Reklama

Park Duchacki
Wiadomości Podgórze
Napisz do nas!
Coś ciekawego dzieje się w Twojej dzielnicy?

Poinformuj nas, prześlij zdjęcia: wiadomości.krakow@wp.pl

 

 

 

 

 

 

Sklepy obuwnicze nieustannie kuszą promocjami, a półki sklepowe i strony internetowe pełne są najróżniejszych modeli. Czy w tej sytuacji opłaca się jeszcze naprawiać stare buty? Tak! Chociażby po to, żeby mistrzowie w swoim fachu, tacy jak EUGENIUSZ PITALA z ul. Wolskiej na Kozłówce, mogli nadal wykonywać swój zawód.

 

W słoneczny, ale chłodny marcowy dzień spotkałam pana Eugeniusza, stojącego przed jego zakładem przy ul. Wolskiej 7a. Jak sam przyznaje, pracy nie ma dużo i właśnie dlatego w taki sposób spędza czas. W zawodzie przepracował 66 lat (przez pierwsze 30 prowadził zakład przy ul. Marchlewskiego, obecnie Beliny-Prażmowskiego), kocha to, co robi i nie wyobraża sobie, że tej pracy miałoby nagle zabraknąć. Mimo to zastanawia się nad zakończeniem działalności, gdyż, jak sam twierdzi, lata już są, a roboty nie ma.

Od praktykanta do mistrza

Wyuczony zawód pana Eugeniusza to cholewkarz (dla wyjaśnienia – cholewkarz zajmuje się wierzchnią częścią obuwia, natomiast szewc dolną). – Pracując na Marchlewskiego, robiłem cholewkarstwo wyłącznie na zamówienie. Nadeszły jednak takie czasy, że musiałem z tego zrezygnować. Teraz nie ma już w Krakowie komu robić cholewek, więc bierze się to, co jest – wyjaśnia.

Jak rozpoczęła się jego droga zawodowa? – Byłem na praktyce na ul. Garbarskiej, w firmie Antus. Pracowało nas tam pięciu, a gdy nadszedł okres przejściowy, taki jak teraz, szef zwolnił wszystkich z wyjątkiem mnie jako stażysty. Potem zrobiłem papiery mistrzowskie i dwóch mistrzów w jednym zakładzie nie mogło być. Wtedy otwarłem zakład na Marchlewskiego i wszyscy klienci do mnie przyszli – wspomina. Po 30 latach przeniósł się na ul. Wolską, gdzie z jego usług można korzystać do dziś.

Klienci zadowoleni, a pracy nie ma…

Bez roboty żyć nie mogę, dokładny jestem, staram się zawsze – mówi pan Eugeniusz. Jego umiejętności potwierdzają zadowoleni klienci:

– Absolutnie POLECAM!!! Korzystamy od lat. Pan jest magikiem.

– Bardzo solidne wykonanie i pełna klasa Pana Eugeniusza. Bardzo dobry fachowiec, których teraz już nie ma.

– Zawsze solidnie i na czas. To część historii i tradycji. Nie powinno się zamykać takich miejsc.

– Pan Pitala jest legendą. Nie pozwólmy żeby skończył. Polecam bardzo!

To tylko wybrane z długiej listy komentarzy, które pojawiły się ostatnio w mediach społecznościowych. Aby wesprzeć rzemieślnika, wiele osób udostępniło bowiem informację o jego problemach. Niestety, efekty nie są tak spektakularne, jak można by oczekiwać. – Coś tam się ożywiło, ale 3-4 dni to nic nie daje – mówi pan Eugeniusz. Wspomina też, jak dawniej pracował po 16 godzin na dobę, teraz nie pozwala na to ani wiek, ani ilość zamówień.

Pomóżmy sobie nawzajem

„Wyrzuć w końcu te buty, za chwilę całkiem Ci się rozlecą” – nie wiem, ile razy słyszałam takie zdanie, kiedy buntowałam się przeciwko pozbyciu się ulubionego obuwia. Wielokrotnie zdarza się przecież, że mamy niezwykle wygodne buty, już schodzone, zniszczone, ale i tak zakładane chętniej niż jakiekolwiek inne. Żal się z nimi rozstać, a może wcale nie trzeba? Na pewno warto najpierw zajrzeć do „magika” z ul. Wolskiej. Może właśnie dzięki naszym uratowanym butom zachowa on pracę i szansę robienia tego, co od lat stanowi sens jego życia?

Tekst i zdjęcia: Barbara Bączek

Share Button