To tytuł książki MARIANA JĘDO, która została wydana w ub. r. przez Muzeum Armii Krajowej w Krakowie, a jej promocja odbyła się wiosną br.
O rodzinie Jedów pisaliśmy na naszych łamach wielokrotnie, przedstawiając ich historię w kontekście radiostacji „Wisła” z Piasków Wielkich, oraz prezentując portret Heleny Jędo, znanej katechetki mieszkającej w charakterystycznym (dziś już nieistniejącym) domu drewnianym przy ul. Łużyckiej, który na potrzeby publikacji nazywaliśmy „ostańcem”. Przestawialiśmy także pana Mariana, żołnierza AK ps. Ikar, oraz jego syna, profesora ASP Jacka Jędo.
Pięcioro z rodzeństwa Jędów znane było z czynnego patriotyzmu w czasie okupacji hitlerowskiej. Starszy brat Stanisław ps. Konrad” był komendantem ruchomej radiostacji „Wisła”, która informowała rząd w Londynie o sytuacji w kraju, m.in. stąd wychodziły raporty o powstaniu warszawskim. Marian ps. Ikar” był dowódcą osłony radiostacji, a także magazynierem tajnej prasy i broni. Ta wyjątkowa rodzina jest patronem uliczki w Piaskach Wielkich.
Marian Jędo urodził się w 1922 r. w Bieżanowie jako syn Jana i Anny z Bilskich. Ojciec był podczas zaboru austriackiego żandarmem, a po 1918 r. komendantem policji państwowej na powiat wielicki. Matka była córką wójta w Piaskach Wielkich. W 1927 r. rodzina przeniosła się do Woli Duchackiej, gdzie pan Marian rozpoczął naukę w szkole podstawowej. Przed wybuchem wojny przeprowadzili się do domu rodzinnego matki w Piaskach Wielkich.
„O godzinie jedenastej nadleciało od strony wschodniej na wysokości może stu metrów kilka takich samych dużych maszyn. Nad Prokocimiem rozproszyły się na wszystkie strony Krakowa. Każdy z nich, kiedy i gdzie chciał, sypał małymi bombami, które w słońcu świeciły i gwizdały niesamowicie. Żadne działo nie strzelało. Co się stało z naszą artylerią? Obserwowałem dokładnie, jak jeden z samolotów lecąc nisko, zrobił duże koło nad Piaskami i Wolą Duchacką, wyciszył silnik i, wolno przelatując nad fabryka kabli, sypał serię bomb. W oszklonym dziobie kadłuba widać było siedzącego strzelca i czerwone ogniki karabinu maszynowego, który strzelał bardzo wolno, wydając odgłosy, jak u gwizdka. Nasze przygnębienie i strach osiągnęły wtedy punkt kulminacyjny. Już nikt nie patrzył w górę, wszyscy ludzie się skryli. Matki powystawiały święte obrazy i gromnice w oknach i drzwiach domów. Ludzie klęczeli koło obrazów i czekali na pocisk czy bombę, która wszystko rozwali. Był to ostatni nalot na Kraków pierwszego września 1939 roku”.
„Mój wrzesień 1939” to opowieść młodego chłopaka, który obserwował początki II wojny światowej podczas wędrówki z bratem i wujkiem na wchód, gdzie zamierzali zaciągnąć się do polskiego wojska. Po agresji sowieckiej 17 września zdecydowali się na powrót do domu, gdzie wrócili 6 października. Dokładne, plastyczne opisy wędrówki przeplatają się z gorzkimi komentarzami na temat nieprzygotowania armii i kompromitacji dowództwa. Marian Jędo już wówczas był zafascynowany lotnictwem. Książkę uatrakcyjniają dodatkowo oryginalne, ekspresyjne rysunki autora.
Marian Jędo w czasie wojny pracował w urzędzie gminy Piaski Wielkie, firmie Henop i spółka przy układaniu kabli oraz Służbie Budowlanej (Baudienst), zatrudniony był także przy budowie portu rzecznego w Płaszowie oraz lotniska Rakowice – Czyżyny, a następnie na Kolei Wschodniej (Ostbahn). Jednocześnie, od roku 1940 działał w Armii Krajowej, gdzie w zakresie dywersji współpracował z Janem Kowalkowskim ps. Halszka”.
W marcu 1945 r. został powołany do 2. armii LWP, z którą dotarł do Moraw, w sierpniu 1945 został skoszarowany w Poznaniu, skąd za namową dowódcy zdezerterował. Po powrocie do domu, do połowy 1946 r. angażował się w pracę konspiracyjną Stronnictwa Pracy. W kwietniu 1947 skorzystał z amnestii i wstąpił do technikum mechanicznego w Krakowie, które ukończył w 1949 r. Następnie pracował w Centralnym Burze Konstrukcyjnym Urządzeń Chemicznych „Cebea”, gdzie jakiś czas później pełnił funkcję starszego inżyniera – konstruktora. Po 35 latach przeszedł na wcześniejszą emeryturę.
Tę wartościową książkę można nabyć w kasie Muzeum AK przy ul. Wita Stwosza 12, czynna od wtorku do niedzieli w godz. 10 – 17.
Jarosław Kajdański
Zdjęcia: archiwum „Wiadomości”
Dodaj komentarz