Każdego roku na świecie marnuje się średnio 1,3 miliarda ton żywności, 88 milionów w samej Unii Europejskiej, a 9 milionów w Polsce[1]. Odpowiadają za to zarówno duże sklepy, jak i większość z nas. Takim praktykom zdecydowane „nie” mówią freeganie. Kim są i czego możemy się od nich nauczyć?
Jedzenie ze śmietników
Określenie „freeganizm” po raz pierwszy pojawiło się w Stanach Zjednoczonych, z połączenia słów „free” (wolny, darmowy) oraz „veganism” (weganizm). Freeganizm rzeczywiście wymienia się czasem jako odmianę diety wegetariańskiej, jednak należy go traktować raczej jako styl życia, którego podstawowym celem jest wyrażenie sprzeciwu wobec nadmiernego konsumpcjonizmu. Freeganie żywią się głównie tym, co uda im się wyszukać w kontenerach na śmieci (najczęściej przy marketach i restauracjach) i, wbrew pozorom, wcale nie jest to jedzenie zepsute.
– Znajdujemy przede wszystkim warzywa i owoce, najwięcej jest zawsze bananów. Jem je cały czas, a nie pamiętam, kiedy ostatni raz kupowałem – mówi z uśmiechem Adam Grycko, autor bloga Dreads_n_Grass, który od kilku lat zajmuje się freeganizmem. Przez ten czas nigdy nie zdarzyło mu się zatruć, i, jak twierdzi, bardziej obawia się jedzenia z barów czy restauracji niż tego, które wyjmie ze śmietnika.
– Jeśli mam czas, skipuję praktycznie codziennie – sam lub ze znajomymi (w żargonie freegańskim „skipowaniem” określa się wypady na śmietniki – przypis red.) i niemal po każdej takiej akcji dobrym jedzeniem udaje się zapełnić bagażnik i tylną kanapę samochodu. Dlatego na zrzutka.pl zorganizowałem zbiórkę na nowy, większy skipowóz, bo w obecnym ledwo mieszczę to, co znajduję. Najbardziej przeraża fakt, że wyrzucane są nawet niedojrzałe produkty, ponieważ na przykład do sklepu przyszła nowa dostawa. Sporo jest też pakowanej żywności tuż przed albo po terminie ważności, która de facto cały czas nadaje się do spożycia.
Zebranymi produktami freeganie dzielą się z najbardziej potrzebującymi, oddając je na akcje typu „Food Not Bombs” („Jedzenie Zamiast Bomb”) lub do jadłodajni dla bezdomnych.
Od wstydu do dumy
Większość osób, spotykając się po raz pierwszy z ideą freeganizmu, odczuwa ogromne zdziwienie. Sam Adam przyznaje: – Na początku trochę się wstydziłem o tym mówić, nie wiedziałem, jaki będzie odbiór. Jednak z czasem wstyd przekształcił się w dumę z tego, że ratuję jedzenie. Dlatego mówię o tym głośno i namawiam ludzi, żeby robili tak samo, bo skala problemu jest ogromna.
Chociaż wśród freegan znajdują się osoby, które odwiedzają śmietniki tylko po to, aby zdobyć darmową żywność, nasz rozmówca podkreśla, iż jemu chodzi o coś zupełnie innego: – Moim celem jest, żeby freeganizm jako taki przestał istnieć, żeby w śmietnikach nie było tego jedzenia. Na szczęście sytuacja powoli zaczyna zmieniać się na lepsze – w sklepach pojawiają się na przykład specjalne półki z przecenionymi produktami; niektóre markety współpracują też z bankami żywności.
Każdy może ratować jedzenie
Do freegańskiego stylu życia, w mniejszym lub większym stopniu, może przyłączyć się każdy z nas. Na swoich profilach na Facebooku i Instagramie Adam zamieszcza porady dla tych, którzy chcieliby rozpocząć przygodę ze skipowaniem; proponuje również znacznie mniej wymagające metody działania. – Wystarczy że, będąc na zakupach, wybierzesz samotnego, oderwanego z kiści banana, trochę brzydszą, krzywą marchewkę, lekko obitego pomidora albo makaron, który ma rozerwane opakowanie. Jeżeli Ty tych rzeczy nie kupisz, to pewnie nikt tego nie zrobi, bo większość ludzi szuka produktów najbardziej atrakcyjnych. Tymczasem pod koniec dnia te nieco gorsze lądują w koszu na śmieci, mimo że jakościowo są zupełnie dobre.
Jak jeszcze przyczynimy się do zmniejszenia ilości wyrzucanego jedzenia? Unikajmy robienia zbyt dużych zakupów w stosunku do tego, czego naprawdę potrzebujemy (pomocne może się tutaj okazać przygotowanie listy, której później będziemy się trzymać). Kontrolujmy regularnie stan swojej lodówki, aby nie dopuścić do zepsucia się produktów, które nabyliśmy wcześniej i zwyczajnie o nich zapomnieliśmy. Jeśli natomiast już musimy się czegoś pozbyć, zwróćmy uwagę, dlaczego to robimy – może kupiliśmy za dużo, a może przyczyną było złe przechowywanie? Pozwoli to uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości. Więcej informacji na ten temat znajduje się w poradniku przygotowanym przez Greenpeace: http://niemarnujemy.pl/poradnik.pdf.
Weź foliówkę na wędrówkę
Skipowanie czy świadome zakupy to tylko niektóre sposoby na zrobienie ukłonu w stronę Matki Ziemi. Warto także wspomnieć o innej akcji, której inicjatorem jest Adam Grycko – „Weź foliówkę na wędrówkę”. Jej idea jest bardzo prosta: idąc na spacer – z psem, dziewczyną, przyjaciółmi – możemy zabrać ze sobą reklamówkę lub worek na śmieci i wrzucać do niego wszystko, co nie powinno znajdować się na trawnikach czy pod drzewami. – Nie wymaga to specjalnego zorganizowania, nie musimy też od razu wysprzątać danego terenu od A do Z. Ja tak robię od bardzo dawna, powstało też specjalne wydarzenie na Facebooku, do którego można dołączyć – zachęca organizator.
Tekst: Barbara Bączek
Zdjęcia: Adam Grycko