Reklama

Park Duchacki
Wiadomości Podgórze
Napisz do nas!
Coś ciekawego dzieje się w Twojej dzielnicy?

Poinformuj nas, prześlij zdjęcia: wiadomości.krakow@wp.pl

PIĘTNO: niewolnika – buntownika. Dawno temu zanosiłem po redakcjach moją publicystykę, takie tam minieseje, minifelietony. Łudziłem się, że media są wolne, niezależne i autorskie. Waliłem prosto z mostu (było takie pismo przed wojną). Pisałem co się – według mojego oglądu – wyprawia i wyczynia. Krajowe, kolesiowate media w zasadzie stawiały mi szlaban, mogłem nieco, na skromną miarę, „poszaleć” w mediach polonijnych, gdzie może docierało, jakie media być powinny. Dopiero później objawili się na krajowym rynku niezależni wolni strzelcy, tworząc własne autorskie programy i szybko przybierając szaty objawionych proroków… Wśród moich tekstów były takie tytuły, jak „Zakute łby”, „Myślenie stadne”, czy cykl legend krakowskich. Był też miniesej „Czekanie”. Pisałem w nim o tym, że czekanie jest bizantyjskim sposobem sprawowania władzy i uprawiania polityki. Zacząłem od Dostojewskiego, który obnażał wschodnie okrucieństwo polegające na upokarzaniu, upodlaniu i skazywaniu na wieczne czekanie – na każdą decyzję, na odmowę, na łaskę życia lub śmierci. To dotyczyło także wyroków śmierci, okrutnie odwlekanych w czasie. Stosowali to z upodobaniem kaci w różnych rejonach świata. Porównanie między nazizmem, który eksterminował ciała, a komunizmem, który przede wszystkim niszczył dusze, łamał je i zniewalał.  Totalitaryzmy mają różne barwy i wcielenia, mogą mieć – tak jak współcześnie – zakamuflowane formy. Ich celem jest łamanie i uzależnianie człowieka, ale także całych pokoleń – aby uczynić z nich spolegliwych, ogłupiałych niewolników, wdzięcznych za wszystko swoim panom życia i śmierci. Niewolnicy utrzymują taką władzę, ale nie chcą mieć tego wyzwalającą świadomość. Wdzięczność wobec władzy, że w końcu coś łaskawie dała, a mogła tego nie zrobić, przenika świadomość ludzi, którzy są niewolnikami – z natury, z wyboru, z wygody. Paradoksalnie niewolnictwo daje poczucie bezpieczeństwa. Zderzenie niewolnika z buntownikiem jest zawsze ryzykowne i wybuchowe, nie wiadomo czym się skończy. Jeden drugiego przekonuje do swojej racji, raz lepiej, raz gorzej. Buntownicy zawsze są w mniejszości, wszelkie zrywy ku wyzwoleniu wywołują strach niewolników, niekiedy ich agresję. Porwać niewolników do buntu to wielki wyczyn, na miarę takich postaci jak np. św. Jan Paweł II. Chodzi o to, aby w każdej niewoli być wolnym człowiekiem.

DOBRY DOM. Dzieje się na Woli Duchackiej. idą wzdłuż ogrodzenia naprzeciw mnie. Matka z synem, chłopiec idzie samodzielnie i rozgląda się na boki. Zauważa gruzowisko po wyburzonym domu. Reaguje na ten widok: „to był dobry dom”. Matka spieszy się i go odciąga, „chodź już, idziemy”. „Mamo, mówię ci, to był dobry dom” – upiera się. „Skoro go wyburzyli, to nie był dla nich dobry” – kwituje kobieta.

KOTEK MILEK był chory i poleżał w łóżeczku. Wszystko zaczęło się w zeszły piątek, Milek stanął między drzwiami i zauważyłem asymetryczność na jego mordce, opuchnięty prawy policzek. Tak to jest u ludzi i zwierząt, niedyspozycja objawiła się w nadchodzący weekend. Nie było czasu tego rozpatrywać, bo delikwent zniknął z pola widzenia. Jednak żona z rana, w ramach dopieszczania pupila, potwierdziła zmartwiona, że Milek ma gulę. Pomyśleliśmy, że od zęba, ale przy dotykaniu nie bolało go na tyle, aby ostro protestował. Pojechaliśmy do weterynarza (to cała wyprawa, prawie że na sygnale), pani doktor jest znakomitym fachowcem, obejrzała i obmacała Milka ze wszystkich stron, wykluczyła zapalenie zęba, zaaplikowała zastrzyki. – Czy państwo chcecie je podawać w domu? Może też być w formie tabletki… – Odpada, gdy mieliśmy Kicię, dwóch nas (tzn. doktor i ja) przytrzymywaliśmy ją do tabletki, która gdzieś tam ukryta głęboko w gardzieli wypluwana była z wściekłym jadem i nawet lekarz przyzwyczajony do zawodowego mizdrzenia pacjentów, lekko stracił panowanie. Teraz Milkowi nieco puściły nerwy przy mierzeniu temperatury, bo komu by nie puściły z czymś takim pod ogonem. Ale to tylko gniewne pomruki. Jeździmy więc co rano na zastrzyki. Od czego ta gula? Milek nie chce wychodzić na dwór, robi to tylko w nocy. Przypominam, że on nie widzi na prawe oko i ma chore serce. Nasze serdeńko. Ale bitny jest heroicznie. Gdy wracamy od lekarza i zbliżamy się do domu, ogon Milka zamienia się w zestresowany oręż, niemniej kot przemyka chyłkiem. Zatem mężnie stoczył walkę ze swoimi wrogami. Albo oberwał od mańkuta, albo któryś z bisurmanów dopadł zębami do policzka. Za co, za kogo? – ten nasz kot toczy conocne boje, może odpowiedziałby na to Gaiman w swoim opowiadaniu. Że koty broną nas własnym ciałem przed napierającymi demonami, to mogą być upostaciowane zdrady, zamachy, wypadki, choroby… Szafują dla nas swoim życiem – jednym, drugim, kolejnym… Tak to było u Herberta: „A potem, po skończonej walce, pozwól nam rozprostować palce…”

KOMUNIKAT SPECJALNY. Rzecznik prasowy koncernu Pfizer podał, że trzynasta podwójna  dawka szczepionki przypominająca i wzmacniająca będzie podawana w pośladki codziennie

LUBIK. Podobno to pomysł dr. Zbigniewa Bajki, znanego medioznawcy z UJ, aby popularne  „lajki” nazwać „lubikami”. To w ramach ochrony języka polskiego. Podoba mi się ten pomysł, trzeba go rozpropagować.

Jarosław Kajdański

Share Button