BROŃ BIOLOGICZNA. Działania genetyczne na militarną skalę, mutacje – poprzez ptasią grypę, świńską grypę do obecnej – dały pandemiczny globalny skutek. Globalny atak. Towarzyszą temu – podbijane strachem i paniką –manipulacje przekazami informacyjnymi, w tym danymi statystycznymi. Dla jakiej sprawy, w imię czego jest ta hekatomba? Jakie są jej przyczyny i cele? A może wymuszone są reakcje i restrykcje, aby wywołać przeświadczenie, że to jest hekatomba?
MIEDZIAKI. Naraziłem się panu szaletowemu w toalecie na placu Nowym. Przyszpiliło mnie i musiałem skorzystać, zresztą jak przyjeżdżałem tam na obiadowe kultowe zapiekanki, to też korzystałem, ale to były stare, przedwojenne, przedpandemiczne czasy, czy one jeszcze wrócą? Wiedziałem, że przy sobie miałem albo całą stówę, albo tylko same drobniaki, którymi przepraszająco obsypała mnie pani w sklepie wydając resztę. Toaleta dwa złote płatne przed wejściem. Witam się i wykładam te drobniaki z kieszeni na talerzyk. A to były dwie pięćdziesięciogroszówki, reszta najdrobniejsze miedziaki. „To też pieniądz, inaczej nie mam”, powiedziałem przepraszająco panu szaletowemu. Usłyszałem wiązankę, „będzie mi tu sobie kieszenie czyścił, cholera jasna!”, był też ciąg dalszy, bo w głębi siedział kolega, który zawtórował. Nie czekając przemknąłem do kabiny. Wyszedłem chyłkiem. Podobno zrobienie 1 grosza kosztuje 5 groszy, a produkcja jest utrzymywana, aby wielkie sklepy mogły bajerować końcówkami cen. Państwo nie chce się przyznać do inflacji, mogliby zacząć od dziesięciu groszy, Miedziaki rozpychają portmonetki, czy to jeszcze jest pieniądz? Gdy przyjmuję te wydawane drobniaki, symboliczny 1 grosz zostawiałem „to dla pani na szczęście”, co od jakiegoś czasu jest przyjmowane nie uśmiechem, lecz kwaśną miną.
POMOGĘ PANU. Zaiwaniam na pocztę z wysyłką gazet. Widzę zgarbioną postać, jak zagląda do kosza na śmieci, wyciąga puszkę i ją z wprawą rozdeptuje, pomaga sobie laską, pozyskane surowce wkłada do torby, pracuje, takich koszy jest więcej przy skrzyżowaniu. Gdy ją mijam, prostuje się, widzę jego twarz, jestem przekonany, że to mężczyzna, zwracają uwagę krzaczaste brwi. Idę dalej do świateł, zwalniam, przecież podzielę się okruchem tarczy antykryzysowej, bo nie wiem, czy takim osobom coś się ekstra dostało. Czekam, dochodzi, po drodze sypie z woreczka pokruszony chleb dla gołębi, które z miejsca nadlatują do dziobania. Wychodzę naprzeciw między gołębiami, daję banknot do ręki. Kobieta podnosi twarz, widzę jej oczy i uśmiech. Odchodzę, ale mnie woła: „jak panu na imię?”. Jeszcze tego brakuje, idę dalej, a ona nie ustępuje: „niech pan podejdzie”. „Byłam krwiodawcą, źle mnie potraktował dyrektor…”. Ciągnie dalej, a ja mam wrażenie, że już ją kiedyś w tym miejscu spotkałem i słyszałem ten początek. Odchodzę, a ona za mną: „jak panu na na imię?” Wracam, aby zakończyć tę sytuację: „Jarek”. Patrzy na mnie i mówi: „Pomogę panu”.
W POGONI ZA KROKIEM. Pamiętacie Johna Cleese’a jako ministra w Ministerstwie Głupich Kroków? Dzisiaj poczułem, że on mnie obserwuje na przejściu dla pieszych, zrobił sobie wypad z Pcimia, aby odpocząć od „ciotki”. Otóż mam ambicję, aby przejścia dla pieszych pokonywać jednym cyklem świateł. W związku z tym stawiam kroki jak mogę pospieszne i długie, tak mi się wydaje. Zaczynam ostro, nawet jako pierwszy, ale potem jest różnie. Nie wiem, czy to jest w ogóle jakiś krok, czy może półsuw, bo półbieg na pewno nie. Choćbym chciał, rączo nie jest. Mam apel: Panie Prezydencie, Panie Dyrektorze, pokażcie jak to się robi.
PÓŁ i PÓŁ. Taką mam dewizę, którą wyjaśnię. Jeśli chodzi o dietę, to konsumuj połowę tego, co byś chciał, tylko połowę banana, połowę ciastka, jedna, a nie dwie kromki z czymś chleba, kieliszka tylko pół, itd., itp. Nawet gdyby to zostało na talerzu – tylko pół i już. Lepiej mieć niedosyt, niż przesyt. Mówić połowę tego, co by się chciało powiedzieć. Oczekiwać połowy tego, co zaplanowałeś, większa szansa na miłą niespodziankę. Posiadanie – tylko pół, także w sensie ceny czy ilości (choć tu mogą być protesty partnerów). Taki sposób na życie, że ważniejsza jest droga niż sam cel. Czy udaje mi się to osiągnąć? – raz lepiej, raz gorzej, raz trzymam kurs i reżym, raz puszczam i po czasie źle się z tym czuję, i fizycznie, i psychicznie…
A co z tą drugą połową? Aby odżałować, oddaj ją innym, podziel się, starczy… Że nie ma w tym życia na całość? No nie ma. Ale w tej części, w tej połowie też może być całość. Bonus dla osób wierzących (tak jak ja): W tej drugiej połowie zostawiamy miejsce dla działań naszego Anioła Stróża i Opatrzności Bożej. Amen.
Jarosław Kajdański