Nikogo z nich życie nie rozpieszczało. Każdego dnia zmagają się z różnymi trudnościami, lecz udowadniają, że mimo fizycznej niepełnosprawności można być aktywnym, realizować swoje pasje, a także pomagać innym.
Z miłości do klubu
Aby poznać największą pasję PAWŁA KĘKUSIA, mieszkającego na Ruczaju, wystarczy wejść do jego pokoju. Wzrok od razu przyciąga zdobiąca ściany bogata kolekcja koszulek piłkarskich, na stoliku leży tomik wierszy zatytułowany „Oddałem serce mej Wisełce”. – Jeszcze jako osoba pełnosprawna byłem aktywnym kibicem Wisły Kraków, aczkolwiek z daleka od jakichkolwiek antagonizmów. Kiedy po wypadku zacząłem powracać do w miarę normalnego funkcjonowania, zastanawiałem się, jak to zrobić, żeby pojawić się na meczu ukochanej Wisełki. Udało się! – było to spotkanie z Pogonią Szczecin, które Wisła wygrała 3:1. Towarzyszyły temu ogromne emocje. Niestety, wtedy stadion kompletnie nie był przystosowany dla osób niepełnosprawnych i nie mogłem usiąść na trybunach, ale klub umożliwiał oglądanie meczu z poziomu murawy boiska, obok linii bocznej. Było inaczej, chociaż i tak pięknie. Mój powrót po kilku latach zaowocował też tym, że jako pierwszy autor w Polsce, a drugi w Europie (pierwszy był kibic Interu Mediolan) poświęciłem cały tomik wierszy klubowi, który od zawsze był i nadal jest w moim sercu (wspomniany „Oddałem serce mej Wisełce” – przypis autorki). Jeden z tekstów z podłożoną melodią pojawił się nawet wśród kibiców jako przyśpiewka. Nieważne, czy to Kraków, czy jakiekolwiek inne miasto, jeśli mam tylko taką możliwość, to chętnie z oddanymi przyjaciółmi za naszym klubem jeżdżę, dzięki temu spełniam swoje marzenia, nie zamykając się w czterech ścianach mieszkania. Nie ma też co ukrywać, że poznawanie nowych miast, nowych ludzi działa ożywczo – mówi Paweł i dodaje: – Nie jeździmy za wynikami, lecz za klubem, który mamy głęboko w sercu. Co ważne, wielu piłkarzy otwiera się na środowisko osób niepełnosprawnych, jako przykład można tu podać chociażby kapitana reprezentacji Polski – Jakuba Błaszczykowskiego. Jego koszulka jest jedną z tych, które wiszą na ścianie Pawła. – Dostałem ją, kiedy Kuba odchodził do Dortmundu i grał w barwach Wisły ostatni mecz. Pomysł podobno zrodził się u niego, gdy cała drużyna otrzymała ode mnie tomik wierszy. Piłkarze byli wtedy bardzo zadowoleni, ale też zaskoczeni, że osoba niepełnosprawna chce im coś od siebie ofiarować, a nie tylko czegoś oczekuje.
Paweł Kękuś to więcej niż kibic Wisły, jest też współtwórcą Fundacji „Otwarte Ramię Białej Gwiazdy”, służącej pomocą osobom niepełnosprawnym podczas meczów zarówno w Krakowie, jak i na wyjazdach. Fundacja w mniejszym lub większym zakresie obejmuje swoim działaniem ponad sto pięćdziesiąt osób o różnym stopniu niepełnosprawności – poruszających się na wózkach, o kulach, niewidomych, niesłyszących, głuchoniemych. To dzięki jej inicjatywie na stadionie Wisły, po raz pierwszy w Polsce, ruszyła audiodeskrypcja (specjalny komentarz kierowany do osób niewidomych i niedowidzących).
Niestety, nie zawsze niepełnosprawni kibice są odpowiednio traktowani. Doświadczył tego także Paweł: – Podczas EURO 2012, dzięki uprzejmości kolegów z KKN (Klubu Kibica Niepełnosprawnego) z Wrocławia, miałem okazję być na meczu Czechy – Grecja. Atmosfera fajna, ale nie obyło się bez zgrzytów. W Internecie pojawiały się np. ogłoszenia w stylu „Poszukuję osoby niepełnosprawnej, bo mam bilety dla opiekuna, a nie mam z kim wejść na mecz”. Natomiast podczas EURO 2008 w Austrii widziałem, jak osoby pełnosprawne siadały na wózkach i z podstawionymi opiekunami wjeżdżały na mecze.
Warto dodać, że Paweł jest także kibicem FC Barcelona. Udało mu się już zrealizować jedno z większych marzeń, jakim była wizyta na Camp Nou. – Miejsce iście magiczne, ale patrząc obiektywnie, stadion Wisły jest lepiej przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych – mówi z uśmiechem. Jako pamiątkę pokazuje z dumą flagę klubu z Barcelony oraz kalendarz z wizerunkami zawodników.
Piłka nożna to oczywiście jeden z ważniejszych tematów wierszy Pawła Kękusia. Inne inspiracje pochodzą najczęściej, jak sam twierdzi, z życia. – Tematy z życia można czerpać garściami, więc z ogromną chęcią to czynię – wyjaśnia. Wiele jego utworów powstało z obserwacji natury – gór, morza, zachodów słońca. Jest autorem zbioru wierszy dla dzieci „Różowe okulary”; sporo miejsca poświęca również na kwestie związane z wiarą i Bogiem.
