Bibliotekarki pracują za darmo jeden miesiąc w roku. Samotna matka dwojga dzieci bez przerwy dopytuje się o dodatkową pracę. Młody, zdolny rusza do pracy w Anglii, bo tu nie ma od lat żadnych perspektyw. Do szkół wysyła się 6-letnie dzieci, aby jak najszybciej stały się pracownikami, dla których nie ma w kraju pracy.
Ograniczono naukę historii. Unijne pieniądze płyną strumieniami na nieustanne kursy i szkolenia. Ponad 50-letnią, doświadczoną pielęgniarkę wysyła się na płatne studia. Likwiduje się („restrukturyzacja”) szkoły, stołówki i biblioteki. Trwają ciągłe kontrole, raporty i sprawozdawczość. Panoszy się opresyjna biurokracja. Lęk przed utratą pracy i środków do życia – zamiast pałki i gazu łzawiącego. Pracujemy coraz dłużej, płacimy coraz więcej, a mamy z tego coraz mniej. Nie ma już wielkich zakładów przemysłowych, nie ma produkcji, nie ma stoczni na polskim Wybrzeżu. Pracownicy Fabloka nie dostawali wypłat od sierpnia ub. roku. Coraz mniej pieniędzy na aktywizacją zawodową osób niepełnosprawnych. Rośnie bezrobocie, upadają małe firmy. Pogłębia się rozwarstwienie – społeczeństwo ubożeje bogaci się partyjno-gospodarcza oligarchia. Nie działa system ratownictwa, aby zawieźć umierające dziecko do szpitala. Przy niewydolnej służbie zdrowia i coraz droższym systemie ubezpieczeń społecznych zafundowano nam dobrodziejstwo pracy do 67. roku życia.
Chaos i demontaż na kolei, korupcja i defraudacja w budownictwie drogowym. Po 3 latach od tragedii smoleńskiej wrak prezydenckiego samolotu, a także czarne skrzynki nadal pozostają w rękach Rosjan. Dygnitarz zamieszany w smoleński spisek awansuje na ambasadora w Hiszpanii. Rośnie dług publiczny i zadłużenie naszego państwa, tymczasem przyjmujemy na kolanach pakt fiskalny, który jest wstępem do przyjęcia euro. To zdaniem fachowców dodatkowo zdołuje naszą gospodarkę i zuboży społeczeństwo. Na ulice miast Hiszpanii, Grecji, Bułgarii i Portugalii wychodzą miliony protestujących ludzi. U nas władza zajmuje się roszadami w rządzie oraz związkami partnerskimi. Niezastąpiony przywódca sieje nienawistną politykę miłości wraz ze swoim oderwanym od rzeczywistości dworem. Każdy ich projekt niszczy i dobija państwo. Cudaki, papugi i pieski biegają po sejmie od kamery do kamery. Większość polskich mediów jest w obcych rękach, to one kształtują opinię publiczną. O wszystkim decyduje pieniądz, trwa rozdawnictwo synekur, klakierzy przyssani są do partyjnej kasy. Każdego polskiego Reytana wyszydza się, marginalizuje i nazywa wariatem. Polska na kolanach? Oj tam, oj tam!
Jarosław Kajdański
PS. Nie jestem rzecznikiem opozycji, jako dziennikarz jestem rzecznikiem opinii publicznej.
Dodaj komentarz