Reklama

Park Duchacki
Wiadomości Podgórze
Napisz do nas!
Coś ciekawego dzieje się w Twojej dzielnicy?

Poinformuj nas, prześlij zdjęcia: wiadomości.krakow@wp.pl

KRAKÓW: ZRÓWNOWAŻONY CZY NIEZRÓWNOWAŻONY. Zadaję sobie elementarne pytanie, co to znaczy „zrównoważony rozwój”? W jakim kierunku rozwija się Kraków? Dlaczego, z jakich powodów? Jakich argumentów używają zwolennicy jednej lub drugiej opinii. Konkretne przykłady. Na Facebooku. Jarosław Kajdański: „Była wiceprezydent E. Koterba wyjaśniała po swojemu, że w Europie jest taki tend zagęszczania miast, a chodzi o to, że to jest tańsze, bo nie trzeba powiększać infrastruktury, lecz podpinać do tego, co już jest. A ja wciąż pytam, czy to wytrzyma, czy jest jakaś granica, czy ktoś nad tym panuje?” Mariusz Waszkiewicz odpowiedział:Zrównoważony rozwój jest w polskim prawie zdefiniowany. Ustawa z dnia 27 kwietnia 2001 r. Prawo ochrony środowiska – art. 3 pkt. 50 przez zrównoważony rozwój rozumie się przez to taki rozwój społeczno-gospodarczy, w którym następuje proces integrowania działań politycznych, gospodarczych i społecznych, z zachowaniem równowagi przyrodniczej oraz trwałości podstawowych procesów przyrodniczych, w celu zagwarantowania możliwości zaspokajania podstawowych potrzeb poszczególnych społeczności lub obywateli zarówno współczesnego pokolenia, jak i przyszłych pokoleń. Wszelkie inne interpretacje pozbawione są podstaw prawnych”.

NA SWOJE PODOBIEŃSTWO. Władze kształtują obraz miasta na wzór i podobieństwo swoje. Jeśli tłumaczą, że jest inaczej, to po co pchali się do władzy?

PODZIEWANIE KLUCZY. Nie lubię niespodzianek, pewnie dlatego, że stosunek tych przykrych do miłych jest powalający. Ale już  „podziewać się”, „gdzie się podziewałeś?” pachnie nie tylko wakacyjną przygodą. Mógłbym napisać „podziewanie się kluczy”, co by znaczyło, że to ich sprawka, ale w końcu wszystko kończy się tak, że to ja te klucze gdzieś podziewam. Pora roku taka, że trzeba się przebierać, rano kurtka, potem katanka. Moja ulubiona, choć  żona już mi ją wytyka, że przetarta, choć mogła nie prać jej tyle razy, przeszła ze mną Lwów i Wilno, mam w niej wszystko na „wszelkij słuczaj”, kieszeni, kieszonek i schowków bez liku. Dziś z rana sprawdzam, a tu nie ma kluczy do domu, kluczyki do auta są, portfel jest, portmonetka też, aparat foto, notes, długopisy, coś tam jeszcze, co obciąża katankę do nadwagi, ale wszystko potrzebne, wszystko pod ręką – ale kluczy domowych w futerale niet. Zaczęło się poszukiwanie, na początku spokojne, potem systematyczne, następnie systemowe z przeszukiwaniem pamięci, gdzie byłem, co robiłem, gdzie ostatnio. Żona potwierdza i pociesza, że musiały się zgubić gdzieś w domu. Na to konto rozszerzyłem poszukiwania o cały mój pokój. Znowu wróciłem do katanki i kurtki w przedpokoju, przeszukałem je obie. Jestem przybity i rozbity, mam nieszczelny system, który ma działać jak w zegarku. Nic to, znajdą się, trzeba tylko odejść z emocją na bok, spojrzeć z dystansem, odpuścić, bo skoro to diabeł zakrył ogonem, to niech mu ten złośliwy ogon ścierpnie. Wychodzę bez kluczy, bo żona wychodzi później, więc zdążę obrócić. Po drodze w kurtce wymacuję klucze w prawej kieszeni, nie wierzę dotykowi, wyciągam je i sprawdzam, że to one – są!

HOMEOSTAZA. Czy to nie piękne imię dla klaczy? Możemy razem pognać przez step, może aż na horyzont. W trakcie galopu jesteśmy w idealnej równowadze, głaszczę jej grzywę, zaglądam w oczy, poję nad strumieniami, dziękuję na dobranoc i dzień dobry… Czy to nie piękne imię dla żaglowca? Płynąć na niej pod bryzą, wdychać jej zapach, ocierać uderzające krople, słuchać szumu fal i napięcia żagli, unosić się spokojnym dryfem, być „sobie samemu sterem, żeglarzem…”, być nią, mamy na horyzoncie wspólny cel, jesteśmy zgrani, ile już razy szczęśliwie zawijaliśmy do portu… Czy to nie piękne imię dla kotki? Buraski, dachowca, co nie jedno widziała i wszystko wie. Która czeka, poradzi, zrozumie i zawsze zrobi po swojemu. Jest pomostem między światami, przewodnikiem i obrońcą. Nie raz oddawała za mnie swoje życie, byleby nic się nie zmieniło, byleby trwała we śnie szczęśliwa chwila, zatrzymany czas…

Czy to nie piękne imię dla domu z ogrodem i sadem… Homeostaza. Jakim trudem osiągana, latami ćwiczeń i wyrzeczeń, dogrywania się bez słów. Dla niektórych to rodzina i dom, dla innych także praca. A czasem trzeba to zmienić, bolą zrywane przyzwyczajenia, stan równowagi, nawyki, kroki na pamięć, jak odejście bliskich…

Jarosław Kajdański

Share Button