„Boję się dnia, w którym technologia zakłóci interakcje międzyludzkie. Wtedy świat zyska pokolenie idiotów” – Albert Einstein
„Bez telefonu jak bez ręki” – z powiedzeniem tym spotykamy się coraz częściej i trudno odmówić mu słuszności. Smartfony towarzyszą nam wszędzie: w domu, pracy, podczas spotkań z rodziną i znajomymi, nawet w toalecie. Nie ulega wątpliwości, że znacznie ułatwiają życie, czy jednak nie zaczynają już w nim dominować?
Fear of Missing Out
Określenie FOMO (czyli z angielskiego „Fear of Missing Out” – lęk przed przegapieniem, pominięciem czegoś) pojawiło się w kontekście wzrostu znaczenia Internetu, smartfonów oraz mediów społecznościowych na świecie. Zostało ono użyte przez naukowców po raz pierwszy pod koniec XX wieku i coraz bardziej przybiera na sile, wyrastając powoli na nazwę choroby cywilizacyjnej naszych czasów.
– FOMO to powszechne zjawisko, które definiowane jest jako odczuwanie lęku przed tym, co może nas ominąć. Syndrom FOMO wiąże się z obawą przed nieposiadaniem dostępu do Internetu i mediów społecznościowych, a co za tym idzie, pragnieniem pozostawania w ciągłej łączności z naszymi partnerami komunikacyjnymi (rodziną, znajomymi, klientami, itp.), przy jednoczesnym poczuciu, że kiedy jesteśmy offline, przeoczymy coś ważnego – wyjaśnia Stella Strzemecka – socjolożka, absolwentka studiów doktoranckich Uniwersytetu Jagiellońskiego, wykładowczyni Instytutu Amerykanistyki i Studiów Polonijnych UJ, nauczycielka jogi dorosłych, dzieci i rodzin.
– Problem ten nie omija również Polski. Zgodnie z wynikami najnowszych badań polskich naukowców z Uniwersytetu Warszawskiego („FOMO. Polacy a lęk przed odłączeniem”, 2018 r.), na blisko 27 milionów polskich internautów ponad 4 miliony (czyli 16 procent) przejawia objawy syndromu FOMO. Wysoki poziom FOMO zidentyfikowano w grupie wiekowej 15-24 lat (u 21 procent ankietowanych), natomiast wśród osób powyżej 55. roku życia odsetek ten wyniósł zaledwie 5 procent. Osoby z wysokim FOMO korzystają ze smartfonów w przeróżnych miejscach, takich jak kościoły czy toalety. Ponadto twierdzą, że zaniedbują obowiązki domowe i/lub służbowe oraz deklarują, że czują się uzależnione od mediów społecznościowych. Badania pokazują, iż około jedna piąta polskich internautów z wysokim FOMO doświadcza również rozmaitych objawów somatycznych (takich jak nudności, bóle głowy i brzucha, zwiększona potliwość), gdy nie korzysta z mediów społecznościowych.
Brzmi niepokojąco? A to dopiero początek…
Smartfonowe zombie
„Odłóż smartfon i żyj!” – pod takim, jakże wymownym, hasłem kilka miesięcy temu w mediach pojawiła się kampania Tramwajów Warszawskich. Wzbudziła ona ogromne zainteresowanie, zarówno ze względu na szokującą formę przekazu, jak i samo zwrócenie uwagi na rosnący problem nieodpowiedzialnego korzystania ze smartfonów. Już po pierwszych klatkach spotu uświadamiamy sobie, że chwila offline naprawdę potrafi uratować życie, a wielu wypadków komunikacyjnych można byłoby uniknąć, gdyby ich uczestnicy, zamiast patrzeć w ekran telefonu, poświęcili kilka sekund na rozejrzenie się, co dzieje się dookoła nich.
Kampanię można obejrzeć w Internecie: https://www.youtube.com/watch?v=7JWQ1hu5Mkk
Cyfrowa demencja
Telefon dawno przestał być przedmiotem, służącym wyłącznie lub przede wszystkim do dzwonienia. Obecnie jest między innymi aparatem fotograficznym, kalkulatorem, kalendarzem, notatnikiem. Dzięki niemu nie musimy zapamiętywać numerów telefonów znajomych, rzeczy zaplanowanych do zrobienia na najbliższy tydzień czy umówionego terminu wizyty u lekarza – odpowiednio zaprogramowany smartfon o wszystkim sam będzie nam przypominał. Wydawałoby się to wspaniałe, gdyby nie fakt, że w ten sposób stajemy się uzależnieni od wiedzy zapisanej w naszym urządzeniu, często nie pamiętamy już z pozoru podstawowych informacji, takich jak na przykład własny numer telefonu; jest nam też coraz trudniej zmusić umysł do przyswojenia nowych danych, zwłaszcza jeśli musimy to zrobić szybko.
Niemiecki psychiatra i neurobiolog Manfred Spitzer w swojej książce „Cyfrowa demencja. W jaki sposób pozbawiamy rozumu siebie i swoje dzieci” (tytuł oryginalny „Digitale Demenz. Wie wir uns und unsere Kinder um den Verstand bringen”) przekonuje wręcz, że długotrwałe, niekontrolowane korzystanie z mediów cyfrowych może prowadzić do problemów z koncentracją, samodzielnym myśleniem, bezsennością, a nawet depresją. Szczególnie narażeni są na to przedstawiciele młodego pokolenia, których umysł i osobowość dopiero ulegają ukształtowaniu.
Rola edukacji
„Boję się dnia, w którym technologia zakłóci interakcje międzyludzkie. Wtedy świat zyska pokolenie idiotów” – słowa Alberta Einsteina stają się niestety coraz bliższe naszej rzeczywistości. Co zatem możemy zrobić, aby zahamować ten proces?
Na pewno niezwykle istotna jest rola rodziców – to oni powinni dawać dzieciom dobre wzorce, tłumaczyć, kiedy i dlaczego smartfon należy odłożyć, proponować alternatywne rozrywki. Również przedszkola, szkoły czy uniwersytety mogą okazać się nieocenione. – Edukacja w zakresie najnowszych technologii powinna zostać rozszerzona o ideę „cyfrowego dobrostanu”, czyli umiejętności wypracowania i zachowania balansu pomiędzy aktywnością w środowisku online a aktywnością poza siecią – proponuje Stella Strzemecka.
Nie zapominajmy również, iż długotrwałe korzystanie z telefonu komórkowego może negatywnie odbić się na naszym zdrowiu. – Aby uniknąć takich następstw jak „SMS-owa szyja”, „smartfonowa twarz” (podwójny podbródek z „bruzdami marionetkowymi”), „smartfonowa ślepota”, zapalenie ścięgien, które poruszają kciukiem, oraz zespół cieśni nadgarstka niezbędne jest regularne dbanie o prawidłową postawę ciała i wzrok, od najmłodszych lat. Z pomocą mogą tutaj przyjść na przykład zajęcia jogi prowadzone przez doświadczonego nauczyciela – tłumaczy ekspertka.
Barbara Bączek