Reklama

Park Duchacki

Wiadomości Podgórze

Napisz do nas!

Coś ciekawego dzieje się w Twojej dzielnicy?

Poinformuj nas, prześlij zdjęcia: wiadomości.krakow@wp.pl

Trzy grosze

DUCH W NARODZIE NIE ZGINIE, PÓKI… Przed nami Święta i kolejna kampania zakupowa. Oddziały szturmowe i dywersyjne już w gotowości. W wyposażeniu kamery internetowe, słuchawki bezprzewodowe w systemach wi-fi, wimax, bluetooth – i inne quasi militarne gadżety. Akcja! – Tu jestem, słyszysz mnie? odbiór. – Słyszę i widzę, jestem na rybach, co się dzieje? – Nie ma kabanosów, gdzieś się ulotniły… – Przeleciałeś wszystkie gabloty? – A co tym myślisz, że jak? – Spóźniliśmy się, tyle razy ci mówiłam. Dobra, wycofaj się, może za chwilę rzucą w promocji… – Gdzie szwagier? – Czekaj, zaraz go zzoomuję. No nie ma, gdzie on polazł? – Zobacz na alkohole. – No jest, łazi i ogląda. – Wkłada coś do kosza? – Nie, nie ma już miejsca, ale zaraz: daje Karolkowi do koszyczka. A gdzie moja siostra? – Była na ciuchach, tylko tam nie jedź, bo nie mamy czasu. A owoce jakieś masz? – Są, ale takie w podeszłym wieku, więc nie dzisiaj. Czekaj, a gdzie reszta dzieciaków? – Widzę, są przy tym przebierańcu w stroju Mikołaja. – Co tam się dzieje? – No promocja zabawek, rozdaje kupony i cukierki. Leć do dzieciaków i wycofaj się gdzieś na bok! – Nie mogę, nie ma miejsca, ratuj! – Co ratuj? Co się stało? Halo, halo! – Dobra już jestem, dostałam w bok wózkiem! – Dasz radę? mam dzieciaki, wycofujemy się! – Ubezpieczam cię, idę za tobą. – OK, lećmy do kasy. Ożesz, jaka kolejka! – A nie mówiłam! – Tu następuje niespodziewany zwrot akcji: najpierw awaria systemu komputerowego, wszyscy stoją nieruchomo przed kasami, kasjerzy nie wiedzą, co robić, siedzą jak sparaliżowani. Gdy system się uruchamia, klienci oddychają z ulgą. Ale zaraz: od kas dobiegają jęki i złorzeczenia. – Co to znaczy, że nie mam karty stałego klienta?! – Gdzie są moje punkty, tyle czasu je zbierałam?! – Co stało z moimi gratkami-rabatkami?! – Po chwili napięcie wrasta, gdy kasy odmawiają dostępu do kont dla kart płatniczych. Zapada cisza. Stop. Nagle gaśnie światło.
Czytaj więcej

MOJE GROBY. W moim mieście rodzinnym nie było grobów rodzinnych. Była obcość. Groby były i są rozproszone po kraju i na obczyźnie. Dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny były więc obchodzone symbolicznie spacerem po Cmentarzu Centralnym w Szczecinie, jednym z największych w Europie, przy ul. Ku Słońcu, zawsze podobała mi się ta poetycka nazwa ulicy. Na groby jeździliśmy przy innych okazjach, a te, ze względu na odległości i brak samochodu, zdarzały się rzadko. Zapalaliśmy znicze przy symbolicznym krzyżu w Szczecinie. Dotąd zapalam znicz na każdym cmentarzu. Oszczędzano mi też uczestnictwo w pogrzebach, taka się zmowa zrobiła, aby nie dokładać mi przykrych przeżyć, ponieważ często ocierałem się o śmierć. Wyrastałem w oderwaniu od prochów przodków, co przyniosło skutki. Niewiele zostało rodzinnych pamiątek, tyle co nic. Zbierałem je, ale okazało się, że tylko ja przywiązuję do nich sentymentalną wagę. W miejsce pustki wprowadziłem wyobrażenia i mity. Tym bardziej lgnąłem do tradycji i dziedzictwa wspólnoty. Mając taką perspektywę, smutną i pustą – wybrałem taką, która dała mi wiarę i siłę, i pogodę ducha. Oparłem się o Krzyż, i poczułem, że On jest. A najbliżej Matka Boska. Amen. Czytaj więcej