Osobą niepełnosprawną Paweł jest od piętnastu lat. Stało się to po tym, jak został napadnięty na przystanku autobusowym. – Najgorsze, że w czasie kiedy byłem okładany pięściami i kopniakami, na przystanku znajdowało się około pięćdziesięciu osób i nikt się nie odezwał. Szczęśliwie nadeszła moja wychowawczyni i wystarczyło, że głośno krzyknęła moje imię, a momentalnie grupka napastników się rozpierzchła – wspomina. Niestety również lekarze początkowo zbagatelizowali problem – podczas pierwszej wizyty w szpitalu chłopak dostał tylko zastrzyk przeciwbólowy i odesłano go do domu. Wykonane później na wyraźne żądanie matki USG wykazało, że jeden z kopniaków ugrzązł za głęboko i zrobił się z niego zator. Przez trzy i pół tygodnia Paweł przebywał w śpiączce, podczas której doszło do zatrzymania akcji serca. Po przebudzeniu musiał od nowa uczyć się wszystkich podstawowych czynności, a jego walka o powrót do normalności trwa do dzisiaj.
Z jakimi trudnościami spotyka się w codziennym życiu? – Udało się całkowicie przystosować moje mieszkanie do potrzeb osoby niepełnosprawnej. Gorzej jest jednak z komunikacją miejską. Na Ruczaj jeździ co prawda szybki tramwaj, ale zdarza się, że trzeba czekać pół godziny, aż przyjedzie pojazd niskopodłogowy.
Mimo wielu przeciwności losu, Paweł podchodzi do życia z optymizmem, którego wielu zdrowych rówieśników mogłoby mu pozazdrościć. – Z byciem niepełnosprawnym do dziś się nie pogodziłem, ale w miarę możliwości je oswoiłem – mówi, dodając: – Życie jest zbyt piękne, by je tracić na utyskiwania, a to, czego się nie ma, zawsze można spróbować zastąpić czymś innym i poszukać pasji, w których człowiek może się realizować.
Paweł z całą pewnością swoje pasje odnalazł.
Niepełnosprawność to nie koniec świata
Z dysfunkcją wzroku żyje ANNA GAŁECKA, mieszkająca w Olkuszu, jednak przez swoją aktywną działalność mocno związana z Krakowem. Na co dzień pracuje w Fundacji Instytut Rozwoju Regionalnego jako specjalistka do spraw osób niepełnosprawnych. Jest również trenerem osób niepełnosprawnych, szukających zatrudnienia. Dodatkowo wspiera Fundację Bona Fine, świadczącą usługi opiekuńczo-wychowawcze dla dzieci niepełnosprawnych w stopniu głębokim. W maju pełniła funkcję jurorki podczas V Wiosennego Festiwalu Osób Niepełnosprawnych, którego współorganizatorami, obok Fundacji Bona Fide, były Dom Kultury „Podgórze” i Osiedlowy Klub Kultury „Przewóz”. – W konkursie brały udział głównie osoby z niepełnosprawnością intelektualną – mówi pani Anna. – Zwróciliśmy szczególną uwagę na tych, którzy mimo swojej niepełnosprawności wykazali się ogromną pasją i włożyli mnóstwo pracy w to, żeby zaprezentować się jak prawdziwi aktorzy. Na nas, jurorach, zrobiło to duże wrażenie. Ja, jako osoba niepełnosprawna, podchodziłam do tych występów w sposób szczególny. Oceniałam wykonawców przede wszystkim przez pryzmat ich talentu, a nie niepełnosprawności.
Z dysfunkcją wzroku Anna Gałecka boryka się od urodzenia. Do pracy dojeżdża busami. Z racji problemów zdrowotnych nie jest w stanie korzystać z własnego transportu, ale nie narzeka, wręcz przeciwnie, podchodzi do życia z dużą dozą optymizmu: – Bardzo lubię swoją pracę – spełnia ona moje ambicje życiowe. Mogę pomagać ludziom i uczyć się od nich. Często spotykam się z osobami, które nie rozumieją swojej niepełnosprawności, uważają, że przez nią są kimś gorszym. Staram się im uświadomić, że niepełnosprawność to nie koniec świata, można z nią żyć i normalnie funkcjonować w społeczeństwie.
Zapytana o największe trudności, z jakimi spotyka się w codziennym życiu, w pierwszej kolejności wymienia niezrozumienie społeczne. – Nas, niepełnosprawnych, często wrzuca się do jednego worka – jak ktoś jest niepełnosprawny, to musi być też upośledzony intelektualnie. Wielu ludzi nie rozumie, że osoba niepełnosprawna chce być pełnosprawna w życiu społecznym, potrzebna, dostrzegana, chce mieć swoje prawa tak jak wszyscy inni.
Wolnego czasu często brakuje, bo pani Anna nie może uskarżać się na brak zajęć. Bierze udział w szkoleniach zawodowych; razem ze swoimi podopiecznymi chodzi na mecze Wisły Kraków, odwiedziła z nimi też siedzibę telewizji TVN i radia RMF FM. W najbliższej przyszłości planuje zabrać ich na lotnisko i przejść ścieżkę przeznaczoną dla osób niepełnosprawnych, pokazując, że nie jest ona taka straszna i każdy jest w stanie ją pokonać.
Kiedy w końcu znajduje chwilę dla siebie, lubi zajmować się domem i rodziną.
Barbara Bączek
Zdjęcia: archiwum Pawła Kękusia i Anny Gałeckiej
Dodaj komentarz