Sztuki walki to nie tylko znany wszystkim boks czy coraz bardziej medialne MMA. Aby osiągnąć sukces, nie zawsze trzeba też używać siły pięści, zwykle wystarczy odpowiednia technika. O tym, dlaczego warto spróbować, rozmawiamy z ANNĄ MOSKALEWICZ-DUDEK – mistrzynią świata i wicemistrzynią Europy w grapplingu oraz współzałożycielką Klubu Sportowego Grappling Kraków.
– Na początek proszę przybliżyć naszym czytelnikom, czym właściwie jest grappling. Zapewne wiele osób na łamach „Wiadomości” zobaczy to słowo po raz pierwszy.
– Grappling to dyscyplina, polegająca na obaleniu przeciwnika i sprowadzeniu go do parteru, poprzez wykorzystanie różnych technik rzutów. W parterze stosuje się natomiast techniki przytrzymania, duszenia i dźwigni. W grapplingu, jak w wielu innych dyscyplinach, rozgrywane są mistrzostwa Polski, Europy i świata; podlega on pod Polski Związek Zapaśniczy.
– W Państwa klubie można trenować między innymi judo i ju-jitsu. Czym różnią się one od grapplingu?
– Techniki wykorzystywane w grapplingu i ju-jitsu są bardzo zbliżone, w każdej z tych sztuk walki chodzi też o to, aby sprowadzić przeciwnika do parteru. Różnica polega na tym, że grappling podlega pod Polski Związek Zapaśniczy, zaś ju-jitsu pod Polski Związek Ju-Jitsu. Istnieje również brazylijskie ju-jitsu, które pochodzi, jak sama nazwa wskazuje, z Brazylii i nie ma swojego związku w Polsce.
Jeśli natomiast chodzi o judo, wykorzystuje ono przede wszystkim rzuty, a walka odbywa się głównie w stójce, parteru jest tutaj bardzo mało. Warto jednak zaznaczyć, że rzuty pochodzące z judo stosowane są we wspomnianych wcześniej: grapplingu, ju-jitsu czy brazylijskim ju-jitsu.
– W ofercie klubu znajdują się również sztuki wykorzystujące uderzenia, jak boks, kickboxing, MMA (ang. mixed martial arts – mieszane sztuki walki – przyp. red.). Czy któraś z dyscyplin cieszy się szczególną popularnością? Jak wygląda to w przypadku różnych grup wiekowych?
– Jeśli chodzi o dzieci, prowadzimy głównie judo/ju-jitsu, gdyż jest to dyscyplina ogólnorozwojowa, wpływająca pozytywnie na różne partie całego organizmu. Niedawno wprowadziliśmy również boks dla dzieci w wieku 10-15 lat. Natomiast wśród dorosłych największą popularnością cieszy się MMA, które ogólnie ostatnio jest w Polsce „na topie”. Warto dodać, że w naszym klubie mamy bardzo dobrych trenerów tej dyscypliny, mogących pochwalić się sporym dorobkiem – Rafała Lasotę, Filipa Wolańskiego, Łukasza Chlewickiego. Cały czas jesteśmy też otwarci na to, żeby się rozwijać i tworzyć kolejne sekcje.
– Skąd u Pani wzięło się zainteresowanie grapplingiem, czy ogólnie – sztukami walki?
– Kiedy byłam dzieckiem, na Woli Duchackiej nie mieliśmy zbyt dużego wyboru dyscyplin, generalnie również koszty były dość wysokie. Jako uczennica tej szkoły (Zespół Szkół Ogólnokształcących Integracyjnych nr 7 przy ul. Czarnogórskiej 14 – przyp. red.) przyprowadziłam brata na zajęcia, które w zasadzie były dostępne dla każdego. Do spróbowania swoich sił zachęciła mnie koleżanka, która chciała mieć towarzystwo tej samej płci, a nie da się ukryć, że przeważali chłopcy. Zaczęło się od zajęć ogólnorozwojowych, nie były to jeszcze walki, a raczej gry i zabawy, dopiero z czasem wprowadzano elementy judo. Wciągnęłam się i zostałam. Wiele lat ćwiczyłam judo, następnie brazylijskie ju-jitsu – jako zawodniczka, a później trenerka.
– Ma Pani na swoim koncie wiele sukcesów. Czy któryś z nich ma dla Pani szczególne znaczenie?
– Rzeczywiście, kilkakrotnie byłam medalistką mistrzostw Polski, zaś w 2010 roku zdobyłam wicemistrzostwo Europy i mistrzostwo świata w grapplingu. Po tych sukcesach zakończyłam karierę zawodniczą.
– Czy, aby rozpocząć treningi, trzeba mieć jakieś specjalne predyspozycje?
– Nie. Nieważne, czy jest się wysokim czy niskim, grubym czy chudym, szybkim czy wolnym – tutaj jest miejsce dla każdego. Zapraszamy również osoby w dowolnym wieku, gdyż prowadzimy grupy zarówno dla czterolatków, jak i seniorów po 60. roku życia. Jeśli tylko ktoś chce rozpocząć zabawę ze sportem, poruszać się, drzwi są zawsze otwarte.
– Wystarczy po prostu przyjść na zajęcia czy też należy zaopatrzyć się w specjalistyczny strój lub sprzęt?
– Na początku zapraszamy w zwykłym, wygodnym stroju sportowym. Trenujemy boso, ze względu na to, że jest to bezpieczniejsze niż w skarpetkach. Dopiero po pewnym czasie, gdy ktoś zdecyduje się już na regularne treningi, informujemy, co jeszcze może się przydać. W przypadku judo czy ju-jitsu będzie to kimono; dla sportów uderzanych – rękawice, ochraniacze, kask.
– Jak długo zajmuje droga do czarnego pasa?
– Mnie zajęła w zasadzie 10 lat. Nie wystarczą tutaj same treningi, muszą one być poparte startami w zawodach, gdzie za zwycięstwa otrzymuje się określoną liczbę punktów. Dodatkowo trzeba zdać egzamin.
– Czy podczas zajęć w klubie można wyłonić młode talenty?
– Jak najbardziej, od września do grudnia prowadziliśmy nawet bezpłatne zajęcia w ramach akcji „Prawdziwy wojownik nie walczy na ulicy”. Programem objęliśmy 1200 dzieci z całej Małopolski, które mogły przyjść do nas w czasie wolnym, zrealizować się, rozładować napięcie, poznać coś nowego. Trenerzy natomiast obserwowali, kto jest szczególnie zainteresowany i ma do tego smykałkę. W ten sposób, po rozmowach z rodzicami, już po zakończeniu akcji zapraszaliśmy konkretne osoby na nasze zajęcia. Program cieszył się ogromnym zainteresowaniem, a zdarzało się również, że i rodzice, przyprowadzając dzieci, korzystali przy okazji z zajęć dla dorosłych.
– Czy w takim razie jest szansa, że ta akcja będzie kontynuowana?
– Mamy oczywiście takie plany, prowadzimy rozmowy z Urzędem Marszałkowskim w sprawie dofinansowania. Zobaczymy, jak to się rozwinie.
Rozmawiała: Barbara Bączek
Fot. z arch. Anny Moskalewicz- Dudek