Firma Romana Bobickiego z Piasków Wielkich podczas konserwacji wieży dzwonnej bazyliki Mariackiej znalazła tubę z historycznymi, nie znanymi dotąd dokumentami. Jako pierwsi publikujemy na ten temat szczegółowe informacje. Roman Bobicki stanowi żywą historię rewaloryzacji Krakowa i kraju od lat 80-tych naszego stulecia. Miałby wspólny język z Wyspiańskim, Mehofferem i wieloma innymi znakomitymi artystami krakowskimi, którzy przenosili sztukę z matejkowskiej Akademii do krakowskich kościołów, klasztorów, pałaców i kamienic.
Na konferencji, która odbyła się na początku czerwca w prałatówce, ks. dr Bronisław Fidelus, archiprezbiter parafii Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, przy udziale przewodniczącego Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa prof. Tadeusza Chrzanowskiego i konserwatora wojewódzkiego Andrzeja Gaczoła – przekazał wiadomość o odkryciu nie znanych dotąd dokumentów. Tubus miedziany z 1838 roku, obok tego szklany słój w puszce oraz owinięty wokół niego spis kleru krakowskiego z 1927 roku – znaleziony został w kuli na szczycie wieży niższej, dzwonnej kościoła Mariackiego. Znalezisko przekazał ks. Fidelusowi pan Roman Bobicki, znany w Krakowie, w Polsce i za granicą rzemieślnik, specjalizujący się w kowalstwie artystycznym i renowacji metalu. Tubus miedziany otworzony został i zbadany w obecności komisji złożonej z wyżej wymienionych, a także ks. dr. Józefa Nowobilskiego, dyrektora Muzeum Archidiecezjalnego, prof. Mikołaja Korneckiego z SKOZK, mgr Barbary Kleszczyńskiej, przewodniczącej Stowarzyszenia Historyków Sztuki oraz dyrektora Zarządu Rewaloryzacji Zabytków Miasta Krakowa Zdzisława Trawińskiego.
W tubie miedzianej, pochodzącej z okresu remontu kościoła Mariackiego w latach 1833 – 1838, znaleziono, oprócz ówczesnych dokumentów, także nowe z lat 1926 – 1927, dotąd nie zarchiwizowane. “Gałkę tę i chorągiewkę zdjęto z wieży niższej czyli dzwonnej kościoła archiprezbiterialnego Najświętszej Maryi Panny dnia 20 czerwca Roku Pańskiego 1927 – przy zakończeniu bowiem pracy pokrycia dachu tegoż kościoła nową blachą miedzianą, prowadzonej od 1926 roku” – odczytał manuskrypt ks. Bronisław Fidelus. Dalej nastąpił opis prac. Pod dokumentem podpisał się m.in. prezydent Ignacy Mościcki i marszałek Józef Piłsudski. A także krakowskie władze, artyści i przedstawiciele znamienitszych rodzin. Znalazła się również lista najhojniejszych ofiarodawców, m.in. rząd polski z kwotą 15 tys. zł, Kasa Oszczędności Miasta Krakowa 14 tys. zł, gmina miasta Krakowa 10 tys. zł, Polskie Kopalnie Śląska 5 tys. zł. Trzeba pamiętać, że po reformie Grabskiego były to sumy niebotyczne (kremówka kosztowała wtedy 10 groszy i była okazjonalnym rarytasem – jak w przypadku świętowania zdanej matury w Wadowicach przez Karola Wojtyłę i jego przyjaciół).
W tubie był także wiersz Stanisława Wyspiańskiego, medal przywieziony z Rzymu oraz monety. Najstarsza – z czasów króla Zygmunta I z roku 1548, króla Jana Kazimierza z roku 1667 oraz srebrny grosz Jana III Sobieskiego z 1681 roku.
