Reklama

Park Duchacki
Wiadomości Podgórze
Napisz do nas!
Coś ciekawego dzieje się w Twojej dzielnicy?

Poinformuj nas, prześlij zdjęcia: wiadomości.krakow@wp.pl

Ścieki spływające z toalet, zlewozmywaków, umywalek, wanien i innych przyborów kanalizacyjnych zlokalizowanych w południowo-wschodniej części Krakowa, trafiają do Wisły dopiero po 24 godzinach. Co się z nimi dzieje w tym czasie? Jak dochodzi do ich przemiany w wodę II klasy czystości? Odpowiedzi na te pytania szukaliśmy na terenie oczyszczalni Płaszów.

Wody zużyte” dopływają do Płaszowa dwoma kolektorami o szerokości 4 m i głębokości 5 m. Na co dzień poziom ścieków wynosi ok. 1 m. Ich ilość zwiększa się w czasie deszczów, gdy do kanalizacji trafiają także wody opadowe. Podczas powodzi w 2010 r. kolektor był wypełniony niemal po brzegi.

Cedzenie śmieci

Z najdalszych zakątków Krakowa obsługiwanych przez tę oczyszczalnię ścieki płyną ok. 12 godzin. – Im szybciej do nas dopłyną, tym lepiej, bo łatwiejsze jest ich oczyszczenie. Krytyczna temperatura to 8 st. C, do której ścieki wychładzają się podczas kilkudniowych mrozów poniżej -20 st. C. W tych warunkach biologiczna część oczyszczalni, pracująca w oparciu o bakterie, działa dużo wolniej – tłumaczy Adam Pajdak, kierownik płaszowskiej oczyszczalni. Bakterie nie lubią też rozpuszczalników, lakierów i innych substancji chemicznych wylewanych do kanalizacji. Dlatego tak ważne jest odseparowanie tych związków na początku procesu oczyszczania, by nie niszczyły urządzeń, przez które przepływają ścieki i nie truły oczyszczających je bakterii.

Kluczowym miejscem zakładu jest dyspozytornia. Tam trafiają wszystkie informacje o pracy urządzeń oraz parametrach technologicznych prowadzonych procesów. Zabezpieczeniem na wypadek ewentualnej awarii systemu komputerowego w dyspozytorni są sterowniki nadzorujące pracę oczyszczalni i spalarni osadów, rozmieszczone w strategicznych punktach zakładu. Dyspozytorzy otrzymują na bieżąco informacje niezbędne do kierowania procesem technologicznym.

Równie ważne, jak separowanie substancji chemicznych, jest wychwycenie wszelkich śmieci, resztek jedzenia i innych zanieczyszczeń dopływających do oczyszczalni. Patyczki higieniczne, podpaski, włosy, fragmenty tkanin, to „standard”. Trafiają się też portfele, dokumenty i inne „dziwne” przedmioty. Pierwsze kraty cedzące mają prześwit 6 cm, kolejne już tylko 6 mm.

Pozbawione ciał stałych ścieki trafiają do czterech osadników wstępnych, w których wszelkie zawiesiny mają czas, by opaść na dno. Do 2007 r. tu kończyła się ówczesna oczyszczalnia Płaszów I, której sprawność wynosiła ok. 50%. Obecnie efektywność oczyszczania na tym etapie jest dostosowana do wymogów kolejnej – biologicznej – części oczyszczalni.

Karmienie bakterii

Ścieki pozbawione zanieczyszczeń pływających i zawiesiny, trafiają do pięciu reaktorów (ich powierzchnię można porównać do pięciu boisk piłkarskich), w których „pracują” bakterie. Do każdego z nich podłączone są dwa osadniki wtórne. Ważne, by ścieki miały odpowiedni skład, zapewniający mikroorganizmom dostateczną ilość „substancji odżywczych – zanieczyszczeń”, którymi się żywią. Niedotrzymanie tego warunku grozi katastrofą – biomasa obumrze lub zostanie zdominowana przez bakterie, które nie wykonują właściwego oczyszczania. W przypadku awarii reaktora, jego ponowny rozruch, wyhodowanie właściwej ilości pożytecznych bakterii, może trwać do kilku tygodni.

Dlatego tak ważne jest, by do oczyszczalni jak najszybciej dotarła informacja o wszelkich sytuacjach mogących zagrozić bakteriom, np. o rozszczelnieniu cysterny z chemikaliami, które mogły dostać się do ścieków. Jest wówczas czas na podjęcie środków zaradczych na wcześniejszych etapach oczyszczania. Ponadto ścieki są nieustanne monitorowanie przez działające na terenie oczyszczalni, ale od niej niezależne, laboratorium badawcze oraz stacjonarny system kontrolno-pomiarowy.

