Reklama

Park Duchacki
Wiadomości Podgórze
Napisz do nas!
Coś ciekawego dzieje się w Twojej dzielnicy?

Poinformuj nas, prześlij zdjęcia: wiadomości.krakow@wp.pl

 

Przybywa urzędników, którzy zrobią wszystko, żeby udowodnić, że są niezbędni

Bajkowscy z Kurdwanowa to aktualnie bodaj najbardziej rozpoznawalna polska rodzina. Karolina, Bartosz oraz ich synowie: Krzysiu, Staś i Piotruś uczęszczający do SP nr 162 w Krakowie. Pokazują ich w telewizji, piszą o ich sytuacji w prasie, Internecie. Na forach dyskutują na temat nieszczęścia, jakie ich spotkało. W Sejmie RP porusza się problem, który ich dotknął.

03 - 01

Poznałam ich kilka dni po tym, jak rankiem 21 lutego br. o godz. 7.30 kurator w asyście policji przybył do ich mieszkania, aby zgodnie z decyzją sądu zabrać dzieci. Podczas wizyty usłyszałam historię, która być może nigdy by się nie przydarzyła, gdyby Karolina i Bartosz tak bardzo nie przejmowali się dziećmi. – Myśmy szukali sposobu rozwiązania problemu już przez jakiś czas – opowiadał wówczas Bartosz Bajkowski. – I w końcu zaproponowano, abyśmy poszli na rodzinną terapię, że być może uda się go rozwiązać. Wtedy zgłosiliśmy się do Krakowskiego Instytutu Psychoterapii.

Podjęli decyzję

Karolina i Bartosz Bajkowscy uczestniczyli w 7 spotkaniach rodzinnych i 8 małżeńskich prowadzonych przez psychoterapeutów Instytutu. – W czasie spotkań opowiadaliśmy wszystko, co się w domu działo, bo wierzyliśmy, że psychoterapeuci nam pomogą – przyznał w lutym br. Bartosz i podkreślał, że to zostało potem wykorzystane przeciwko nim. Jako przykład rodzice podają fakt, że temat kar fizycznych czy przemocy w rodzinie został zamknięty podczas spotkania w sierpniu 2011 r. – Potem już o tym nie rozmawialiśmy, bo takie zdarzenia u nas w tym czasie nie miały miejsca – wspominali rodzice chłopców. – Ale to też zostało zinterpretowane w ten sposób, że myśmy przestali opowiadać o stosowaniu kar fizycznych.

Gdy Bajkowscy zdecydowali, że nie chcą kontynuować psychoterapii, zostali niemile zaskoczeni. – Bartek zrezygnował wcześniej, ja poszłam na kolejne zaproponowane spotkanie – wspominała Karolina. – Wtedy terapeuci powiedzieli, iż skoro rezygnuję, to oni muszą poinformować sąd o stosowaniu w naszej rodzinie przemocy… Tu pojawia się pytanie, dlaczego nie zrobili tego w trakcie terapii, jeśli sytuacja była tak niebezpieczna dla dzieci?!

Zostali ukarani

W kwietniu 2012 r. terapeuci z Krakowskiego Instytutu Psychoterapii zawiadomili sąd o stosowaniu przez Bajkowskich przemocy wobec dzieci. W maju tego samego roku kurator zrobiła wywiad środowiskowy, z którego wynikało m.in.: „(…) obecnie nie ma żadnych poważniejszych problemów z funkcjonowaniem małoletnich na terenie szkoły oraz z kontaktami rodziców ze szkołą (…)”. Okazało się, że chłopcy są zadbani, osiągają wysokie wyniki nauczania, rozwijają swoje zdolności. Nauczyciele podkreślali pozytywne postawy rodziców zainteresowanych zachowaniem i postępami synów w nauce.

Tymczasem w opinii (z 21 stycznia 2013 r.) wystawionej przez Rodzinny Ośrodek Diagnostyczno–Konsultacyjny czytamy m.in., że: „Relacje uczuciowe panujące w rodzinie małoletnich są zdecydowanie nieprawidłowe, wzajemne więzi powierzchowne, pozbawione pozytywnych uczuć, przywiązania i empatii (…)”. 30 stycznia br. Sąd Rodzinny w Krakowie zlecił zabranie Bajkowskim synów i umieszczenie ich w placówce wychowawczej. Pod koniec lutego Bartosz przekonywał: – Nie można porównywać i zrównywać klapsa, którego rodzic wymierzy dziecku, z przemocą jako siłą napędową. Czy to coś złego, że chcemy dobrze wychować naszych synów, że uczymy ich porządku, odpowiedzialności? Równanie tego z frustracjami i ich odreagowywaniem przez dorosłych to pomyłka.

