21 września 2014 roku na zawsze zapisał się w historii polskiego sportu za sprawą siatkarzy, którzy w finale mistrzostw świata pokonali Brazylijczyków. Kilka miesięcy po tym sukcesie sprawdzamy, czy w naszej okolicy można znaleźć potencjalnych następców „złotej drużyny”.
Szkolne początki
Teoretycznie najłatwiejszym sposobem rozpoczęcia przygody ze sportem są zajęcia w szkole. Dużą rolę w zachęceniu młodych ludzi odgrywają nauczyciele, zarówno prowadząc w interesujący sposób lekcje wychowania fizycznego, jak i organizując zajęcia dodatkowe. Jeśli chodzi o siatkówkę, taką możliwość mają między innymi uczniowie Gimnazjum nr 28 przy ul. Bujaka na os. Kurdwanów. We wtorkowe popołudnia SKS dziewcząt prowadzi tam Agnieszka Rydzyńska, w środy chłopców trenuje Jarosław Pawlik.
– Zajęcia prowadzimy cały rok i na ich podstawie wyłaniamy reprezentację szkoły, która następnie gra w tak zwanej Gimnazjadzie, czyli mistrzostwach Krakowa szkół gimnazjalnych w piłce siatkowej. W tamtym roku odbywała się u nas też Akademia Siatkówki, w ramach której zajęcia prowadzili licencjonowani trenerzy – mówi Jarosław Pawlik. Nie ukrywa również, że siatkówka do najłatwiejszych dyscyplin nie należy: – Jest to na pewno sport bardzo techniczny i żeby się go nauczyć, trzeba poświęcić dużo czasu. Niejednokrotnie dzieci, które zaczynają grać w siatkówkę, szybko łapią bakcyla i odnajdują się w tym. Dobre wyniki są jednak efektem ciężkiej i długofalowej pracy. Ja sam, jako były siatkarz i trener, kocham siatkówkę i dlatego to robię.
Wydawałoby się, że z możliwościami szkolenia w krakowskich szkołach problemu być nie powinno – każda placówka dysponuje salą gimnastyczną, a piłka do siatkówki to jej podstawowe wyposażenie. Niestety, często brakuje chęci młodych ludzi do zaangażowania się w treningi. – To trudny sport, wymagający wielkiego nakładu pracy. Dodatkowo młodzież obecnie bardzo szybko zniechęca się do sportu, wirtualny ekran często wydaje się bardziej interesujący – wyjaśnia Jarosław Pawlik.
Wśród predyspozycji koniecznych do wyczynowej gry wymienia refleks, spostrzegawczość, umiejętność orientacji, warunki fizyczne oraz inteligencję. – Nie każdy potrafi grać w siatkówkę, chociażby ze względu na to, że na boisku trzeba myśleć. O ile w piłce nożnej wygrana bywa efektem szczęścia lub przypadku, tutaj takich sytuacji nie ma, na wynik trzeba sobie zapracować. Pozostaje cieszyć się, że są osoby, których to nie przeraża i które lubią trudne gry.
Najlepsi i najbardziej ambitni, przechodząc na wyższy poziom rozgrywek, mogą próbować dostać się do któregoś z krakowskich klubów (na terenie samego Podgórza nie ma w tym względzie zbyt wielkiego pola manewru, Salos Kraków to właściwie jedyny profesjonalny klub od momentu zawieszenia działalności sekcji siatkarskiej KS Armatura). Alternatywą są rozgrywki amatorskie, takie jak Liga Amatorów Siatkówki Net-Sport, istniejąca już od jedenastu lat. Zapisy odbywają się każdego roku we wrześniu. – W L.A.S. Net-Sport może grać każdy, kto zbierze i zgłosi zespół do rozgrywek. Są to jednak rozgrywki tylko dla amatorów (w podwójnym znaczeniu – amator jako miłośnik siatkówki oraz jako osoba nieuprawiająca tej dyscypliny wyczynowo, czyli niemająca licencji zawodniczej. Grają i starsi, i młodzież oraz byli zawodnicy, którzy zakończyli kariery sportowe – wyjaśnia Piotr Zaraska – organizator zawodów. Teoretycznie do ligi mogą zgłosić się tylko zespoły, jeśli jednak ktoś do żadnego nie należy, nic straconego: – Piszą do nas, jako organizatorów, także pojedyncze osoby, poszukujące zespołu, który może je przyjąć w swoje szeregi. Wówczas udostępniamy kontakt do kapitanów i zainteresowany sam szuka miejsca w różnych ekipach.
Mecze rozgrywane są w Szkole Podstawowej nr 53 przy ul. Skośnej w piątki od godziny osiemnastej, kilka spotkań uzupełnianych jest w czwartki od dziewiętnastej. – To taka tradycja piątków siatkarskich – mówi Piotr Zaraska. – Najważniejsze jest to, że startujące zespoły traktujemy bardzo profesjonalnie. Losowanie, które odbywa się zawsze tydzień przed rozpoczęciem pierwszego meczu, ustala terminarz na cały sezon. Każdy zna dzień i godzinę swojego spotkania już kilka miesięcy przed jego rozegraniem. Terminarz to rzecz „święta” – jest niezmienny. Warto również dodać, że każdy mecz sędziują licencjonowani sędziowie Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Jeśli chodzi o treningi, poszczególne zespoły organizują je sobie we własnym zakresie, ale w razie potrzeby mogą liczyć na pomoc w znalezieniu hal czy sparingpartnerów.