Oczyszczalnia ścieków Płaszów

Po oczyszczeniu ścieków, osad w postaci płynnej trafia do komór fermentacyjnych, gdzie w temperaturze 38 st. C, bez dostępu tlenu, bakterie metanowe wytwarzają biogaz, który jest wykorzystywany do produkcji prądu. Jest go na tyle dużo, że zabezpiecza ok. 30% potrzeb oczyszczalni.

Przetrawiony” przez bakterie osad trafia na prasy, gdzie jest odciskany nadmiar wody, a następnie do magazynu. To jedyne miejsce na oczyszczalni, gdzie czuć bardziej intensywny zapach. Na zewnątrz nie ma przykrych odorów, bo wyciągane z magazynu powietrze poddawane jest dezodoryzacji (proces można porównać do użycia odświeżania powietrza w domu). Kolejny etap to suszenie osadu w specjalnych suszarkach. Gdy osad zawiera 36% suchej masy, doskonale nadaje się do spalenia. Układ termicznej utylizacji pozwala wychwytywać powstające ciepło w szeregu wymienników i zawracać je do wspomnianej suszarki.

To, co trafia do atmosfery spełnia najsurowsze normy. Dość powiedzieć, że ilość pyłów jest na poziomie 3 mg/m sześc. (Przy normie dopuszczającej 10 mg/m sześc). Gdyby zawartość zanieczyszczeń w spalinach przekraczała dopuszczalne normy, system samoczynnie się wyłączy. Ponowne uruchomienie go będzie możliwe dopiero po usunięciu przyczyny wzrostu zanieczyszczeń.

Powody do dumy

Kraków może być dumny ze swojej gospodarki wodno-ściekowej. Jest jednym z niewielu dużych polskich miast, które oczyszczają wszystkie swoje ścieki. Gdyby nasze oczyszczalnie przestały działać, życie biologiczne w Wiśle uległoby pogorszeniu, problemy z zaopatrzeniem w wodę miałaby miasta czerpiące wodę z Wisły, w tym Warszawa, a Kraków znów trafiłby na listę miast uznawanych za „niebezpieczne” dla czystości Bałtyku.

– Jesteśmy bardzo ekologicznym zakładem, nie trujemy środowiska. Osiągamy blisko 99% redukcję zanieczyszczeń, wszystkie parametry w wodzie zrzucanej do Wisły są poniżej dopuszczalnych norm (np. fosfor na poziomie 0,3-0,4 mg/l przy normie 1 mg/l, a ChZT – 23 mg/l, przy normie 125 mg/l). W procesie technologicznym wytwarzamy prąd zaspokajający 30% naszego zapotrzebowania, a te niewielkie ilości popiołu, które powstają w procesie spalania osadu, można wykorzystać w budownictwie przemysłowym – mówi z dumą Adam Pajdak.

Krzysztof Duliński

Zdjęcia: z archiwum MPWiK S.A. w Krakowie

 

Oczyszczalnia Płaszów jest trzecią pod względem wielkości oczyszczalnią ścieków w Polsce (po warszawskiej „Czajce” i centralnej oczyszczalni w Łodzi). Blisko pół tysiąca pracujących tu urządzeń znajduje się w 100 obiektach technologicznych, a całość zajmuje ponad 50 ha, czyli więcej niż obszar Błoń.

W Płaszowie oczyszczanych jest każdej doby 165 tys. m sześc. ścieków, czyli tyle, ile zmieściłoby się w 16,5 tys. najpopularniejszych wozach asenizacyjnych! W trakcie procesu wytwarzany jest prąd pokrywający 30% zapotrzebowania oczyszczalni oraz 10 ton popiołu, który można wykorzystać w budownictwie przemysłowym.

Do oczyszczalni w Płaszowie trafiają ścieki z 75% powierzchni Krakowa. Pozostała część płynie do oczyszczalni Kujawy i sześciu lokalnych oczyszczalni. Niedawno za pieniądze z Unii Europejskiej wybudowano Kolektor Dolnej Terasy Wisły łączący obie instalacje. W razie kłopotów jednej z nich, część ścieków można przerzucić do drugiej, bo każda z nich posiada rezerwy technologiczne oraz możliwości „zmagazynowania” części ścieków na pewien czas.

Każdej doby na oczyszczalni jest usuwanych ze ścieków:

– ok. 8 ton części mineralnych, tj. piasku, żwiru itp. (w czasie powodzi 2010 r. było to 20-30 ton).

– 5 ton innych zanieczyszczeń, np. włosów, patyczków higienicznych, podpasek, różnych śmieci.

Share Button

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

* Copy This Password *

* Type Or Paste Password Here *