WOLNE MEDIA? Z rozczarowaniem i przykrością i muszę wykreślić zakup niektórych pism, które jakiś czas temu były opozycyjne wobec minionej władzy. Redagowane z zacięciem i polotem, czytało się je od dechy do dechy. Teraz z numeru na numer nie da się ich czytać, obok tekstów autorskich idą szpalty rządowych i okołorządowych publikacji, stały się nachalnymi tubami propagandowymi. Przerost formy nad treścią, uwidoczniony w nowej szacie graficznej, w ilości stron itp. – bije po oczach. A te pisma, które przestały być mainstreamowe, nie wykorzystują swojej szansy – nadal nie potrafią pogodzić się z tym, co zaszło, nie próbują przedstawiać wyważonego oglądu sytuacji, nie stanowią forum do społecznego dyskursu, nie zachęcają do obiektywnej publicznej debaty, i nie tyle wyrażają opinię obecnej opozycji, lecz stają się rzecznikiem jednej ze stron plemiennej walki, podbijają bębenki i kierują się głównie własną frustracją… Postulat wolnych mediów zawiera się w każdym społecznym proteście, a mieliśmy ich w naszej historii bez liku. Czy istnieją wolne media? Najbliżej im do ideału, gdy są rzecznikiem opinii publicznej, gdy stanowią opozycję wobec władzy, gdy patrzą jej na ręce – co jest definicją mediów i wolnego zawodu dziennikarza. Czy istnieje wolny zawód dziennikarza? – powinien istnieć. Lecz pęd za pieniądzem zmienia dziennikarzy w rzeczników wydawcy, a ten często w rzeczników swoich sponsorów i reklamodawców. Ideałem są sponsorzy, którzy się nie wtrącają, uznając, że wydawcy i redaktorzy najlepiej znają się na rzeczy, a misja dobrze wykonanej pracy jest ich priorytetem… Czy media kiedykolwiek były wolne? Skoro nawet pierwsza polska gazeta czyli „Merkuriusz Polski” był dziennikiem nadwornym? To otwarte pytanie, w każdym razie trzeba dążyć do tego, żeby – nawet ze swoimi ułomnościami – były wolne. Bo media to rodzaj czwartej władzy. W czasach obecnych, gdy takiego znaczenia nabrał wizerunek medialny i gdy o wszystkim decyduje zysk, media z wzajemnością przyklejone są do świata polityki i decydentów… Jest jakieś wyjście? Tak – patrzcie mediom ma ręce 😉
INTERNETOWE PODWÓRKO. Od pewnego czasu na stronach niektórych moich znajomych zatrzymuje mnie ostrzegawczy wpis w rodzaju: „Jeśli masz poglądy inne niż ja, to zejdź mi z oczu, nie chcę cię znać, wara ci od mojego profilu”. Brzmi infantylnie, ale przy tym groźnie, ponieważ ich autorzy kreują się na autokratów i dyktatorków, oczywiście przy założeniu, że oni sami ani autokratami, ani tym bardziej dyktatorkami nie są. Tak im się wydaje, w to wierzą i tak ma być. Nie ukrywam, że nie podzielam niektórych poglądów niektórych moich znajomych, jednak znam i cenię ich za to, co robią na różnych niwach, to wartościowi ludzie. I nieraz apelowałem do nich, aby przy tym pozostali. Niestety, dali sobie wmówić język propagandy i związaną z tym manipulację. To ich zniewala, to czasem próbuje i mnie zniewalać. Ale nigdy nie przyjmuję segregacyjnej wykładni „kto nie ze mną, ten przeciwko mnie”. Bo to prowadzi do wojny, podwórkowej wojny, gdzie każdy musi być żołnierzem po jednej ze stron barykady, gdzie amunicją są przeklejane memy, produkowane seryjnie gdzieś i przez kogoś, aby wojenka trwała… Zaapelowałem do nich: odłóżcie wciskaną wam broń, nie walczcie na zabój przeciwko – dla któregoś z przywódców, oni nie są tego warci.
DOTYK. To chyba najważniejszy ze zmysłów, pierwszy, pojemny i znaczący na całe życie. Dotyk może być czuły, ale też (nomen omen) dotkliwy, czyli bolesny. Pamiętam jak piorunująco zatrzymało mnie kiedyś, w przełomowym czasie, przy lekturze Edwarda Stachury „Noli me tangere” – z łac. „nie dotykaj mnie”, „nie zatrzymuj mnie”, co w innej perspektywie wg Ewangelisty miał powiedzieć zmartwychwstały Chrystus do Marii Magdaleny. Tę dramatyczną i symboliczną scenę przedstawiał także obraz Tycjana. A w wymiarze człowieczym dotyk to sprawa fundamentalna. Dotykiem jest karmienie dziecka, pieszczota, klaps, uścisk dłoni, uderzenie, cios, wypadek, objęcie, pocałunek. Dotykiem jest także wzrok, słuch i inne zmysły. Kontakt cielesny – jakże jest ważny i decydujący o całym życiu. Jak dotknąć świata i jak być dotkniętym? Jak przeżyć całą daną nam jaskrawość? Jakże ważny jest ten pierwszy raz i pierwszy krok. Jak sprawić, aby mocniej czuć dotyk dobra, a nie czuć bardziej niż trzeba tylko złych dotyków? Jak nauczyć się równowagi, aby odczuwać jednakowo. Suma dotyków kształtuje naszą osobowość, postawę, nawet wygląd, a z czasem twarz i sylwetkę. Jak najwięcej dobrych dotyków w Nowym Roku wszystkim nam życzę 🙂
Jarosław Kajdański