Organizatorzy zapewniają, że chociaż rozgrywki przeznaczone są dla amatorów, potrafią być równie emocjonujące jak siatkówka profesjonalna. – Z roku na rok poziom się wyrównuje, o czym świadczy bardzo dużo wyników 3:2. Jesteśmy jedyną w Krakowie, i nie wiem czy nie jedyną w Polsce, amatorską ligą, gdzie mecze rozgrywamy do trzech wygranych setów. W związku z tym jedno spotkanie potrafi trwać czasem ponad dwie godziny.
Dodatkowe informacje na temat Ligi Amatorów Siatkówki Net-Sport znaleźć można na stronie www.net-sport.pl
Zamiast komputera
Środowy wieczór, Szkoła Podstawowa nr 27 przy ul. Podedworze na os. Piaski Nowe. Z sali gimnastycznej wychodzi grupa roześmianych dziewcząt – to kadetki Salosu Kraków, trenujące dwa razy w tygodniu (w środy i piątki) pod okiem Macieja Barczyńskiego. Półtorej godziny wcześniej zakończył się tu trening mini siatkówki. Mini siatkówka przeznaczona jest dla dziewcząt do szóstej klasy podstawówki, kadetki to trzecia klasa gimnazjum i pierwsza liceum. Pomiędzy nimi znajdują się jeszcze młodziczki, które w poniedziałki i czwartki trenuje Marcin Nowak. Najstarsze grupy to juniorki i seniorki (pierwszymi zajmuje się Marcin Nowak, drugimi – Michał Flaszowski i Dariusz Ogiela). – Zainteresowanie siatkówką jest coraz większe, w jakimś stopniu na pewno przyczyniły się do tego mistrzostwa świata rozgrywane w Polsce. W tamtym roku, kiedy rozpoczynałem pracę w Salosie, na mini siatkówkę przychodziło około ośmiu osób, teraz zrobiła się z tego grupa piętnastoosobowa – mówi Maciej Barczyński. Do spróbowania swoich sił wszystkie dziewczęta zachęca natomiast ksiądz Krzysztof Pyzik, prezes SL SALOS RP: – Żeńską siatkówką w tej części Krakowa zajmujemy się już od dziesięciu lat. Chcemy rozwijać tę dyscyplinę, tworząc kolejne grupy młodszych i starszych zawodniczek. Dlatego serdecznie zapraszamy na treningi nowe dziewczęta ze szkół podstawowych, gimnazjalnych i średnich. Drużyny w przyszłości będą grały w turniejach i rozgrywkach ligowych. Zapraszamy też na turnusy wakacyjne – rekreacyjne i sportowe – gdzie będzie można szlifować swoją sportową formę. Szczegółowe informacje dotyczące całościowej działalności Salosu Kraków znajdą Państwo na stronie www.salos.pl.
Co ważne, w drużynie może zagrać każdy, nie trzeba się obawiać ostrej selekcji. – W Salosie nie ma selekcji, dostosowujemy poziom zajęć do umiejętności – tłumaczy trener najmłodszych zawodniczek, dodając: – Na razie wygląda to raczej rekreacyjnie, ale dążymy do tego, żeby coraz bardziej szkolić. Oczywiście mini siatkówka jest zdecydowanie mocniej związana z zabawą, połączoną ze zdobywaniem nowych umiejętności; próbujemy zachęcić dzieci, by przyszły pograć, zamiast na przykład siedzieć w tym czasie przed komputerem. Kadetki bardziej nastawiają się już na to, żeby w przyszłości zagrać w lidze.
W III lidze siatkówki kobiet gra obecnie seniorska drużyna Salosu Kraków i do niej na pewno (przynajmniej na początku) aspiruje wiele młodych zawodniczek. Aby jednak uprawiać sport profesjonalnie, nie wystarczą już same dobre chęci, chociaż bez nich na pewno się nie obejdzie. – Siatkówka to moim zdaniem jedna z trudniejszych dyscyplin do nauki, trzeba mieć bardzo dobrą koordynację. Młodsze dzieci, wiadomo, nastawione są bardziej na zabawę, ale kiedy na zajęcia przychodzą już gimnazjalistki, można zauważyć, czy ktoś ma dobrą koordynację, a co za tym idzie, czy się do tego sportu nadaje, czy nie. W tym wieku ważne są już również warunki fizyczne – wyjaśnia Maciej Barczyński. Zwraca też uwagę na relacje panujące w zespole. – W Salosie wszyscy są do siebie bardzo dobrze nastawieni, znają się i jest tu raczej przyjaźnie, nie widać rywalizacji między zawodniczkami. Myślę, że atmosfera w drużynie to najważniejsza rzecz.
Dobra atmosfera przyda się niewątpliwie w następnym sezonie, jeśli uda się zrealizować ambitne cele, które przed sobą i swoimi podopiecznymi stawia trener. – Próbujemy powoli organizować sparingi, turnieje. W lutym odbędzie się na przykład sparing kadetek z Salosem Piast z Nowej Huty. Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda się już wystartować w lidze, o ile oczywiście frekwencja dopisze. Optymalnie jest, jeśli w drużynie mamy około czternastu – piętnastu osób.
Trzymamy kciuki!
Barbara Bączek
Zdjęcia: z archiwum SL SALOS RP
oraz Ligi Amatorów Siatkówki Net-Sport
Dodaj komentarz