WIELKI MAŁY CZŁOWIEK. To nie Wałęsa współpracował z SB, to SB współpracowała z Wałęsą. W końcu kto kogo prowadził? Wałęsa – człowiek prosty, z kompleksami i ambicjami – uwierzył w to, że jest dokładnie taki, jak jego mit. Mit nadęty do potrzeb „Solidarności” walczącej o nasze postulaty i ideały. Wałęsa to typ egotycznego, narcystycznego cwaniaczka, mędrka, chojraka, który zawsze chodzi środkiem i wszystko wie najlepiej. Swoje cechy osobowościowe przeniósł na swój mit, bo myślał błędnie, że on sam ten mit stworzył. Kto z legendarnych postaci przyzna się do błędów? Mało jest takich. Prawie każdy, kto działał w jawnej opozycji miał opiekę esbecji. Wielu potrafiło z miejsca powiedzieć im „nie”. I to było najlepsze wyjście. Wałęsa prowadził z nimi swoją grę, chciał w swoim mniemaniu wykiwać SB, kombinował jak potrafił. Dlaczego jednak pchał się na czołówkę, zawsze na pierwszy plan, dążył do władzy. Jest prawdopodobne, że SB mu w tym pomagała swoimi metodami. On już nie zejdzie ze swojego wychuchanego cokołu, jest na to za mały. Wielki pozostaje jego mit.
CO MY MAMY? Mówi się, przy różnych okazjach, że u nas demokracja jest zagrożona, a przy innych, że demokracja i samorządność mają się dobrze. Podaje się przykłady, klepie się o tym na konferencjach, seminariach, prowadzi kampanie, wydaje tony makulatury, finansowanych przez ośrodki, fundacje itp., których zadaniem jest niby monitorowanie społeczeństwa – ale w gruncie rzeczy chodzi o to, żeby mieć rękę na pulsie i sterować zmianami. Mam w tej sprawie swoje obserwacje i doświadczenia. Nie ma demokracji tam, gdzie na oczach ludzi kuleje wymiar sprawiedliwości, ten w wydaniu lokalnym, jednostkowym. Rządy sprawują bogaci, mamy zatem plutokrację albo oligarchię, a także partiokrację czy bankokrację. Może prawdziwej demokracji po prostu już nigdzie nie ma? Nie ma też samorządności, jej tworzenie zatrzymano u nas gdzieś w połowie drogi. Relacja: obywatel – radny – urzędnik, jest bezkarnie blokowana na szczeblu urzędniczym. Rządy biurokracji, to rządy tomów pseudoprawa, wymyślanego nie po to, by służyło społeczeństwu, lecz urzędnikom, by usprawiedliwiało ich inercję czy uznaniowość. Jest jakieś wyjście? Trzeba naprawić państwo, przywrócić go obywatelom, uwłaszczyć i uwolnić od nadzorców i ich bałwochwalczych procedur. To trudne wyzwanie, bo jak się wyrwać z kieratów codzienności. Ale pierwszy krok to świadomość sytuacji i uwarunkowań: gdzie i kim jesteśmy, i dokąd zmierzamy?
PRZEDMIOTOWOŚĆ. Krok po kroku stajemy się świadkami, już bardziej uczestnikami procesu zawłaszczania. Wkrótce wszystko będziemy „zawdzięczali” firmom, spółkom, bankom, wszelakim sponsorom, coraz rzadziej państwu. Rozreklamowane, wyśrubowane środki na wykształcenie, ubezpieczenie zdrowotne, mieszkanie i samochód, na karty kredytowe itp. – to są cyrografy na życie. Przykładem komasacji świadczeń są np. korporacje, oferujące atrakcyjne pakiety; nic, tylko pracować i konsumować. Być może dojdziemy do etapu, gdy przed nazwiskiem trzeba będzie używać zobowiązujących „przydomków” jak niegdyś zawołań herbowych. Na przykład Wacek Tauron Kowalski, Aniela Bank Polski SA Staromostowa czy Patryk Orange Wesołowski.
WALKA O FOTEL. Dlaczego nasze żony, siostry i matki przekarmiają swoje pociechy? Gdy to robią, zakwita na ich twarzach uśmiech błogosławionego szczęścia. Karmią, wkładają do pyska, zdrobniają, gulgają, szczebiocą i kołyszą. Naprzeciw temu stają realistyczne komentarze w rodzaju: nie przekarmiaj go, bo mu to szkodzi, zobacz jego brzuch, wypuść go, niech się trochę przewietrzy i pobiega… itp. – Tak, tak, masz rację, ale on teraz nie chce i już, spójrz tylko, jaki jest piękny, słodki, delikatny, mądry… itepe. itede. (A w domyśle: ale jesteś złośliwy i niedobry). Co robić? Aż w końcu budzą się wapory, np. w kotach. Podsiada cię taki na twoim ulubionym fotelu przy piecu, bo to jest najlepsze miejsce w domu. A to co najlepsze, jemu się należy. Gdy go wyrywasz z zakotwiczonymi pazurami i przekładasz na jedno z wielu innych miejsc, czujesz, jak dodatkowo zwiększa swoją wagę, jak mruży ślepia i obmyśla ciąg dalszy. – Zobacz, tu ci będzie lepiej – mówisz głośno, dodając apoteozę z wymyślnych, pieszczotliwych imion, aby wszyscy słyszeli twoje usprawiedliwienie… I w tym momencie jesteś już drugi do twojego fotela.
Jarosław Kajdański
Dodaj komentarz