Reklama

Park Duchacki
Wiadomości Podgórze
Napisz do nas!
Coś ciekawego dzieje się w Twojej dzielnicy?

Poinformuj nas, prześlij zdjęcia: wiadomości.krakow@wp.pl

Jeśli kogoś nie da się znaleźć w mediach społecznościowych, to czy w ogóle istnieje? Takie pytanie jeszcze kilka lat temu mogłoby z powodzeniem pojawić się w filmie science-fiction. Dziś jednak, zwłaszcza dla najmłodszego pokolenia, nie wydaje się ono wcale tak absurdalne.

 

Kopalnia wiedzy

            Nowy kolega z pracy, chłopak przyjaciółki, spotkany przypadkiem znajomy z dawnych lat… Nieważne, o kim chcemy dowiedzieć się czegoś więcej, zwykle pierwszym miejscem, w którym szukamy informacji, są media społecznościowe. I najczęściej źródło to nie zawodzi – w zależności od tego, ile dana osoba sama chce udostępnić, odwiedzając jej profil na Facebooku, Twitterze czy Instagramie, możemy poznać między innymi jej wiek, miejsce urodzenia i pracy, zainteresowania, poglądy polityczne, a nawet zobaczyć, gdzie spędziła ostatni urlop i co jadła poprzedniego dnia na obiad.

            Tutaj nasuwa się jednak pytanie, czy będąc z drugiej strony tej sytuacji (a nie oszukujmy się, każdego z nas na pewno przynajmniej raz „googlowano”), rzeczywiście chcemy, aby osoby postronne dowiadywały się szczegółów z naszego prywatnego życia? Warto rozważyć chociażby, czy potencjalnemu szefowi spodoba się zdjęcie z mocno zakrapianej imprezy z naszym udziałem, a miło zapowiadającej się znajomości nie zakończy analiza pisanych pod wpływem emocji komentarzy?

 

Sposób (nie tylko) na nudę

            Obserwowanie tego, co znajomi wrzucili na Facebooka czy Instagrama coraz częściej stanowi również nieodłączny element dnia codziennego. Jednym z nas towarzyszy zamiast gazety przy porannej kawie, innym dla zabicia czasu podczas podróży autobusem czy tramwajem. Dla niektórych natomiast jest to obowiązkowa rozrywka przed zaśnięciem (przeciągająca się niejednokrotnie z pięciu minut do co najmniej godziny). Nie ma w tym nic złego, o ile głód dostępu do coraz to nowych informacji nie przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu. Jeśli zaczynamy odczuwać dziwny niepokój w związku z brakiem dostępu do Internetu albo zauważamy, że zbytnia aktywność w mediach społecznościowych odbija się na naszych obowiązkach zawodowych lub domowych, być może jest to oznaka, że dotyka nas FOMO (z angielskiego „Fear of Missing Out” lęk przed przegapieniem, pominięciem czegoś). Określenie to, wyrastające powoli na nazwę choroby cywilizacyjnej naszych czasów, zostało użyte przez naukowców po raz pierwszy pod koniec XX wieku i coraz bardziej przybiera na sile. Więcej na ten temat pisaliśmy w poprzednim numerze „Wiadomości”.

            Inną niepokojącą kwestią, związaną z korzystaniem z mediów społecznościowych, jest fakt, że często wiemy z nich więcej o życiu celebrytów czy dalszych, bardziej aktywnych w Internecie znajomych, niż o naszych najbliższych, z którymi nie mamy czasu lub ochoty porozmawiać „w realu”. Dobrze obrazuje to świąteczna kampania reklamowa firmy Ikea, zatytułowana „Czy my się znamy?” Oryginalny spot został stworzony w języku hiszpańskim, ale w serwisie YouTube bez problemu można znaleźć również jego polskie tłumaczenie (https://www.youtube.com/watch?v=Sax_Uq6n6_E).

