Reklama

Park Duchacki
Wiadomości Podgórze
Napisz do nas!
Coś ciekawego dzieje się w Twojej dzielnicy?

Poinformuj nas, prześlij zdjęcia: wiadomości.krakow@wp.pl

Parlament RP ogłosił rok 2021 Rokiem Cypriana Kamila Norwida

Cyprian Kamil Norwid odwiedził Kraków w 1842 roku. Przyjechał prawdopodobnie dyliżansem, w towarzystwie przyjaciela Władysława Wężyka, także literata. Spędził tutaj około trzy tygodnie, a pobyt w Krakowie był tak naprawdę jego pożegnaniem z Polską. Resztę życia Norwid spędził już za granicą. Za życia nie został doceniony, ani zrozumiany. Dziś uznawany za czwartego wieszcza narodowego, zmarł osamotniony i chory w przytułku dla ubogich w Paryżu. 

Rok 2021 został ogłoszony rokiem Cypriana Kamila Norwida. W 200-ą rocznicę urodzin (24 września 1821 r.) warto przypomnieć sobie tę ciekawą postać, tym bardziej, że będzie to czas wydarzeń artystycznych poświęconych artyście, także w naszym mieście. Co ciekawe Mickiewicz i Słowacki nigdy w Krakowie nie byli, a Krasiński – jak podaje prof. Kazimierz Wyka – był tutaj tylko przejazdem. Krakowskie ślady Norwida są niewielkie, ale być może jeszcze nie do końca zbadane. Warto wspomnieć, że w 2001 roku urna z ziemią z paryskiego grobu Norwida została sprowadzona do Polski i umieszczona w Krypcie Wieszczów Narodowych w Katedrze na Wawelu.

Romantyczna podróż do Krakowa

Norwid, jako dwudziestoletni młodzieniec, przyjechał do Wolnego Miasta Krakowa, utworzonego na Kongresie Wiedeńskim (1815 r.) jako obszar neutralny i autonomiczny w czasie, gdy Polska była pod zaborami. Z pewnością ten powiew wolności, ale i wspaniała historia miasta oraz bogactwo lokalnych tradycji, przyciągnęły uwagę poety.  Ponieważ przyjechał akurat z 19 na 20 maja  i został do połowy czerwca, miał szansę obserwować kolorowy pochód Lajkonika, który odbywa się w czas oktawy Bożego Ciała. Zachwycił go „Tatar z gęstą brodą, surowym obliczem” i roztańczony orszak z chorągwiami. Lajkonik w „jasnozielonej szacie, na koniu przysłoniętym makatą” i uganiający się za Konikiem zwierzynieckim chłopi. Energia jaka bije z tych opisów i szczegółowość, są dowodem, że obrzęd i jego uczestnicy wzbudziły w nim wielkie emocje.

Norwid był także świadkiem wyboru i intronizacji Króla Kurkowego. Odwiedził Bibliotekę Jagiellońską, która wówczas mieściła się w Collegium Maius. Spacerował po Rynku Głównym, zwiedzał zamek na Wawelu. Bardzo duże wrażenie zrobiła na nim także podkrakowska Mogiła (dziś teren Nowej Huty), gdyż właśnie z jej historia zainspirowała go do napisania dwóch dzieł – dramatów „Wanda” i „Krakus”. Z pewnością odwiedził tu też Opactwo Cystersów w Mogile. Nazwa miejsca wiąże się z legendą o Wandzie, córce Kraka, która nie chciała poślubić niemieckiego księcia Rytygiera. W rozpaczy miała utopić się w Wiśle, a w miejscu, gdzie została odnaleziona, usypano mogiłę. Do tej legendy nawiązuje Norwid.

Talent dla potomnych

Artystyczna dusza Norwida była wrażliwa na każdy szczegół. Zafascynował się także krakowiakiem: „jest to najoryginalniejsza kreacja z kreacji ludowych w Europie!” – pisał potem z zachwytem. Historia, ludowość, legendy bardzo inspirowały artystę. Pewnie także dlatego, stał się on potem tak bliski dla Stanisława Wyspiańskiego. Bo właśnie w Młodej Polsce Norwid został pierwszy raz odkryty. Dlatego mówi się, że odrzucony przez współczesnych, znalazł zrozumienie dopiero u swoich wnuków.

Utwory Norwida nie należą do najprostszych. Trudny język, zawiłe i głębokie treści, spowodowały, że za życia nie został doceniony, a wręcz krytykowany i ignorowany. Być może dlatego, że dzisiaj uznany jest za tego, który wyprzedził swoją epokę. Może te horyzonty poszerzyły właśnie nieustanne podróże, zamiłowanie do nauki, sztuki, filozofii.
Norwid nie przywiązywał wagi do codzienności. Niemal przez całe życie żył na granicy nędzy, utrzymywał się z prac dorywczych, finansowo był wspierany także przez przyjaciół. Do tego doszło jeszcze złamane serce przez miłość życia – Marię Kalergis, hrabiankę, pianistkę i mecenas sztuki, którą otaczał wianuszek wielbicieli. Ciężkie warunki życia Norwida odbiły się w końcu na jego zdrowiu. Postępowały u niego głuchota i ślepota, aż w końcu zabójcza wtedy gruźlica. Podobno przed śmiercią Norwid został kompletnie sam. Jak opisują świadkowie, leżał tylko na łóżku, płakał, z nikim nie chciał już rozmawiać. 

„Przeszłość – to jest dziś, tylko cokolwiek dalej”. Słowa romantycznego poety, który nigdy nie zaznał sławy czy zachwytu, jak inni romantycy, mogą być inspiracją do odkrycia Norwida na nowo. I każdy z nas może mieć w tym większy lub mniejszy wkład, a krakowianie szczególnie.

Paulina Polak

Pisząc artykuł korzystałam z opracowania

„Norwid w Krakowie”, Kazimierz Wyka, Wydawnictwo Literackie, 1967

Share Button