W osobnym dokumencie podpisał się także wykonawca remontu kościoła Mariackiego: “Dla pamięci potomnym. Dnia 11 sierpnia 1927 r. po pokryciu górnej kopuły wieży blachą ołowianą 2 m/m grubą (etc. etc.) – wykonał Augustyn Kumer, mistrz i słudzy Cechu Blacharzy
m. Krakowa”.
Podczas zebrania komisji oceniającej znalezisko i ustalającej zakres prac, podjęto decyzję o dołożeniu rusztowań i przywróceniu złocenia wieży niższej – dzwonnej czyli kościelnej. Pierwotnie zakładano tylko złocenie wieży wyższej – hejnałowej. W niej właśnie, zawiadywanej z racji miejskiego hejnału i obecności strażaka przez władze miasta, znajduje się puszka, którą opisano już 20 lat temu podczas wykonywania poprzedniej renowacji bazyliki Mariackiej. W tym przypadku sensacji więc nie będzie. W końcu lipca planowane jest ustawienie rusztowań wokół mariackiej hejnalicy.
Roman Bobicki zauważa, że 20 lat temu nie było możliwości wykonania złocenia ze względów technicznych. Kiedyś wykonywano takie prace metodą ogniową, ale wycofano się z tego z powodu szkodliwości oparów rtęci. Teraz stosuje się metodę galwaniczną, a samo złocenie metodą płatkową.
Tubus miedziany wraz z pozostałymi i zapewne aktualnymi dokumentami trafi z powrotem na swoje miejsce w wieży dzwonnej w październiku br. Konserwatorów, w tym firmę pana Bobickiego czeka bowiem jeszcze wiele prac na wieży.
Nie jest to pierwsze i zapewne nie ostatnie odkrycie dokonane przez firmę Bobickiego. Ma ona na swoim koncie, podczas prac w samym tylko Krakowie, kilkanaście takich znalezisk. Najstarszą była puszka w kościele św. Wojciecha – z 1664 roku. Znaleziska takie w starych, zabytkowych, wystawnych, reprezentacyjnych budowlach nie są rzadkością. Panował bowiem zwyczaj, po części kultywowany do dziś, uwieczniania wysiłku donatorów i budowniczych oraz przekazania następnym pokoleniom zapisu dnia codziennego. Stąd zwyczaj wkładania aktualnych monet i gazet codziennych oraz pieczęci tymczasowych, przemijających dygnitarzy.
Roman Bobicki nie posługuje się wprawdzie cechowym lub firmowym gmerkiem, lecz zostawia na nowych puszkach miedzianych swoje nazwisko. – Za jakieś 70 lub 100 lat być może znowu to zostanie zdjęte, ale my już tego nie zobaczymy – mówi z mgiełką w oku.
Na pytanie czy otrzymał jakieś znaleźne – podkreśla, że wystarczy mu sama satysfakcja i wielka emocja towarzysząca wyciąganiu puszek, które ostatnio dotykały ręce znanych historycznych postaci, rzemieślników, krakowian sprzed wieków.
Prace firmy Romana Bobickiego odnawiają i upiększają stary Kraków, m.in. Wawel, Skałkę, kościoły św. Piotra i Pawła, św. Andrzeja, Teatr Słowackiego. Wieżę Ratuszową, Collegium Maius, synagogi Tempel i Kupa… Trudno zliczyć i wymienić, bo także katedrę w Kielcach, krzyż grekokatolicki w Przemyślu, bramę w dworku Pendereckich…
Sam dokumentuje i opracowuje swoje prace, jest przy tym znakomitym fotografem. Staje do przetargów, biega po rusztowaniach, jeździ po Polsce. Tkwi w nim zaufanie tylko do siebie i przyzwyczajenie do robienia wszystkiego samemu. Jest perfekcjonistą, a przy tym trudno nie być pracoholikiem. Jego zakład zatrudnia jedynie 20 osób.