Racje głowy rodziny nie zostały jednak wzięte pod uwagę. 6 marca br. Krzyś, Staś i Piotruś zostali zabrani ze szkoły do domu dziecka. Chciałoby się zapytać, czy taka forma potraktowania chłopców, czy zabranie ich od rodziców na miesiąc przed egzaminem szóstoklasistów (Krzyś i Staś w tym roku kończą podstawówkę) – służy ich dobru?

Podjęto próbę obrony

Fakt odebrania dzieci rodzicom zbulwersował opinię publiczną. Zauważono, że Ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie zamiast pomagać dzieciom może utrudniać życie i wychowanie kolejnych pokoleń w normalnych rodzinach. Coraz więcej osób zadawało pytanie, czy to słuszna decyzja. Dyskusja przeniosła się na forum Facebooka. Nieznający się dotychczas ludzie zorganizowali się, aby dać wsparcie rodzicom zabranych przez urzędników dzieci, a równocześnie podkreślić, że taka sytuacja może się przydarzyć innym rodzinom, które, podobnie jak Bajkowscy, starają się swe dzieci wychować – świadomie i odpowiedzialnie.

W obronie praw rodziców do ich dzieci zorganizowano w niedzielę, 17 marca br. w Krakowie manifestację. Biorący w niej udział Tomasz Korpusiński podkreślał, jak duże zagrożenie niesie wspomniana ustawa: – Chcemy powiedzieć, że Ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie jest złą ustawą. Począwszy od definicji przemocy w rodzinie, która jest tak szeroka, że zgodnie z aktami wykonawczymi do niej, przemocą jest kontrolowanie, ograniczenie kontaktów, krytykowanie. Proszę państwa, na czym polega wychowanie, jak nie na kontrolowaniu? Czy wyobrażacie sobie rodzinę, gdzie nie dochodzi do ograniczenia kontaktów? Przecież dla dobra dzieci czasami trzeba ograniczać kontakty. To są przykłady, że ustawa idzie zdecydowanie za daleko – twierdził Korpusiński i przestrzegał przed urzędnikami, których przybywa i którzy zrobią wszystko, żeby udowodnić, że są niezbędni.

Sąd ma swoje racje

W środę 20 marca br. Sąd Okręgowy zdecydował, że chłopcy pozostaną w domu dziecka. W odpowiedzi na ten fakt wiele kompetentnych osób podkreślało, że dziecko można odebrać rodzinie tylko wtedy, gdy jest zagrożone jego życie i zdrowie. Warto podkreślić, że chęć stworzenia rodziny zastępczej dla synów Bajkowskich zgłosiła babcia chłopców.

Bartosz na swej stronie na Facebooku umieścił opinię kuratora sądowego (z 19 marca br.): „(…) Na podstawie zebranych informacji stwierdzam, że (babcia macierzysta) jest w stanie w razie takiej potrzeby zapewnić dzieciom właściwe warunki i opiekę. Babcia małoletnich jest bardzo przejęta losem wnuków i podtrzymuje swój wniosek o zapewnieniu dzieciom tymczasowej opieki zastępczej”. Babcia Krzysia, Stasia i Piotrusia nie została jednak rodziną zastępczą.

Co istotne, w komentarzach do decyzji sądu (z marca br.) pojawiły się informacje, że dzieci odnalazły się w nowej sytuacji, natomiast Bajkowscy nie chcą podjąć sugerowanej im psychoterapii. I tu się koło zamyka. Trudno sobie wyobrazić, że ktoś, kto sam zgłosił się na psychoterapię, co następnie zostało wykorzystane przeciwko niemu, zechce ponownie zaufać „specjalistom”.

Kolejna rozprawa sądowa w sprawie rodziny Bajkowskich odbędzie się 11 kwietnia br. [numer kwietniowy zamknęliśmy 5 kwietnia – red.]. Czy dobro dzieci istotnie okaże się najważniejsze?

Tekst i foto: Maria Fortuna-Sudor

Share Button

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

* Copy This Password *

* Type Or Paste Password Here *