Reklama

Park Duchacki
Wiadomości Podgórze
Napisz do nas!
Coś ciekawego dzieje się w Twojej dzielnicy?

Poinformuj nas, prześlij zdjęcia: wiadomości.krakow@wp.pl

W czasie pandemii doceniliśmy, jak wartościowym miejscem jest ogród – można było w nim spędzać czas, nie martwiąc się o aktualne obostrzenia czy ryzyko zakażenia. Jednak lecznicze i relaksacyjne właściwości ogrodów znane były znacznie wcześniej, czego dowód stanowi HORTITERAPIA (terapia ogrodnicza).

 

Nazwa „hortiterapia” pochodzi od łacińskiego słowa „hortus”, oznaczającego po prostu „ogród”. Polega ona na wykorzystaniu do celów terapeutycznych przyrody – ogrodów, nasadzeń i innych elementów powiązanych, tak aby pobudzać, możliwie równocześnie, wszystkie pięć zmysłów, którymi dysponujemy (dotyk, wzrok, słuch, zapach i smak). Chodzi tutaj głównie o odwoływanie się do tego, co mamy zapisane w genach, gdyż człowiek, pomimo ogromnego tempa rozwoju cywilizacyjnego, wciąż lepiej odpoczywa na łonie natury niż w centrum miasta.

Pozytywne oddziaływanie przyrody zauważył już Hipokrates z Kos, żyjący na przełomie V i IV w. p n. e., mówiąc „Medicus curat, natura sanat” („Lekarz leczy, natura uzdrawia”). Bardziej współcześnie temat zapoczątkował Roger Urlich, który w 1983 roku wprowadził pojęcie „psychologii środowiska”, udowadniając przy tym, że natura może mieć na nas niebagatelny wpływ. Natomiast w 1992 roku Paula Relf podjęła się stworzenia nowej definicji ogrodnictwa, zgodnie z którą jest ono sztuką i nauką, służącą nie tylko samej uprawie i wykorzystaniu roślin, lecz również pozytywnemu oddziaływaniu na człowieka – jego stan emocjonalny, fizyczny i umysłowy.

Tyle teorii, przejdźmy do tego, na czym konkretnie polega terapia ogrodem i jakie niesie ze sobą korzyści. Temat pomogła nam zgłębić Anna Szczepańska – właścicielka firmy ZielonaTerapia.pl.

Czynnie i biernie

Hortiterapia może przybierać dwie formy – czynną lub bierną. Jeśli idziemy na spacer do lasu albo relaksujemy się, siedząc we własnym ogrodzie, stajemy się uczestnikami hortiterapii biernej. Za hortiterapię czynną można z kolei uznać wykonywanie wszelkich prac związanych z uprawą roślin czy pielęgnacją ogrodu. Jako przykład posłużyć mogą tu chociażby rodzinne ogródki działkowe. Istnieją również specjalnie zaprojektowane przestrzenie, wykorzystywane podczas profesjonalnych procesów terapeutycznych i rehabilitacyjnych, na przykład dla osób niepełnosprawnych.

 Korzyści dla każdego

Dla kogo przeznaczona jest hortiterapia? Krótko mówiąc, dla wszystkich – dzieci, młodzieży, osób starszych, chorych czy po prostu zmęczonych zbyt szybkim tempem życia. Pierwotnie traktowana była jako forma terapii dla żołnierzy powracających z pola bitwy, obecnie jej zastosowanie jest znacznie szersze.

Terapia ogrodnicza może skutkować wieloma pozytywnymi zmianami, wśród których warto wymienić takie jak:

– polepszenie sprawności fizycznej i koordynacji ruchowo-manualnej,
– uregulowanie ciśnienia krwi,
– dostarczenie hormonów szczęścia, redukcja stresu, lepszy nastrój,
– wyostrzenie zmysłów,
– poprawa koncentracji i pamięci, nauka kreatywności oraz cierpliwości,
– wzrost pewności siebie, poczucia odpowiedzialności i przydatności,
– możliwość nawiązania relacji z innymi i pracy w grupie, a co za tym idzie – ćwiczenia zdolności komunikacyjnych.

Warto dodać, że hortiterapia wykorzystywana jest również w terapii osób społecznie wykluczonych – w więziennictwie, wśród osób bezdomnych oraz bezrobotnych.

Popularność „oddolna”

Niestety, w naszym kraju hortiterapia nie rozwija się jeszcze tak intensywnie jak na Zachodzie. Szczególnym zainteresowaniem cieszy się na razie jedna z jej części, jaką jest wykorzystanie florystyki w terapii zajęciowej, na przykład w domach pomocy społecznej czy podczas warsztatów.

Coraz więcej osób zaczyna jednak dostrzegać, że przestrzeń zielona ma znaczenie nie tylko w aspektach architektury krajobrazu. Powstają różne inicjatywy lokalne, grupy w mediach społecznościowych, a uczelnie zaczynają wychodzić naprzeciw kandydatom na doświadczonych hortiterapeutów (Uniwersytet Rolniczy w Krakowie proponuje im na przykład studia podyplomowe – Terapia Ogrodnicza). Nie zaszkodziłoby oczywiście nieco więcej środków na rozwój tej dziedziny w przestrzeni publicznej, ale miejmy nadzieję, że i ten problem niebawem znajdzie swoje rozwiązanie.

 Tekst: Barbara Bączek
Zdjęcia: ZielonaTerapia.pl

Share Button