla niego szkodliwe i przede wszystkim wie dlaczego, warto mu zaufać, zostawiając przestrzeń na rozmowę, gdyby tylko zaczęło się dziać coś niepokojącego.
– Nowe media są ogromnym wyzwaniem nie tylko dla rodziców, ale także dla polskiej szkoły – dodaje Stella Strzemecka. – Wszelkie praktyki, takie jak zabranianie korzystania z Internetu czy zakup smartfona dopiero kiedy będzie „naprawdę konieczny”, bez tłumaczenia najmłodszym dlaczego, z pewnością nie przyniosą spodziewanego i długotrwałego rezultatu. Najważniejsze jest podnoszenie świadomości oraz dawanie dobrego przykładu.

Czy istnieje alternatywa dla Internetu?

Wiemy, że o ile świat wirtualny bardzo ułatwia życie i daje wiele nowych możliwości, nie jest w stanie zastąpić całkowicie kontaktu „twarzą w twarz”. – Na szczęście powstaje coraz więcej projektów, poprzez które różne instytucje starają się zachęcać młodych ludzi, aby nie spędzali wolnego czasu głównie przed komputerem – mówi Marta Wojtas. – Internet jest niezwykle atrakcyjny, ale nie można zapominać, że istnieją dla niego alternatywy i w świecie realnym również dzieje się wiele ciekawych rzeczy; niestety młodzież nie zawsze ma do nich dostęp – czy to z powodów finansowych, czy np. odległości.

Fenomen „Pokémon Go”

e-samotnosc3Jednym z głównych zarzutów w stosunku do użytkowników smartfonów i komputerów jest fakt, że za dużo siedzą w domu, zbyt mało się ruszając. Zdali sobie z tego sprawę twórcy gry miejskiej „Pokémon Go”, która od kilku miesięcy podbija świat. Na czym polega jej sukces?
„Pokémon Go” to bez wątpienia fenomen społeczny. Ludzie z całego świata wylegli na ulice, place, a nawet cmentarze, w poszukiwaniu wirtualnych stworków. To pierwsza tak popularna gra na smartfony, która zmusza do wysiłku fizycznego, ale, niestety, nie rozwiązuje problemu ciągłego patrzenia w ekran. Co ciekawe, niektórzy szukają sposobu na przechytrzenie aplikacji, by nie zmęczyć się fizycznie. Na przykład jeden z graczy przymocował telefon do drona, obsługując aplikację z poziomu laptopa… W mediach społecznościowych przeciwnicy tej gry piszą, że grający w nią wyglądają jak „sterowane robociki” albo „lunatycy”. Rzeczywiście, często zdarza się, że w trakcie „łapania” pokemonów nie patrzą na to, co ich otacza (ulice, budynki, słupy czy innych ludzi) albo grają w sytuacjach, kiedy jest to bardzo niebezpieczne (np. podczas prowadzenia samochodu). Zwolennicy „Pokémon Go” odpowiadają jednak, że takie sytuacje to nie wina samej gry ani jej producentów, ale nieodpowiedzialnych użytkowników, pochłoniętych zbieraniem wirtualnych stworków – wyjaśnia Stella Strzemecka.

Barbara Bączek

Share Button

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

* Copy This Password *

* Type Or Paste Password Here *