Reklama

Park Duchacki

Wiadomości Podgórze

Napisz do nas!

Coś ciekawego dzieje się w Twojej dzielnicy?

Poinformuj nas, prześlij zdjęcia: wiadomości.krakow@wp.pl

Kultura

 

 

 

 

 

185. rocznica urodzin Aleksandra Kotsisa

Gdy większość malarzy w tym czasie fascynowała wielka historia, on malował podmiejską biedotę, przypadkowo spotkane osoby, prawdziwe życie prowincji pod Krakowem. Postacie niczym z noweli Konopnickiej czy Sienkiewicza, o których się uczą dzieci w szkołach. Wrażliwy na każdy szczegół i krzywdę ludzką ALEKSANDER KOTSIS zapisał się na stałe w historii malarstwa polskiego. Dziś jego dzieła przypomina Muzeum Narodowe w Krakowie. Czytaj więcej

List Jarosława Kajdańskiego do Marii Fotruny-Sudor:

Witaj,
Gwoli ścisłości muszę wyjaśnić, że ta książka jest niejako wymuszona sytuacją, robiona była na kolanie, bez opieki redaktorskiej i korektorskiej, wydałem ją po znajomości, nie jest dopieszczona edytorsko, jest zarejestrowana, ma indeks ISBN, przymierzałem się do innych wydawnictw, ale zniechęciły mnie procedury, poza tym miałem z tyłu głowy świadomość i pytanie, czy ktoś ją będzie czytał, czy jest coś warta. Zostały w niej zebrane z wielu lat i ustawione alfabetycznie wpisy do moich „Trzech groszy”. Duże ryzyko. Ale cieszę się, że ją wydałem, bo reakcje są pozytywne, albo ich nie ma w ogóle.

Pozdrawiam serdecznie, Jarek Kajdański

 

Z pewnym opóźnieniem przeczytałam książkę pt. „Mój Kraków, mój Szczecin, moje Kresy” napisaną przez Jarosława Kajdańskiego, aktualnie mieszkańca Woli Duchackiej i redaktora poczytnego miesięcznika lokalnego „Wiadomości”, które  znany dziennikarz krakowski wydaje od ponad 25 lat. Czytaj więcej