 

Potęga „lajków” i komentarzy

            Istotnym elementem mediów społecznościowych są tzw. lajki oraz komentarze, za pomocą których możemy wyrazić swoją opinię dotyczącą publikowanych treści. Bywają one mniej lub bardziej przemyślane, jednak dla niektórych osób ich znaczenie jest nie do przecenienia. Wśród młodszego pokolenia normą stała się już rywalizacja na „lajki”, gdyż posiadanie jak największej ich liczby świadczy o popularności i pozytywnym odbiorze przez otoczenie. Niejednokrotnie uczestnicy rywalizacji tracą przez nią przyjemność z brania aktywnego udziału w wydarzeniach takich jak koncerty czy mecze, skupiając całą swoją uwagę na wykonaniu jak najfajniejszych filmików lub zdjęć (najlepiej w postaci „selfie”), które następnie będą mogli udostępnić znajomym.

            Podczas analizy tego zjawiska pojawia się jeszcze pytanie, czy kilkaset „lajków” rzeczywiście znaczy więcej niż emocjonująca wymiana wrażeń na żywo? Wygląda niestety na to, że dla wielu współczesnych użytkowników Internetu tak właśnie jest.

 

Media społecznościowe a biznes

            Śledzenie „lajków” i komentarzy odgrywa również istotną rolę w pracy firm, posiadających swój profil w mediach społecznościowych. Ten element biznesu z roku na rok zyskuje na popularności, a wielu mniejszych przedsiębiorców rezygnuje wręcz z prowadzenia własnej strony internetowej, właśnie na rzecz profilu na Facebooku. Bez trudu można znaleźć różnego rodzaju szkolenia dotyczące tej tematyki, pojawiły się też specjalne kierunki studiów (np. „Media społecznościowe w zarządzaniu” w ofercie Instytutu Przedsiębiorczości Uniwersytetu Jagiellońskiego).

            – Media społecznościowe zmieniły specyfikę komunikacji przedsiębiorstw z klientami. Jeśli są efektywnie przez nie wykorzystywane, to miejsce komunikacji jednostronnej zastępuje dialog, czy wręcz polilog. Ponadto współcześnie każde przedsiębiorstwo, które wykorzystuje je dla swoich celów, to przedsiębiorstwo medialne, zarządzające mediami swoimi kontami czy stronami w ich obrębie tworzące wartościowe treści w ramach strategii content marketingu (marketingu opartego o treści). Zatem działalność każdej firmy korzystającej z mediów społecznościowych upodobniła się w pewnym aspekcie do działalności mediów tradycyjnych, takich jak radio, prasa czy telewizja. Efektem tego są nowe stanowiska pracy – menedżer mediów społecznościowych czy social media manager – tłumaczy Michał Pałasz, nauczyciel akademicki w Instytucie Kultury Uniwersytetu Jagiellońskiego.

            – Media społecznościowe nie tylko ułatwiają kontakt z obecnymi klientami, ale również pozwalają na dotarcie z produktem czy usługą do nowych, potencjalnych odbiorców. To ogromna szansa dla lokalnych firm, których budżety na marketing są niewielkie. Istotne jest, aby utrzymywać stały kontakt z fanami strony, reagować na pojawiające się komentarze, budować relacje i zaangażowanie, publikując interesujące treści. Dodatkowo, serwisy takie jak Facebook czy Instagram to darmowe źródło ogromnej wiedzy na temat zachowań, zainteresowań i potrzeb odbiorców, dzięki której organizacja może lepiej zrozumieć swoich klientów, a tym samym dostosować oferowany produkt do ich potrzeb – dodaje Aleksandra Bąk, social media specialist w firmie NETSTEL Software.

* * *

            Pojawienie się mediów społecznościowych przyniosło ze sobą wiele nowych możliwości, a to z pewnością jeszcze nie koniec. I tylko od nas zależy, czy staniemy się ich beneficjentami, czy raczej niewolnikami.

Barbara Bączek

           

           

Share Button