Reklama

Park Duchacki
Wiadomości Podgórze
Napisz do nas!
Coś ciekawego dzieje się w Twojej dzielnicy?

Poinformuj nas, prześlij zdjęcia: wiadomości.krakow@wp.pl

To potoczne określenie z pewnością pasuje do JERZEGO MICHAŁA BOŻYKA. Na jego wizytówce widnieją cztery profesje – magister teatrologii, piosenkarz, przewodnik turystyczny PTTK, tłumacz przysięgły języka słowackiego. Pasji ma jednak znacznie więcej i na nudę w swoim życiu na pewno nie może narzekać.

Od najmłodszych lat

Od najmłodszych lat panu Jerzemu towarzyszy muzyka. – Już kiedy miałem sześć lat, mama zaprowadziła mnie na prywatne lekcje fortepianu. Natomiast śpiewać zacząłem w czasach licealnych. Wcześniej wujek nauczył mnie podstaw angielskiego i pierwszą piosenką, którą zaśpiewałem, był „Rock around the clock” Billa Haley’a. Obecnie jednym z jego najbardziej znanych wykonań są „Zęby w dupie”, które skomponował razem z dwoma kolegami z wojska – Kazimierzem Jabłońskim i Władysławem Cichockim. Zarówno ten, jak i inne utwory można usłyszeć każdej niedzieli podczas koncertów artysty w klubie muzycznym „Awaria” (początek o godz. 20). Większą część publiczności stanowią wówczas studenci, ale nie tylko z tego powodu Jerzy Bożyk jest dobrze znany wśród żaków, także z innych miast. Co roku piosenką „Studenckie lato” otwiera bowiem w Łodzi Ogólnopolski Studencki Przegląd Piosenki Turystycznej YAPA.

Trochę starszych odbiorców zainteresować mogą występy Kabaretu Nie Bardzo Starszych Pań i Panów im. Majki Chmaj (założycielki). Początkowo dyrektorem muzycznym przedsięwzięcia był Jacek Kołodziejczyk, jednak po jego wyjeździe do Stanów Zjednoczonych w latach dziewięćdziesiątych, to pan Jerzy otrzymał propozycję objęcia tego stanowiska od Danuty Kras – aktorki, wokalistki, kompozytorki i autorki tekstów wspomnianego kabaretu. Sporą rolę odegrała w tym Krystyna Szybalska-Wilk – zastępca kierownika Domu Kultury Spółdzielni Mieszkaniowej „Nowy Bieżanów” (gdzie kabaret cały czas ma próby), znająca Jerzego Bożyka z koncertów presleyowskich. Każdego roku popisy artystów można oglądać w przedstawieniach z cyklu „Wiosna, lato, jesień, zima” (najbliższe odbędzie się 1 lutego br. w DK SM „Nowy Bieżanów”) oraz innych, okolicznościowych.

Po powrocie do kraju Jacek Kołodziejczyk ponownie przyłączył się do grupy, a z Jerzym Bożykiem współpracuje obecnie również w kwartecie muzycznym „Dekadencja” (w jego skład wchodzą jeszcze Bogna Wernichowska i Anna Żeber). Pan Jerzy jest także jednym z dwojga solistów zespołu Beale Street Band (obok Małgorzaty Korzyńskiej); wraz z managerem i reżyserem dźwięku – Wojciechem Serafinem – prowadzi też Bożyk Trio, w którym obok niego występują Andrzej Marchewka i Marek Michalski. Do ważniejszych dokonań muzycznych wokalisty należy zaliczyć płytę „Drive”, nagraną przez niego z bratanicą Magdaleną, która na rynku ukazała się w styczniu 2013 roku. Ma też za sobą epizod aktorski – w 2008 roku wcielił się w rolę aktora śpiewającego w filmie Petera Zelenki „Bracia Karamazow”.

Przez osiem kadencji Jerzy Michał Bożyk pełnił funkcję prezesa Krakowskiego Koła Towarzystwa Słowaków w Polsce. Co prawda w jego rodzinie nie ma Słowaków, jednak on sam, jako tłumacz przysięgły, bardzo dużo pracuje z tym językiem, między innymi pisząc artykuły, głównie związane z tematyką kulturalną, do czasopisma mniejszości słowackiej „Život”. Poza słowackim potrafi porozumiewać się także w języku angielskim, niemieckim i fińskim.

