SROCZOŚĆ. Zetknąłem się z tym określeniem czytając Miłosza. Niewiele z tego pamiętam, może dlatego, że nie upajałem się tym naszym wybitnym noblistą. Jego książki kupowałem i były ozdobą naszej domowej biblioteki. A może byłem za cienki intelektualnie, aby go rozumieć… Teraz sroczość mamy w wydaniu dosłownym. Na naszym osiedlu mamy wyjątkową dominację tych krzykliwych i agresywnych ptaków. Oryginalne są sroki z tymi swoimi ogonami i ślizgowym lotem, mogą budzić zainteresowanie. Ale tu i teraz atakują i przepędzają inne ptaki. W tle zostają wrony i sikorki. Najbardziej stawiają im się gołębie, w tym synogarlice, ale przegrywają liczebnie. Zauważyłem przy tym, że sroki atakują też siebie nawzajem. Może to jest ta sroczość: hałaśliwa agresja. Wokół mamy plagę sroczości.
NA BORG. Albo na krechę. Domowe zakupy pierwszej potrzeby, za które płaci się później, gdy przyjdzie emerytura lub renta…. Znany sklep osiedlowy, w którym jest prawie wszystko. Przede mną starszy mężczyzna z płóciennym plecakiem przerzuconym do połowy. Boryka się z naciągnięciem paska na prawe ramię. Czapeczka seniora jak u mnie. Szefowa jeszcze coś podaje. Przychodzi do zapłaty. Pan mówi, że jest w zeszycie, podaje imię. Szefowa szuka go w kajecie. sporo tam klientów, szuka jeszcze raz, ale tego pana nie ma. W końcu, aby nie przedłużać, wpisuje nową pozycję. Pomagam panu naciągnąć pasek na ramię. Dziękuje zadowolony i pokazuje mi przegub w łokciu i siniaki po dożylnych nakłuciach. Kto ich nie ma…
ZNAJOMI Z TRAMWAJU. Tramwaj linii 24 wypchany po brzegi. W wolne dni jeździ rzadziej. Trzeba będzie stać, bo wszystkie miejsca zajęte. Staję naprzeciw pani, która trzyma się, mimo szarpnięć tramwaju, tylko jedną ręką,
a drugą prowadzi korespondencję przez komórkę. Wsiada para: kobieta z chlebaczkiem i kijkami do nord-walking oraz mężczyzna z plecakiem i skrzynką na narzędzia. Oboje lekko dysfunkcyjni. Kobieta łapie poręcz przy mnie, mężczyzna zakotwiczył po przeciwnej stronie, co jakiś czas popatruje w jej stronę. Kobieta ma ładną twarz i włosy przypruszone siwizną. Zwalnia się jedno miejsce, mówię do niej, aby sobie usiadła. Gdy zwalnia się miejsce obok niej, siadam przy niej. Coś tam zerka do komórki, buty oboje mają sportowe, obrączki na palcach. Pewnie wysiądą przy bulwarach, aby iść na spacer – myślę. Jednak jadą dalej. Niepokoję się, aby wysiadła na czas, bo trzeba się przecisnąć do wyjścia. Mężczyzna kontroluje sytuację. W pewnym momencie dotykam jej ramienia i mówię, że trzeba będzie wysiąść. Ona podaje mi rękę i się przedstawia. Odwzajemniam uścisk i odpowiadam, że jest mi miło i że życzę jej miłego dnia. Wysiadają ze mną przy poczcie. Mężczyzna podchodzi do mnie z uśmiechem i życzy miłego dnia.
ZASTRZEŻONY NUMER. Po raz drugi budzi mnie w nocy głuchy telefon, gdy odbieram widzę, że to numer zastrzeżony. Wytrąca mnie to z równowagi i nie mogę zasnąć. Wówczas nasuwają się na mnie maligny. Tej nocy zaczęło się od wstępu, że to jest „bardzo ważna i poważna sprawa”. Podmiot liryczny wprowadza mnie na stare cmentarzysko, które zalega te tereny od czasów prehistorycznych. Tu, pod nami mieszkała jakaś ludność o określonej tradycji, związki rodzinne były ścisłe. To niezwykłe znalezisko, a okolicznością jest pogrzeb jednego z młodszych członków rodziny, który pięknie muzykował. Twarze rodziny zmarłego rozświetlają płomienie świec. On też stoi wśród nich. Stoję z boku, a spoczywa na mnie jakaś misja. Co i jak mam zrobić, kogo powiadomić? Wyświetlają mi się nazwiska osób, z którymi współpracuję od lat. Budzi mnie tyknięcie zegara…
TRADYCJA KONTRA OBSESJA. U mnie w rodzinie jest kilka patriotycznych tradycji. Jest endecka, jest piłsudczykowska, z przewagą tej drugiej. Była też legitymacja z koniczynką (PSL). Wszystkie polskie… Teraz w naszym kraju przejął autorytarnie władzę z wykształcenia „historyk”, który polskość uważa za „nienormalność” i chce obsesyjnie wyeliminować wszystkich przeciwników…
UCHYLENIE CZAPKI. Lubię ten gest okazywania szacunku. Jest przedwojenny, elegancki, podpatrzyłem go u mojego ojca. Także naśladowałem go całując rękę kobiety. Naśladownictwo, przekazywanie tradycji jest urywane przez wojnę kulturową, jaka trwa na naszych oczach. Nowe ma wyprzeć stare, a stare ma zniknąć bezpowrotnie i bez śladu. Co to „nowe” zostawi po sobie?
Jarosław Kajdański