Bobicki stanowi żywą historię rewaloryzacji Krakowa i kraju od lat 80-tych naszego stulecia. Miałby wspólny język z Wyspiańskim, Mehofferem i wieloma innymi znakomitymi artystami krakowskimi, którzy przenosili sztukę z matejkowskiej Akademii do krakowskich kościołów, klasztorów, pałaców i kamienic. Podobnie Bobicki zakochany jest w Krakowie i oddany swojej pracy.
Jest absolwentem technikum mechanicznego. Najpierw zatrudnił się w przedsiębiorstwie państwowym. Zaczął pracować na własny rachunek w 1981 roku, obecną działalność datuje na rok 1986. Wziął kredyt i trafiła mu się pierwsza praca – renowacja metalowych elementów w Teatrze Starym. Wspomagała go żona Halina, historyk sztuki. Wkrótce potem zdobył uprawnienia konserwatorskie.
Z rodzinnej ulicy Zwierzynieckiej na Piaski Wielkie wprowadziła go żona. Są małżeństwem od 18 lat. Dochowali się trójki dzieci: 14-letniej Julii, 9-letniego Marcela i 3-letniej Rity. Po latach ciężkiej, samodzielnej pracy i wyrzeczeń – dorobił się, rozbudował zakład, a w 1996 roku ukończył budowę domu. Mieszkają z teściami. Roman Bobicki nie chce rozmawiać na temat swojej pomocy dla klubu sportowego, instytucji charytatywnych, wyposażenia szkół itd. itd.
Przed czerwcową wizytą w Krakowie Ojca Świętego firma Romana Bobickiego została poproszona o wykonanie balustrady na klatce schodowej w skrzydle zachodnim Kurii Metropolitalnej przy Franciszkańskiej, a także o wyczyszczenie rusztowań przy kaplicach od strony północnej (ulica Floriańska) na bazylice Mariackiej. Dwa lata temu, również z okazji pielgrzymki Jana Pawła II, wykonał krato-bramę w sieni głównej Pałacu Biskupiego.
W bazylice Mariackiej pracuje już od około 10 lat, jeszcze za czasów ks. infułata Kościółka. Przywrócił blask i życie wszystkim konstrukcjom metalowym w oknach, nawach, kaplicach. Odnowił żyrandole, kraty w kaplicach i podcieniach. Do zrobienia zostało jeszcze metalowe obramowanie okna frontowego za chórem, elewacja frontowa i elementy złocone na obu wieżach i nad kruchtą.
Z okazji wizyty Ojca Świętego został zaproszony do udziału w uroczystych nieszporach, które miały się odbyć w bazylice Mariackiej 15 czerwca o godzinie 15. Niedyspozycja Papieża i nieobecność na mszy św. na Błoniach – zmieniła te plany. Niespodziewanie telefonicznie ponowiono zaproszenie w środę 16 czerwca – na godzinę 21. Pognał w te pędy, niestety nie zdążyła żona. Otrzymał błogosławieństwo Ojca Świętego, stał od niego w odległości 3 metrów, aparatu fotograficznego nie wypadało brać do ręki. To było dla niego wielkie przeżycie…
W nocy po powrocie do domu na Piaski Wielkie… zabrał się do pracy. Siedział nad biurkiem do 3. nad ranem. Przygotował ofertę renowacji klasztoru Augustianów. Zapalił się do prac w katedrze w Lublinie. Odkrył tam bowiem oryginalne barokowe kraty w oknach, które reżim komunistyczny zabił, dosłownie i w przenośni, swoim stylem magazynowym.
A rodzina, urlop? Roman Bobicki wydaje się zaskoczony tym pytaniem. – Pojadę z najbliższymi na tydzień na Mazury – wyjaśnia niepewnie. Zapewne zabierze ze sobą aparat fotograficzny i wiele pomysłów…
Jarosław Kajdański
zdjęcia udostępnione przez Romana Bobickiego
artykuł pt. „Odkuwanie Krakowa” ukazał się w „Wiadomościach” w lipcu 1999 r.