Reklama

Park Duchacki
Wiadomości Podgórze
Napisz do nas!
Coś ciekawego dzieje się w Twojej dzielnicy?

Poinformuj nas, prześlij zdjęcia: wiadomości.krakow@wp.pl

 

 

 

 

 

 

 

 

– Wola Duchacka, tak jak cały Kraków, kocha jubileusze,  to miasto żyje swoją historią, pięknymi wydarzeniami  i wspomnieniami… – przekonuje Łukasz Lech.

To artysta estradowy, reżyser i współrealizator wielu koncertów i festiwali, autor tekstów oraz redaktor prowadzący audycje muzyczne. Jego rodzina od pokoleń jest związana z Wolą Duchacką. Tu, przy ul. Ossowskiego, znajduje się zbudowany przez pradziadka, kapitana Wojska Polskiego Franciszka Zamkowskiego dom. Właśnie mija 90. rocznica rozpoczęcia jego budowy, co prawnuk postanowił świętować nie tylko w gronie najbliższych, a rodzinną posesję zdecydował zawierzyć Matce Bożej.

Spotkanie

W wakacyjne późne popołudnie (w środę 5 lipca) pod wskazanym adresem zebrało się liczne grono gości. Zmierzając tam, z daleka słyszałam muzykę. Na miejscu okazało się, że przed głównymi uroczystościami trwa modlitwa różańcowa, którą prowadzą artyści – Elżbieta Gawor (śpiew) i Paweł Piotrowski (muzyka). Kolejne dziesiątki różańca, śpiewane i odmawiane, wybrzmiały w przestrzeni publicznej Woli Duchackiej.

Zebranych powitał gospodarz miejsca, który podkreślił, że jego dom rodzinny jest  swego rodzaju pomnikiem i świadkiem historii Polski. –  Mija bowiem 90 lat, kiedy przedstawiony na tej fotografii nasz pradziadek kapitan Wojska Polskiego Franciszek Zamkowski, znany na Woli Duchackiej wspaniały patriota i żołnierz wybudował ten dom – poinformował gości i dodał, że w tym domu przez pokolenia pomagano ludziom w trudnych czasach siermiężnej komuny, systemu stalinowskiego.

Łukasz Lech podkreślił obecność na spotkaniu wielu osób, w tym szczególnie  ks. infułata Jerzego Bryły. Razem z najstarszym kapłanem archidiecezji krakowskiej modlili się  ks. prof. Adam Olszewski (z UPJPII) i ks. Tomasz Gędłek duszpasterz środowisk trudnych. Gospodarz podziękował za przybycie także rodzinie, sąsiadom, przyjaciołom i wszystkim mieszkańcom Woli Duchackiej, którzy przyjęli zaproszenie.

Pan kapitan

Historię pradziadka przypomniała Agnieszka Lech. Mieszkająca w USA siostra p. Łukasza wyznała: – Jestem niezmiernie wzruszona, że możemy się dzisiaj tutaj spotkać, że mój brat przygotował taką niespodziankę. A nawiązując do historii pradziadka, kpt. Franciszka Zamkowskiego, przyznała, że bardzo żałuje, iż nie poznała go osobiście. I wspominała: –   Przed laty w tym domu wzrastałam, biegałam po tych ulicach. I bardzo często starsze panie pytały, czy to jest wnuczka pana kapitana. A że podobno,  jako mała dziewczynka, byłam bardzo podobna do mamy, więc niektóre starsze panie nas myliły. Mamusia trochę opowiadała o dziadku, tłumaczyła mi, kim był. Mówiła, że dziadek był bardzo surowym opiekunem.

Prawnuczka tłumaczyła wojskowy dryl, surową atmosferę w domu na Woli Duchackiej właśnie tym, że życie dziadka było przez lata ściśle związane ze służbą w wojsku. I nawiązując do zebranych wiadomości na jego temat, opowiadała: – Pradziadek wstąpił do wojska jako bardzo młody człowiek, głównie dlatego, że pragnął studiować medycynę, więc liczył, że to mu pomoże uzyskać stypendium. Ale wybuchła I wojna światowa, w której brał udział, a potem walczył w wojnie bolszewickiej, był wielokrotnie ranny. Prawnuczka przyznała, że informacja, iż pradziadek chciał zostać lekarzem, bardzo ją wzruszyła:  – Z wdzięcznością pomyślałam, że mogłam ukończyć studia medyczne, a mojemu pradziadkowi wojenne czasy pokrzyżowały te plany.

Przy okazji organizowanego na Woli Duchackiej wydarzenia rodzinie udało się ustalić, że w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie znajduje się cenna pamiątka po pradziadku.  – To jest pełny mundur Franciszka Zamkowskiego, kapitana intendentury Wojska Polskiego – poinformowała Agnieszka Lech i dodała, że  pod koniec służby wojskowej pradziadek był związany z Intendenturą Lwowską od 1930 do 1937 roku,  kiedy w wieku 47 lat przeszedł na emeryturę. Podkreśliła, że zasłużony dla ojczyzny przodek odniósł w wojnach wiele ran i był kilkakrotnie hospitalizowany.

