Reklama

Park Duchacki
Wiadomości Podgórze
Napisz do nas!
Coś ciekawego dzieje się w Twojej dzielnicy?

Poinformuj nas, prześlij zdjęcia: wiadomości.krakow@wp.pl

 

 

 

 

 

 

Zapewnia, że Podgórze to miejsce szczególne. On jest podgórzaninem z wyboru; tu mieszka, tu ma pracownię.

 

ŁUKASZ WICIARZ jest rzeźbiarzem samoukiem. Kiedyś prowadził biuro turystyczne, teraz ma swoją pracownię przy ul. św. Benedykta 3, gdzie powstają jego dzieła. W zdecydowanej większości są to szachy; figury i szachownice.  – W pewnym momencie zmęczyła mnie praca w biurze turystycznym, te wszystkie dokumenty, rozliczenia, czułem przesyt – wspomina twórca. Dodaje, że od dziecka lubił wykonywać przedmioty, które mu się podobały, których powstawanie sprawiało radość, na przykład sklejać modele. Można je zobaczyć w jego pracowni, jednak dominują tu mniejsze i większe figurki szachowe. 

Jak to się zaczęło?

Uśmiechając się znad kawałka drewna, które w zarysie przypomina figurę szachową, pan Łukasz wyjaśnia, jak to z tym rzeźbieniem się zaczęło:  – Znajomy  wyjechał studiować rzeźbę, u mnie pozostawił swoje dłuta. Któregoś dnia zacząłem rzeźbić. Pierwszy był kot w bucie. Dziś rzeźba, dla której modelem był kot p. Łukasza, ma swoje miejsce w przestrzeni pracowni i w sercu twórcy, który zaznacza: – Te rzeźbę zabieram ze sobą na targi, warsztaty, jest jak talizman.

Twórca szachów pochodzi  z Makowa Podhalańskiego, być może talent odziedziczył po pradziadku, który studiował rzeźbę w Wiedniu, a  po powrocie w rodzinne strony rzeźbił orły. Pan Łukasz rozpoczął nowy etap życia zawodowego w 2003 r. Najpierw w mieszkaniu, w wygospodarowanej części pokoju, a w 2012 r. wynajął pracownię. Tu spędza wiele godzin, trzymając w jednym ręku dłuto, a w drugim – kawałek drewna, któremu nadaje pożądane kształty szachowych figur. Na swej stronie internetowej (http://mojeszachy.pl) pisze: „W mej pracy korzystam z różnych rodzajów drewna – lipy, czereśni i dzikiej czereśni, dębu, jawora. Każdy gatunek drewna wymaga odrębnego podejścia i umożliwia osiągnięcie różnych efektów…”. A odnosząc się do zrealizowanych form, zaznacza: „Miałem już do czynienia z orkami i krasnoludami z „Władcy Pierścieni”, husarią, Gwiezdnymi Wojnami i innymi niespotykanymi na co dzień bohaterami…”.

Wykonał szachy ogrodowe, chociaż przyznaje, że drewno nie jest tu najlepszym materiałem, bo trochę waży i grający zmęczą się także fizycznie (uśmiech). Wśród wyeksponowanych w pracowni figur są szachy mniejsze i większe, patynowane, olejowane, lakierowane… Gdy pytam, jak powstaje taki zestaw, rzeźbiarz wyjaśnia, że zaczyna się od zamówienia. Opowiada: – Często ktoś przychodzi w ostatniej chwili, bo szuka oryginalnego prezentu i chciałby, żeby to były szachy, ale są też tacy, którzy z dużym wyprzedzeniem czasowym składają zamówienie. Zazwyczaj proponuję te modele, które wykonuję najczęściej, bo są dostępne od ręki. Ale są też tacy, którzy przychodzą z gotowym pomysłem i chcą, abym go zrealizował. Na przykład marzą im się szachy niebieskie albo figury mają mieć złocenia…

Jak powstają szachy?

