GRA W POLSKĘ. Już dawno po wyborach, ale zostały mi w głowie obrazki z dzielenia powyborczych łupów. Mam nadzieję, że fotografowie uchwycili te zbiesione miny, uśmiechy i błyski w oczach, gdy podpisywano ukartowane koalicje, porozumienia i konsumowano inne podstołowe układy. Czy widzieliście Państwo, jak zgrabnie rozdzielono te łupy. Ci, którzy te wybory przegrali, znowu je wygrali… Gdy w dzieciństwie zamierzaliśmy grać w piłkę nożną, trzeba było wybrać dwie drużyny, to były emocje, prawdziwy podwórkowy ranking umiejętności i popularności. Drużyny tworzyli najlepsi gracze, niekwestionowani liderzy, oni wybierali sobie tylu z nas, ile miało grać. Oczywiście wybierali najlepszych, bo tylko to zapewniało zwycięstwo. Było nie do pomyślenia, aby jakiś tatuś, wujek czy starszy brat kazał wybrać do drużyny swojego krewnego. To były proste i surowe zasady. No i zaczynała się prawdziwa rywalizacja, wygrywali lepsi i którzy mieli więcej szczęścia. Ta zabawa miała nas uczyć dorosłego życia, ale życie pokazało swoje – inne – zasady. Toczy się zabawa i gra w Polskę.
TO JUŻ BYŁO. Gdy byłem studentem, grożono mi palcem i wbijano do głowy „uważaj, bo państwo do ciebie dopłaca”. Już wówczas nie byłem dochodowy, przynosiłem straty, a powtarzając rok być może doprowadziłem – wraz z innymi – ten system do upadku. PRL dopłacał do każdego i do wszystkiego: do żywności, której brakowało, do lekarstw, do wczasów, do węgla i stali, no i oczywiście do papieru toaletowego także. Teraz, gdy panuje POmunizm też niby najważniejsza jest wydajność i opłacalność, jak grzech główny wytyka się jej brak. Rentowne ma być wszystko, stocznie, kopalnie, koleje, także teatry, szkoły i szpitale. Każdy z nas, każda praca, każda rzecz, każda sprawa oblepiona jest przez macki władzy poprzez opłaty, składki i podatki. Z tego dzieli i daje nam władza. Pora odwzajemnić pytanie: czy taka władza jest rentowna dla naszego państwa?
PODRYGIWANIE. Intryguje mnie to podrygiwanie, podskakiwanie – w reklamach, w programach rozrywkowych itp. A także panująca tam infantylność i wesołkowatość. Skąd to się wzięło i o czym to ma świadczyć? Że to objaw frenetycznej zabawy i ja także mam zacząć podrygiwać, klaskać i kręcić się w kółko jak nakręcony? Do tego aplikują nam nieustannie i histerycznie ogromne dawki informacyjnej papki. Efekt? Odzwyczajamy się od patrzenia, od słuchania, a w końcu od myślenia. Zostaje niewiedza, niepewność i lęk. I o to chodzi. Otumanionych wpychają nas do kolorowej wirtualnej bańki, w której wszystko można zrobić. Tak im się wydaje.
Jarosław Kajdański
Dodaj komentarz