Drogowskaz

Po przybliżeniu rodzinnej historii, zanim nastąpiło poświęcenie figurki, ks. inf. Bryła, przypomniał rolę Matki Bożej w życiu Chrystusa, św. Jana Apostoła i wierzących. I zaznaczył: – Jesteśmy świadkami wydarzenia, kiedy Łukasz Lech przyjmuje Matkę Bożą do siebie. Chce, żeby była kochana i czczona w tym zakątku Krakowa (…) Chwalimy go za to i dziękujemy mu,  że pamiętał o Matce Najświętszej i życzymy, żeby oddziaływała tutaj na wszystkich, żeby promieniowała swoją świętością i swoją pięknością.  Ksiądz Bryła przywołał napisany przez prof. Zina album o kapliczkach polskich, i informację, że najczęściej były one stawiane ku czci Matki Bożej, a początkowo spełniały rolę drogowskazów. Na figurach pojawiały się informacje,  w jakim kierunku skręcić, aby dojść do celu. I podkreślił:- Maryja była i jest dalej przewodniczką w drodze ku Chrystusowi.

Ksiądz infułat poświęcił figurę, modląc się; – Wdzięczni za dar, jakiego nam udzieliłeś w osobie Niepokalanej Dziewicy, z całą ufnością prosimy, uświęć swoim błogosławieństwem tę figurę Matki Bożej,  niech ona przypomina nam, że Maryja jest matką Chrystusa i naszą matką, do której możemy się uciec w każdej potrzeby, a jej orędownictwo niech wyprosi nam obfite łaski Twojego  Miłosierdzia… Kapłan poświecił także koronę, którą następnie umieszczono na głowie figury.

Warto zaznaczyć, że w obrzędzie poświęcenia próbowała przeszkodzić pogoda. Ale nawet strugi deszczu, mocny wiatr i pomruki burzy nie przeszkodziły w realizacji planu, którego kolejnym punktem było spotkanie w ogrodzie przy suto zastawionych stołach.  A ponieważ deszcz nie ustawał, gospodarz zaprosił wszystkich gości do domu, gdzie stoły uginały się od przygotowanych przez  firmę Sekret Smaku (z ul. Bociana 8) smakołyki, którymi goście chętnie się częstowali.

Wdzięczność

– Wola Duchacka, tak jak cały Kraków, kocha jubileusze – stwierdził w rozmowie z „Wiadomościami” gospodarz domu i zaznaczył: –  To miasto żyje swoją historią, pięknymi wydarzeniami  i wspomnieniami. My pragniemy przywołać pradziadka, który 90 lat temu zaczął ten dom budować. Jesteśmy mu wdzięczni, że  możemy wracać do pięknej tradycji. 

Mój rozmówca zauważył, że teraźniejszość nie zawsze jest tak ciekawa, jak wydarzenia sprzed lat. I nawiązując do celu spotkania, podkreślił; – Chcemy dziś cieszyć się z mądrych ludzi, których miała Wola Duchacka. Chcemy  przypomnieć ludzi szlachetnych, którzy żyli zgodnie z wyznawanymi wartościami, według przekazywanych od pokoleń ideałów. Ludzi, którzy żyli w świecie bez telewizorów, internetu, telefonów, ale się znali i  sobie pomagali. Takim człowiekiem na pewno był powszechnie szanowany i znany tu na Woli Duchackiej do dzisiaj kapitan Wojska Polskiego Franciszek Zamkowski.

Łukasz Lech przyznał, że nie jest tak skrupulatny w poznawaniu dziejów rodu jak jego siostra Agnieszka. Równocześnie zapewnił, że pradziadek był wyjątkową osobą, o której warto pamiętać i ją przypominać. Przekonywał: – Był człowiekiem szanowanym i lubianym, z ogromną kulturą osobistą i wielką życzliwością dla innych. Nawet fakt,  że jego grób znajduje się w głównej alei na wolańskim cmentarzu też świadczy o jego pozycji.

Idea

Gdy dopytuję, co sprawiło, że w czasach, gdy na świecie figury świętych i krzyże są usuwane z przestrzeni publicznej, na Woli Duchackiej przybywa figurka Matki Bożej, mój rozmówca wyjaśnia: – Wierzę, że ta figura Maryi, ta uśmiechnięta śliczna Matka Boża będzie dla przypadkowych i nieprzypadkowych osób, przechodzących obok naszego domu, jakimś drogowskazem. Taka jest idea, aby tutaj przy tym skwerku między budynkiem Caritasu, a piękną, starą lipą móc się zatrzymać, zdystansować od swoich kłopotów, od pędzących myśli, od pragnień, które nie zawsze są zgodne z planami Pana Boga. I oddać to wszystko Matce Bożej i powiedzieć:  „Ave Maryja,  totus Tuus!”.

Tekst: Maria Fortuna-Sudor
Zdjęcia: Maria Fortuna-Sudor, Adam Wojnar

Share Button