Reklama

Park Duchacki
Wiadomości Podgórze
Napisz do nas!
Coś ciekawego dzieje się w Twojej dzielnicy?

Poinformuj nas, prześlij zdjęcia: wiadomości.krakow@wp.pl

 

 

 

 

 

 

– Tworzenie szopki to jest ciągłe eksperymentowanie, rozwijanie umiejętności, poszerzanie wiedzy, ale też świetna zabawa, która daje mi wiele radości – stwierdza JAKUB ZAWADZIŃSKI.

Nazwisko młodego człowieka, z wykształcenia fotografika, wciąż szukającego swego miejsca w życiu, od paru lat pojawia się wśród laureatów kolejnych edycji Konkursu Szopek Krakowskich. Ponadto Jakub chodzi w orszaku Lajkonika, gdzie od kilku lat wciela się w rolę Tatara. W 2021 r. otrzymał Stypendium Twórcze Miasta Krakowa.
Już pierwsza jego szopka, zgłoszona do konkursu w 2010 r., zdobyła wyróżnienie. W 2016 r. otrzymał II, a w 2017 – I nagrodę za szopkę miniaturową, z kolei w 2018 r. – II nagrodę w kategorii szopek małych, a w 2019 r. III – w kategorii szopek małych, w 2020 r. – I w kategorii szopek małych. W 2021 r. po raz pierwszy zgłosił pracę w kategorii szopek średnich, za którą otrzymał III nagrodę. Ponadto Jury 79. Konkursu Szopek Krakowskich przyznało mu również nagrodę specjalną imienia Zofii i Romana Reinfussów.

Poszukiwania

– Od dziecka byłem związany z Kurdwanowem – podkreśla zdobywca wielu nagród, gdy spotykamy się w Małym Płaszowie, gdzie teraz mieszka z rodzicami i siostrą. Zaznacza, że Podgórze jest wpisane w losy jego rodziny, przodków i przyznaje, że miłość do miasta, jego historii i tradycji przekazali mu dziadkowie. Opowiada: – Dziadek Andrzej zabierał mnie często na spacery po Krakowie, pokazywał kościoły, opowiadał o mieście, o zabytkach. Z nim chodziłem na różne wydarzenia. Odkąd pamiętam, co roku podziwialiśmy wystawę szopek krakowskich, które już wtedy bardzo mnie interesowały.
Od dziecka lubił plastykę, chętnie uczęszczał na dodatkowe zajęcia i w SP nr 162, i w Domu Kultury SM „Kurdwanów Nowy”. Już wtedy bardzo chciał poznać, jak się taką szopkę wykonuje. Pierwsze informacje zdobył dzięki książeczce „Szopki krakowskie” z 2002 r., w której znalazły się fotografie szopek ze zbiorów Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. – Godzinami przeglądałem tę publikację, analizując każde zdjęcie szopki – wspomina i dodaje: – Chciałem wiedzieć, jak to jest zrobione. Wręcz brałem kalkę i próbowałem odrysować kształt takiej szopki. Z uśmiechem przyznaje, że już wtedy zbierał kolorowe, błyszczące opakowania po cukierkach, bo wiedział, że tak robią szopkarze…
Przełom nastąpił dzięki kolejnej książce, którą Jakub Zawadziński odkrył. To była „Szczypta iluzji, trochę kleju, czyli jak się robi szopkę krakowską” Wiesława Barczewskiego – wielokrotnego mistrza szopkarskiego. – Tego mi było trzeba – stwierdza i wyjaśnia: –  To jest kompendium wiedzy na temat tworzenia szopek. Przeczytałem ją w szybkim tempie i już wiedziałem, co muszę zbierać, na co zwrócić uwagę.

