Od wybuchu pandemii COVID-19 minęły już 4 lata, jednak jej skutki pozostają z nami do dziś. I nie mówimy tu tylko o kwestiach zdrowotnych – jedną ze zmian, jakie przyniosła pandemia, jest wprowadzenie w wielu firmach pracy zdalnej. Jak wygląda przyszłość tego rozwiązania?
Jak wynika z raportu firmy Deloitte z 2023 r,. ponad 80% pracodawców na świecie umożliwia swoim podwładnym pracę zdalną przynajmniej raz w tygodniu, a zaledwie w co dziesiątej firmie w ogóle nie ma takiej opcji. Jeśli chodzi o Polskę, największą popularnością cieszy się natomiast model hybrydowy.[1] Przyjrzyjmy się wadom i zaletom tych rozwiązań od strony menedżerów i pracowników.
Oszczędności vs. kontrola
Z punktu widzenia pracodawców niebagatelne znaczenie mają na pewno oszczędności, jakie przynosi praca zdalna. Przestrzeń biurowa, media, kawa, środki czystości – wszystko kosztuje, i to niemało, zwłaszcza w większych firmach. Z drugiej strony menedżerowie narzekają na trudności w zarządzaniu zespołem pracującym zdalnie, nie da się również ukryć, że mniejsze jest wówczas poczucie kontroli.
Praca zdalna ma być jednak przede wszystkim wyjściem naprzeciw oczekiwaniom pracowników – wiele osób liczy właśnie na taką formę zatrudnienia, przedsiębiorstwa mają zatem nadzieję, że przy rekrutacji będzie to dodatkowy atut, który przyciągnie wartościowych kandydatów. Natomiast aktualnym pracownikom możliwość pracy zdalnej ma zapewnić większą elastyczność i poprawić równowagę między życiem zawodowym i prywatnym, chociażby przez ograniczenie czasu koniecznego na dojazd do biura. Wymaga to jednak, jak zauważają kierownicy, zaufania do podwładnych i pogodzenia się z myślą, że nigdy 100% czasu zdalnego nie będzie przeznaczone na obowiązki służbowe. Dopóki jednak nie cierpi na tym interes firmy, większość z nich jest w stanie to zaakceptować.
Na minus przemawiają wspomniane już kwestie zarządzania, do których dochodzi układanie procedur funkcjonowania w nowej rzeczywistości oraz uregulowania prawne (jak np. zwrot pracownikowi kosztów poniesionych podczas pracy zdalnej). Trudniej jest też zorganizować spotkania, szkolenia, tzw. burze mózgów, a osoby współpracujące jedynie wirtualnie są zwykle znacznie mniej zintegrowane, przez co zdarza się, że i mniej efektywne.
Elastyczność vs. samotność
Co na to sami pracownicy? Tutaj również zdania są podzielone. Są tacy, którzy przyzwyczaili się do pracy zdalnej i nie wyobrażają sobie powrotu do biura, nawet gdyby miało się to odbyć kosztem zmiany firmy i/lub utraty części wynagrodzenia. Inni natomiast nie chcieliby już wrócić do sytuacji z czasów pandemii, ceniąc sobie możliwość codziennego wyjścia z domu i bezpośredniego kontaktu ze współpracownikami.
Zwolennicy pracy zdalnej jako najważniejsze korzyści wymieniają: elastyczność, oszczędność czasu (głównie na dojazdy, ale też np. przygotowanie się do wyjścia z domu), możliwość pracy z różnych miejsc, większą efektywność (nie traci się tyle czasu na plotki przy kawie czy wyjścia na papierosa) oraz większy komfort psychiczny (niektórych szef czy współpracownicy po prostu denerwują, utrudniając skupienie się w pełni na wykonywanych zadaniach). W przypadku home office rodzicom łatwiej jest zorganizować opiekę nad dziećmi, a osoby przeziębione nie muszą się zastanawiać, czy brać zwolnienie lekarskie, czy ryzykować zarażeniem innych – jeśli czują się na tyle dobrze, że mogą pracować, problem rozwiązuje się sam. Również pracownicy w tym modelu dopatrują się oszczędności, gdyż jedzenie w domu jest często tańsze niż to z cateringu lub biurowej stołówki, odpadają też koszty paliwa czy biletów komunikacji miejskiej.
Przeciwnicy wskazują z kolei, że ich efektywność podczas pracy zdalnej spada, gdyż w domu zawsze znajdzie się do zrobienia coś poza pracą, trudniej też samodzielnie się zmobilizować. Wiele osób jako największe minusy podaje samotność i brak motywacji do wyjścia z domu – przez kilka godzin nie mają się do kogo odezwać inaczej niż wirtualnie, a po pracy, zwłaszcza jeśli pogoda nie sprzyja, zwykle też już zostają w domu, co w konsekwencji odbija się na ich kondycji fizycznej i psychicznej. Niektórym brakuje odpowiedniego miejsca do pracy, np. wydzielonego pokoju z odpowiednim wyposażeniem, w którym mogliby odgrodzić się od reszty domowników. Są i tacy, którzy narzekają, że szefowie wymagają, aby praca na home office trwała dłużej niż stacjonarnie, w końcu skoro nie traci się czasu na dojazdy, można w tym czasie zrobić coś produktywnego dla firmy.
Wygląda zatem na to, że wszystko zależy od sytuacji i indywidualnych upodobań – dla jednych praca zdalna jest wymarzonym rozwiązaniem, dla innych niemal przekleństwem. Czy w takim razie da się dogodzić wszystkim?
Praca hybrydowa – złoty środek
Z pomocą może tu przyjść model pracy hybrydowej, zakładający częściowe wykonywanie obowiązków z biura, a częściowe w formie zdalnej. Niemal co trzeci uczestnik ankiety przeprowadzonej w ramach badania firmy Deloitte wskazał, że najbardziej odpowiadają mu 3 dni pracy zdalnej i 2 stacjonarnej. Potwierdza to też Wojtek – kierownik w jednej z korporacji, w której właśnie taki model aktualnie obowiązuje: Z głosów i ankiet wynika, że ewentualna decyzja o zmianie systemu na 3/2 (3 dni w biurze/2 zdalne) byłaby przekroczeniem progu bólu, który spowodowałby bunt wśród pracowników – czyli możemy uznać, że jesteśmy w najbardziej optymalnej sytuacji zadowalającej większość.
Przypuszcza się, że to właśnie praca hybrydowa może okazać się trendem przyszłości, oczywiście w branżach i na stanowiskach, na których jest ona możliwa. Czas pokaże, czy rzeczywiście tak będzie.
Podsumowując, pandemia COVID-19 z pewnością sprawiła, że zmieniło się podejście do pracy zdalnej, a wielu pracodawców zaczęło w takim rozwiązaniu dostrzegać plusy. Pamiętajmy zatem, aby przy szukaniu nowego zatrudnienia zawsze zwrócić uwagę, czy miejsce wykonywania obowiązków odpowiada naszym indywidualnym preferencjom.
ekst: Barbara Bączek
[1] https://www2.deloitte.com/pl/pl/pages/press-releases/articles/ponad-80-proc-swiatowych-firm-umozliwia-prace-zdalna-swoim-pracownikom-przynajmniej-raz-w-tygodniu.html