Urodził się we Lwowie

Z wykształcenia jest magistrem teatrologii Uniwersytetu Łódzkiego. Urodził się we Lwowie, jego ojciec był scenografem filmowym, mama – artystką malarką i witrażystką, z pochodzenia krakowianką. Jeszcze w czasie wojny przenieśli się do Rawy Ruskiej, a potem do Chrzanowa. – Ze Lwowa nic nie pamiętam, ale z Rawy Ruskiej już trochę tak. Podobno wszedłem do wraku czołgu i całe miasto mnie szukało – wspomina z uśmiechem. W Chrzanowie urodził się jego brat Piotr, obecnie prorektor krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Warto dodać, że to właśnie na ASP kilka lat wcześniej poznali się rodzice chłopców. Przez kilka lat całą rodziną mieszkali w Krakowie, aż do roku 1955, kiedy to Jerzy Kawalerowicz ściągnął dawnego kolegę ze studiów, wówczas już głowę rodziny Bożyków, do Wytwórni Filmów Fabularnych w Łodzi. W roku 1975 pan Bożyk dostał propozycję objęcia posady zastępcy dyrektora Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. – Jak tylko mama usłyszała, że jej ukochany Kraków się szykuje, natychmiast spakowała wszystkie graty z Łodzi – opowiada pan Jerzy. On sam pracował wtedy w Finlandii i specjalnie postarał się o urlop, żeby móc się w nowym mieście zameldować. – Było to trochę niebezpieczne, ponieważ wtedy obowiązywały paszporty jednorazowe i istniała obawa – a nuż mi nie dadzą w drugą stronę? Ale na szczęście dali.

Trudny okres – trzymamy kciuki!

Od 2005 roku rozpoczął się trudny okres w życiu Jerzego Bożyka. Po zakażeniu lewej nogi konieczna okazała się amputacja. Dwa lata później gronkowiec spowodował, że amputowano mu nogę prawą poniżej kolana. W lewej ma sztuczne kolano, które robiła dla niego ta sama firma, co dla młodego polskiego odkrywcy – Janka Meli. Obecnie jeździ na wózku i przyznaje, że największe trudności ma z poruszaniem się po schodach. Dlatego szukając mieszkania na stałe, bierze pod uwagę tylko takie, które będzie znajdowało się na parterze.

Bardzo lubi góry, czego dowodem są uprawnienia przewodnika turystycznego PTTK (Szlak Orlich Gniazd, Jura Krakowsko-Częstochowska, Podbeskidzie, Pogórze Wielickie). Mimo problemów z poruszaniem się, nie zrezygnował z prowadzenia wycieczek – robi to, jeżdżąc na trójkołowym rowerze. – Teraz niestety rower mam rozmontowany, ale to dlatego, że kupiłem sobie silnik na przednie koło. Dzięki niemu będzie mi łatwiej też w górki podjeżdżać – tłumaczy. Wcześniej latał na lotni, a niedawno kupił sobie paralotnię i planuje zacząć na niej ćwiczyć, jak tylko uda mu się zdobyć lepszą protezę w prawej nodze.

W swoim życiu pan Jerzy wiele tras pokonał autostopem – w Polsce, Słowacji, Czechach, Węgrzech, Ukrainie, Danii… – Muszę powiedzieć, że najlepszym krajem do autostopu są Niemcy. Nie wolno tam co prawda podróżować w ten sposób ciężarówką z uwagi na ubezpieczenie, ale kierowcy osobowi biorą bez problemu i wiele kilometrów można pokonać błyskawicznie. Na przykład kiedyś przejechałem w niecałe 50 minut z Berlina do Hamburga. Jego rekord to wyjazd z okolic Wrocławia około godziny 21 i dotarcie do Kopenhagi następnego dnia około 16.

W planach na najbliższą przyszłość uwzględnia przede wszystkim zakup własnego mieszkania (obecnie mieszka z bratem), zmontowanie trójkołowego roweru z silnikiem oraz różnego rodzaju koncerty. Trzymamy kciuki za powodzenie i mamy nadzieję, że jeszcze długo Kraków (i nie tylko) będzie mógł cieszyć się jego twórczością.

Barbara Bączek

Fot. Jarosław Kajdański

[artykuł ukazał się  w „W” w styczniu 2014 r. pisaliśmy o nim także w lipcu 2016 r.]

Share Button