„Kupię mieszkanie w tej okolicy za gotówkę” – większość mieszkańców bloków chociaż raz znalazła w swojej skrzynce pocztowej kartkę o takiej lub podobnej treści. Warto wiedzieć, że jej autorem raczej nie była osoba prywatna, a tzw. flipperzy. Specjalnie dla „Wiadomości” o ich działalności opowiedział agent nieruchomości JAKUB KROMKA.
– Jak najprościej można określić, kim są flipperzy?
JK: Najprościej mówiąc, flipperzy to osoby lub firmy, które zajmują się obrotem mieszkań, starając się kupić je po jak najniższej cenie, aby potem je wyremontować lub odświeżyć i sprzedać z jak największym zyskiem. Często zmieniają oni stare mieszkania do generalnego remontu w nowoczesne, gotowe do zamieszkania. Zjawisko to jest znane od dawna, jednak dopiero od kilku lat, za sprawą szkoleniowców i coachów, mocno zyskało na popularności. Wpływ na to mają wciąż rosnące ceny mieszkań, co sprawia, że osoby inwestujące w nieruchomości mogą stosunkowo szybko zarobić sporo pieniędzy.
– Jak rozpoznać flippera spośród potencjalnych kupców mieszkania?
JK: Trzeba pamiętać, że wielu flipperów oraz sourcerów (czyli osób, które zawodowo zajmują się poszukiwaniem okazji inwestycyjnych, aby następnie sprzedać o nich informacje flipperowi) jest przygotowanych i wyszkolonych w tym, jak kupić mieszkanie jak najtaniej. Część z nich już na samym początku udaje młode małżeństwa, chcące kupić swoje pierwsze mieszkanie, licząc na przychylność osób starszych lub niedoświadczonych na rynku nieruchomości. Inni specjalnie wyszukują problemy i niedoskonałości mieszkania, aby jak najbardziej zbić cenę jego zakupu. Pamiętajmy, że im taniej kupią, tym więcej zarobią na sprzedaży.
Z drugiej strony są także uczciwi flipperzy, którzy otwarcie mówią, co chcą z mieszkaniem zrobić, bo z założenia flipping nie jest niczym złym – pod warunkiem, że jesteśmy transparentni i nie stosujemy technik manipulacji na nieświadomych sprzedających.
– Czy działalność flipperów jest jednoznacznie zjawiskiem negatywnym, czy można znaleźć jej pozytywne strony?
JK: Z założenia jest to bardzo potrzebne i pożądane działanie na rynku nieruchomości. Nie każdy chce samemu wykonywać remont, kuć ściany, projektować mieszkanie czy je wyposażać. Również mało kto zna się na obecnych realiach rynkowych branży remontowo-wykończeniowej, więc na etapie oglądania mieszkania do zakupu nie zawsze jesteśmy świadomi, ile dokładnie będzie nas kosztował remont. A ten potrafi kosztować zarówno 2000, jak i 4000 zł za każdy metr kwadratowy mieszkania. I wreszcie nie każdy chce czekać miesiącami na koniec remontu mieszkania, które dopiero co kupił. Wiele osób woli się wprowadzić do gotowego, wyremontowanego lokum.
Z drugiej strony, wiele działań i technik stosowanych przez flipperów i sourcerów jest na pograniczu oszustwa i manipulacji: słynne karteczki do skrzynek (młode małżeństwo kupi mieszkanie w tej okolicy), celowe wytykanie błędów i problemów mieszkania, aby obniżyć cenę, aż do słabej jakości remontów, najniższym kosztem, żeby zmaksymalizować zysk z inwestycji. Znam przypadki, gdzie klienci kupili mieszkanie wyremontowane od flippera, a i tak przez najbliższe miesiące musieli inwestować w liczne poprawki, a czasami nawet ponowny remont, bo np. instalacja elektryczna została podłączona niepoprawnie.
Na pewno działalności flipperów nie można jednoznacznie nazwać czymś negatywnym – wciąż jest bardzo wielu, którzy umieją łączyć remonty wysokiej jakości z satysfakcjonującym zyskiem z inwestycji. Dlatego nie warto bezwzględnie skreślać opcji sprzedaży flipperowi czy zakupu od flippera. Najlepszym rozwiązaniem jest niedokonywanie transakcji pod wpływem impulsu lub sugestii z pierwszą osobą, która się zgłosi. Poczekajmy, pokażmy mieszkanie innym chętnym lub sami obejrzyjmy inne, nie spieszmy się i dopiero po kilku dniach wybierzmy najlepszą dla nas ofertę.
Rozmawiała: Barbara Bączek