MAJÓWKA. Najpierw 1 Maja, potem 3 Maja, oba święta majowe ważne, z tradycjami. Tradycją byłem po stronie białych, ale sercem po stronie czerwonych, pierwszych socjalistów, ich społecznego programu, z Piłsudskim jako zwieńczeniem walki o niepodległość. Gdy trzeba było, ruszyłem z plecakiem na strajk, a Mama poproszona naprędce o uszycie biało- czerwonej opaski w milczeniu to zrobiła, chyba większość kobiet w Polsce ma w zanadrzu materiał na opaski nawet o tym nie wiedząc. Na opasce, którą z dumą nałożyłem, dali na strajku stempel identyfikacyjny, aby się rozpoznawać. Flagi wieszano za komuny na 1 maja i szybko ściągano, aby nie było pretekstu do przetrzymania ich do 3 maja. Zdarzały się incydenty, albo przez niedopatrzenie (zapicie?) stróża, a jeśli celowe, patriotyczne, to sporadycznie, bo stróż (nazywano ich wtedy blokowymi), odpowiadał za to całym sobą. Najczęściej „zapominano” o tym w kościołach. 1 maja był oficjalny pochód. Gdy kończyłem podstawówkę w 1974 roku, minister Kuberski zniósł egzaminy do liceum. Można było złożyć świadectwo, im lepsze, tym szanse większe, ale konkursu świadectw też chyba nie było. Zatem nasza rola ośmioklasistów polegała, aby nie podpaść na koniec roku. Wychowawczynią w mojej klasie była świetna polonistka pani Kulesza, przy okazji I sekretarz POP PZPR, która chciała nas wychować na wzorowych pionierów. Udział w pochodzie pierwszomajowych był obowiązkowy. Poszliśmy, ale poprosiłem kolegów, aby przed samą trybuną odwrócić głowy w bok.  Nie wyjaśniałem dlaczego, tak dla draki, powiedziałem. Nie wiem, czy ktoś oprócz mnie to zrobił. Dostałem się do najlepszego liceum. Gdy mieliśmy dom w Krakowie, wieszanie flagi na święta państwowe stało się moim miłym obowiązkiem. Dobrze było też widzieć flagi u sąsiadów. To było krzepiące odczucie wspólnoty. Flaga w moim widzeniu powinna  powiewać, łopotać, ale aż takich możliwości niestety nie miałem. Smutne jest zdejmowanie flagi, pakowanie jej do następnej okazji. Tu na osiedlu, gdzie teraz mieszkamy, robiła to dzisiaj z rana w ramach swoich obowiązków młoda pani sprzątająca z Ukrainy, znam te panie, pozdrawiam je, lubię, bo wzorowo wypełniają swoje obowiązki. Pani niskiego wzrostu machając długą tyczką i podskakując wypychała drzewiec flagi, szło opornie, ale się nie poddawała. Skąd przyszła mi do głowy smutna refleksja, że ta flaga nie powinna upaść na ziemię, a jest wypychana przez Ukrainkę, w naszej wzajemnej historii dużo było takich sytuacji. Odejdź maro! Będąc w Szwecji widziałem flagi narodowe na każdym kroku, nikogo to nie dziwiło, ani nie drażniło, są przyzwyczajeni, nawet uroczystość rodzinna jest powodem do wywieszenia flagi. Czy tego nadużywają? nie sądzę. Musimy się przyzwyczaić do Biało-Czerwonej bez specjalnych okazji. Czytaj więcej

 

 

 

 

 

 

Graficzka komputerowa, projektantka stron www, adwokatka, lekarka – o takich karierach dla swoich córek myśli obecnie większość matek. Okazuje się jednak, że aspiracje nastolatek są nieco inne. Czytaj więcej

  • Wiesz, pracuję teraz dla nowej firmy i większość w niej osób na stanowiskach i czynnych zawodowo ma chyba z 60 czy 70 lat – oznajmiła mi z lekkim niedowierzaniem koleżanka, obecnie zatrudniona w międzynarodowej korporacji. Nie ukrywam, że miło było mi to słyszeć, bo jestem gorącą zwolenniczką aktywności w każdym wieku i sama przekroczyłam już magiczne 40 lat. O tym, że świat jest coraz bardziej otwarty dla osób starszych, wiadomo nie od dziś. Pytanie tylko, kiedy w naszym kraju osoby 50 plus, będą doceniane na rynku pracy lub uwierzą, że mają dalej szansę na rozwój i zmianę?

Czytaj więcej

 

Przy ul. Wielickiej, po stronie OBI stoi od lat żeliwny krzyż, upamiętniający hr. Wodzicką, która z tego wzniesienia lubiła patrzeć na swój ukochany Prokocim.

Ludwika z hrabiów Wielopolskich hr. Wodzicka była żoną Eliasza – pierwszego znanego właściciela Prokocimia. Na krzyżu inskrypcja. Na poziomej belce: „Na wieczną Pamiątkę”. Na belce pionowej: „Dla Ludwiki z Hr. Wielopolskich Hr. Wodzickiey”. Daty ani fundatora nie udaje się ustalić, mimo zachęt adresowanych do osób kompetentnych.

O krzyżu jako ciekawej pamiątce pisaliśmy parokrotnie zamieszczając zdjęcia z opłakanego stanu jego otoczenia. Tak wyglądała wymiana zdań w tej sprawie na Facebooku między redaktorem „Wiadomości” a dyrektorem ZZM Piotrem Kempfem Czytaj więcej

Wydobyty kamień  położony jest między blokami przed placem zabaw. Napis na kamieniu: Czytaj więcej