Przygoda

Pierwszą szopkę, którą przyniósł do szkoły, aby się pochwalić na plastyce, koledzy …zadeptali niechcący w czasie przerwy. – To nie była ich wina – przyznaje dzisiaj i dodaje, że po tym doświadczeniu zdecydował, iż nigdy więcej nie zrobi szopki. Ale po upływie kilkunastu miesięcy pasja okazała się silniejsza od trudnych doświadczeń. Z uśmiechem wspomina, że pierwszą szopkę na zamówienie wykonał w gimnazjum.
A potem zdecydował, że to już najwyższy czas, aby zrealizować marzenie i przygotować szopkę na konkurs. Pracę rozpoczął z odpowiednim wyprzedzeniem. Wspomina: – W czwartek 2 grudnia 2010 r. zawiozłem moją szopkę na konkurs. Pamiętam, że była piękna, zimowa pogoda. Ośnieżony rynek, ośnieżony Mickiewicz i ja, i moja szopka pośród wielu innych. Już wtedy dostałem wyróżnienie, jeszcze w  kategorii dziecięcej, a w  następne 2 lata startowałem w kategorii młodzieżowej. Przyznaje, że był dumny, gdy zobaczył swoją szopkę w muzeum. Podkreśla, że od tego czasu co roku przygotowuje pracę na konkurs i dodaje: –  Tak się zaczęła przygoda z szopkami. Wszedłem w środowisko szopkarzy, poznałem wielu wspaniałych twórców, a z niektórymi się zaprzyjaźniłem. Zaznacza, że są to osoby, które chętnie dzielą się swymi umiejętnościami, doświadczeniem z początkującymi szopkarzami, że nie ma wśród nich niezdrowej rywalizacji.
Dziś jego szopki znajdują się nie tylko w zbiorach Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. – Tę wykonaną na konkurs w 2021 r. zakupiło Muzeum Etnograficzne w Krakowie – informuje Jakub Zawadziński i dodaje, że dwie jego prace, w tym szopka na łyżeczce, znajdują się w prywatnych kolekcjach, m.in. w cennych zbiorach rodziny Markowskich – znanych szopkarzy.

Pasja

Gdy odwiedziłam Jakuba, w jego pokoju, na biurku zobaczyłam setki elementów, których przeznaczenie i  czas wykorzystania przy wykonywaniu szopki na tegoroczny 80. Jubileuszowy Konkurs Szopek Krakowskich zna tylko jej twórca. Dzieło było prawie gotowe, autor dopracowywał szczegóły. Zgodnie z regulaminem szopka nawiązuje do architektury miasta, do tradycji kolędowania, ale też w sposób bardzo subtelny odwołuje się do aktualnych wydarzeń. Jest piękna, misternie wykonana, a dobór motywów i akcentów świadczy o dużej wiedzy szopkarza na temat historii, sztuki, architektury nie tylko Krakowa.
Kiedy pytam, jakie cechy, umiejętności, zdolności trzeba posiadać, żeby takie cudo wykonać, Jakub stwierdza: – Tworzenie szopki to jest ciągłe eksperymentowanie, rozwijanie umiejętności, poszerzanie wiedzy, ale też świetna zabawa, która daje mi wiele radości. Przekonuje, że każdy może szopkę zrobić, ale powinien posiadać wiedzę z różnych dziedzin, m.in. o architekturze Krakowa, na temat legend i historii miasta. Trzeba też mieć poczucie estetyki, wyobraźnię przestrzenną, minimum umiejętności plastycznych. Umieć z odpowiednim wyprzedzeniem wymyślić szopkę, zaplanować pracę i konsekwentnie wykonywać poszczególne elementy. – Ale przede wszystkim trzeba to po prostu lubić – podkreśla młody szopkarz. Przyznaje, że często słyszy, skąd u niego tyle cierpliwości i stwierdza, że nie umie odpowiedzieć na to pytanie. Jednak zapewnia, iż wykonywanie szopki zwyczajnie go wycisza i uspokaja.
Pasjonata wspierają bliscy. – Rodzina to moi najwięksi fani – zapewnia Jakub i dodaje: –  Chodzą na wystawy szopek i z dumą pokazują moje prace, chwalą się nimi. W ogóle mam wielkie wsparcie w rodzinie. Zawsze mi pomagali, nawet gdy w szkole zawalałem terminy (śmiech).
Jakub Zawadziński jest przekonany, że pasja pomaga człowiekowi odnaleźć swoje miejsce w życiu. – Warto rozwijać talenty, zdolności i robić coś, co daje radość i satysfakcję – stwierdza i dodaje, że największą nagrodą dla niego jest uśmiech na twarzy oglądających jego prace. – To dla mnie niezwykłe uczucie być w gronie osób, które wykonują szopki będące częścią dziedzictwa światowego ( w 2018 r. tradycja budowy szopek krakowskich została wpisane na Reprezentatywną Listę Niematerialnego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO przyp. red.). To powód do dumy i satysfakcji – podkreśla.

Maria Fortuna-Sudor

Share Button