Twórca przyznaje, że nie realizuje wszystkich zamówień. – Trzeba pamiętać, że rzeźbię w drewnie i  ten  materiał ma jednak swoje ograniczenia. Generalnie jest wiele interesujących pomysłów, z którymi ludzie przychodzą, ale nie zawsze efekty byłyby zadowalające. Dlatego od razu o tym mówię. Jedni odchodzą, a inni decydują się na moje propozycje, np. że do tych modeli szachów, które wykonuję, mogę wprowadzić pewne zmiany.

A gdy już klient zdecyduje się na konkretny wybór, rzeźbiarz zaczyna pracę. Ma przygotowane drewniane, kanciaste, wytoczone bryły. To podstawa przyszłych 32 figur, z których każdą rzeźbi indywidualnie. – Przy takich bardziej skomplikowanych zamówieniach zwykle pierwsza figura nie jest udana – przyznaje rzeźbiarz. I dodaje: – A czasem jest i tak, że ta pierwsza, druga wydaje się odpowiednia, a jak już powstaje komplet, to się okazuje, że osobno figurka wygląda fajnie, ale w zestawie się gryzie i trzeba jeszcze coś przerobić…

Są tematy, w które nie wchodzi, np. ktoś chciał, aby figury miały twarze kotów i lam.  Nie podjął się także realizacji zamówienia na szachy, gdzie postaci miały mieć twarze opozycyjnych partii. Ktoś chciał, aby wyrzeźbił szachy upamiętniające rocznicę połączenie Podgórza z Krakowem.  – Zawsze istnieje takie niebezpieczeństwo, że ktoś uzna, iż ta czy inna twarz nie spełnia jego oczekiwań, wiec lepiej takich tematów unikać – stwierdza, ale dodaje, że np. otrzymał propozycję, aby poszczególne figury przypominały filozofów…

Szachy zdominowały jego twórczość. W ten sposób zarabia na życie. Gdy pytam, kto zamawia nietypowe, artystyczne szachy, czy takimi grają mistrzowie, rzeźbiarz wyjaśnia: – Zawodowi gracze preferują szachy klasyczne, turniejowe. Natomiast szachami rzeźbionymi gra się raczej dla przyjemności, z przyjaciółmi, znajomymi. Jemu samemu zdarzy się, że poświęci czas na grę królewską, ale po całym dniu spędzonym na rzeźbieniu figurek musi jednak od tego widoku odpocząć.

Co dalej?

Był taki czas, że oprócz szachów wykonywał także inne rzeźby. Gdy o nie pytam, przyznaje, że jeszcze niedawno wysyłał zainteresowanych do jednej z podgórskich kamienic, gdzie na odnowionych ponad stuletnich drzwiach wejściowych zostały umieszczone wykonane przez niego rzeźby lwów. Stwierdza: – Niestety, lwy znikły. Nie wiem, co się nimi stało. 

Ostatnio Łukasz Wiciarz pracował nad niedużą rokokową rzeźbą, przypominającą ołtarzyk, szopkę. Opowiada: – Wyeksponowane postaci miały aureolki, ale jedna uległa zniszczeniu. Podjąłem się ją wykonać. To była w sumie taka drobna praca, które sprawiła mi przyjemność, a właściciel rzeźby był zadowolony z efektu.

Od pewnego czasu rzeźbiarz spogląda także w kierunku gliny jako surowca. – Pomysł z ceramiką jest całkiem świeży  – przyznaje i wyjaśnia: – Praca w drewnie jest mocno wysiłkowa, bardzo angażuje stawy rąk, stąd te opaski nad dłońmi. Sił ubywa, komplety szachów wykonuję wolniej niż przed laty, więc być może właśnie ceramika będzie dopełnieniem albo alternatywą dla rzeźby z drewna.

*****

W pracowni przy św. Benedykta poznałam spełnionego człowieka, który w swoim rytmie, według własnych zasad robi to, co lubi. Cieszy go praca i miejsce, które wybrał. Rzeźbiarz szachów z uznaniem mówi: – Lubię Podgórze. Z jednej strony; miasto, ruch, tramwaje, ale także pracownie nietypowych rzemiosł.  A wystarczy przejść chociażby przez ul. św. Benedykta w stronę Rękawki i dalej w górę i już jestem w jeszcze innym świecie.

Tekst i fot. Maria Fortuna-Sudor

Share Button