Reklama

Park Duchacki
Wiadomości Podgórze
Napisz do nas!
Coś ciekawego dzieje się w Twojej dzielnicy?

Poinformuj nas, prześlij zdjęcia: wiadomości.krakow@wp.pl

 

 

 

 

 

Pewnego dnia do Galerii 26 w Krakowie przyszedł kolekcjoner z całkiem pokaźną kolekcją obrazów nieznanego artysty ALEKSANDRA KOZY. Okazało się, że twórca pochodził z Podgórza i mieszkał przy ulicy Cechowej 28. Oprócz jego dzieł, czas zatarł po nim całkowicie ślad. Mamy jednak nadzieję, że ktoś z podgórzan jeszcze go pamięta i dowiemy się o nim i jego życiu czegoś więcej.

Obrazy Kozy były pobrudzone sadzą, węglem i kurzem, nadawały się do gruntownego czyszczenia i konserwacji. Okazało się też, że artysta malował na tym, co akurat miał pod ręką, nawet na płytach paździerzowych z mebli. Po oczyszczeniu ukazał się na nich sentymentalny, dawny świat z lat 50. i 60. Nastrojowe widoki z drewnianymi chatami w Krakowie, a zwłaszcza w Podgórzu i pobliskich miejscowościach wypoczynkowych, np. w Lanckoronie, Muszynie czy Zakopanym. Portrety postaci z epoki PRL – brygadzisty, człowieka z ZSRR, dyrektora zjednoczenia meblowego, fryzjerki Krysi. Dlatego obrazy mają nie tylko wartość artystyczną, ale też dokumentalną, pokazują wiernie rzeczywistość, której już nie ma.

Michał Pikul z Galerii 26 (św. Tomasza 26), który można powiedzieć odkrył tajemniczego malarza z Kurdwanowa i zorganizował wystawę jego dzieł, mówi, że polubił jego prace od pierwszego spojrzenia: – Jest to malarstwo szczere, autentyczne i trudno przejść obok niego obojętnym, Część obrazów znalazła już swoich nabywców, niektórzy zakupili po kilka sztuk – mówi Michał Pikul. Wystawa została zatytułowana „Malowałem co widziałem”, bo takie są obrazy Kozy – prawdziwe i chwytające za serce. Na przykład uroczy obraz zatytułowany „Rencista z rodziną, wypoczywający w ogrodzie przed domem”, który budzi bardzo ciepłe emocje.

„Zamknijmy na chwilę oczy, pobudźmy wyobraźnię. Zobaczymy łagodny krajobraz podkrakowskich wsi z pagórkami Pogórza Wielickiego, kolorowe sady, wielopokoleniowe rodziny odpoczywające na gankach swoich domów. Może uda nam się dostrzec gdzieś sylwetkę malarza, który na dykcie maluje olejnymi farbami, to co widzi” – opisuje Jarosław Kazubowski, autor przewodnika po wystawie.

Styl malarski Kozy przywołuje artystę tzw. sztuki naiwnej Nikifora Krynickiego. Władza ludowa wspierała takich artystów, dlatego Nikifor miał szansę zaprezentować swoją twórczość nawet zagranicą, w Paryżu, Amsterdamie czy Brukseli. Aleksander Koza raczej nie miał takiego szczęścia, jedyny ślad jaki pozostał to Wystawa Ogólnopolska Amatorów Plastyków 1963 r.

Nie wiadomo też, czy Aleksander Koza miał wykształcenie plastyczne czy był samoukiem. Jeśli uczył się malarstwa sam, to musiał być bardzo wrażliwą artystycznie duszą, gdyż doskonale zauważył i wyczuł aktualne prądy w sztuce:

„Zapewne nieświadomie zbliżał się w swoim dziele do osiągnięć sztuki profesjonalnej. Konterfekt [portret] nazwany Dyrektor Zjednoczenia Meblowego w Krakowie to przecież dzieło Modiglianiego, tyle tylko, że z krakowskiego Podgórza, a nie z Paryża. W innych pracach malowanych na siermiężnej dykcie czy sklejce, dostrzeżemy kolorystykę znaną z płócien Cezanne’a, Bonnarda , estetyczne figuracje Pronaszki, czy osobliwy styl Wróblewskiego” – zauważa Jarosław Kazubowski.

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie coś więcej o malarzu z ulicy Cechowej, zachęcamy do kontaktu z naszą redakcją. Aleksander Koza to z pewnością wybitna postać krakowskiego Podgórza. Czy mógł tak zniknąć bez śladu?

 

 

Paulina Polak
„Malowałem, co widziałem”. Opowieść o naiwnym malarzu z Kurdwanowa. Aleksander Koza i jego świat na przełomie lat 60. i 70. XX w.
Zdjęcia: Galeria 26 – Michał Pikul Handel Sztuką

Share Button