CHWAŁA CHOPINOWI. W dniach 2-23 października br. w Filharmonii Narodowej w Warszawie odbywa się XIX Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina. Wśród 84 uczestników znalazło się 13 Polaków, którzy rywalizują o jedno z najbardziej prestiżowych wyróżnień w świecie muzyki klasycznej. Wszyscy są zgodni, że poziom jest wysoki, a oceny jury jak zwykle dyskusyjne. Relacje z przebiegu konkursu prowadziła m.in. Telewizja Kultura, w której studiu zasiedli prowadzący i fachowcy, można się było wiele dowiedzieć i nauczyć. Jedno jest pewne: muzyka Chopina jest magiczna i zawsze żywa. Na marginesie jedna uwaga: nachalność kamer, jakby trwała walko między dźwiękiem a obrazem, przydałoby się więcej kultury i umiaru przy kamerowaniu uczestników konkursu – szczególnie tuż przed wejściem na scenę i zaraz po wyjściu. To są sytuacje kameralne, intymne. Kamery wycelowane w twarz, wychwytujące każdą kroplę potu – są nie na miejscu. Poza tym organizatorzy powinni zadbać o ściereczki do przecierania dłoni i spoconej twarzy oraz klawiatury, bo nie wszyscy uczestnicy pamiętają, aby je mieć przy sobie. Występ każdego uczestnika ma swój początek i koniec na scenie, i tylko tam. To było święto języka polskiego i muzyki Chopina.
Czytaj więcej

ATAK DRONOWY. 10 września Rosja zaatakowała Polskę przy pomocy dronów i dezinformacji. Przetestowano nasz system obrony. Był to atak na wschodnią flankę NATO. Poradziliśmy sobie, ale mogło być lepiej. Trzeba uważać. Czytaj więcej

BIOODPADY. To jedna z (jak to się fachowo mówi) frakcji śmieci komunalnych. Tutaj na osiedlu wrzuca się je do osobnych pojemników. Wrzucamy i my. Zastanawiam się, co się z tym dzieje potem. Bo odpady bio, zazwyczaj mokre i gnijące, są zapakowane w worki foliowe i trudno sobie wyobrazić, aby w miejskiej sortowni wygrzebywano je z tych worków. Ktoś mi to wyjaśni? Dziękuję.
Czytaj więcej

NA ROWERACH. Rowery były u nas tradycją rodzinną, dziadkowie kupowali je wnukom, takim sposobem dostałem mój pierwszy rower „żabka”, na którym uczyłem się jeździć. Mój 92-letni ojciec nadal jeździ na rowerze po parku i lesie, gdzie też ćwiczy na przyrządach. Był czas, że kupiłem mu rower i zawieźliśmy go samochodem do Szczecina, ucieszył się jak dziecko… W deszczu i w słońcu, pęd wiatru na twarzy, zapach przygody, jazda po wertepach, po ścieżkach w Lesie Arkońskim, na torze kolarskim, crossowanie po korzeniach, wjazdy i zjazdy, miałem kondycję. Najbardziej intensywnie jeździłem pod koniec podstawówki i w liceum, miałem „albatrosa”, a wcześniej składaka, było jeszcze coś pośredniego, ale nie pamiętam. Jeździłem po okolicach na szczecińskim Pogodnie. Stępa, kłusem, galopem, cwałem – tak sobie to wyobrażałem, a mój wierzchowiec dawał z siebie co mógł, byliśmy za pan brat, dbałem o niego… Kiedyś podczas wieczornej przejażdżki zauważyłem ją, jak śmignęła przede mną. Tylko blond włosy rozwiane zostawały w tyle. Puściłem się galopem za nią. Trzymałem dystans, aby jej nie spłoszyć, nie przestraszyć. Dojechała do kamienicy, zsiadła z roweru i wtachała go do środka. Fasada tej kamienicy była rozświetlona upalnym, wakacyjnym słońcem. Oszalałem ze szczęścia, ale nie dałem nic po sobie poznać. Codziennie o tej samej porze podjeżdżałem pod kamienicę, stojącą w ciągu balkonowców położonych naprzeciw koszar. Kręciłem się, patrzyłem w okna, gdzie jak mi się zdawało mieszkała ta cud dziewczyna. Zawracałem. Tęsknota zżerała mi serce. .. Raz jeden zauważyłem ją jak podjeżdża swoją damką pod górę. Rozpędziłem się, aby nie stracić jej z oczu, podjechałem blisko stając na pedałach. Obejrzała się do tyłu… Nie mogłem zasnąć w nocy. Nigdy jej więcej nie spotkałem. Czytaj więcej

SEN O ŚWIĘTYM GAJU. Miałem kiedyś sen… Siedziałem w gaju, a wokół rosły drzewa na planie zegara, 12 drzew takich, jak jawor, miłorząb, dąb, buk, sosna, brzoza, kasztanowiec, klon, świerk, modrzew, lipa, akacja… (lub jak kto woli). Drzewa zasadzone i rosnące w oddaleniu tak, aby po czasie kontemplować ich koronę, ich światło i cień. Możesz usiąść w środku, patrzyć na wybrane drzewo, możesz usiąść pod każdym z nich patrząc na resztę… zegara. To powinniśmy zostawić naszym dzieciom i wnukom, aby też mogły porozmawiać z drzewami, wsłuchać się w to, co każde z nich ma nam do powiedzenia. Taki sen. Może Ty go spełnisz, może macie taki skrawek ziemi. Czytaj więcej