30 września br. serca zabolały wielu ludzi, kiedy na ich oczach zostało ścięte kilkudziesięcioletnie drzewo. Miało to miejsce na powstającej przy ul. Tuchowskiej 7 inwestycji, która była i jest wciąż oprotestowywana przez mieszkańców, w tym Stowarzyszenie Zrównoważonego Rozwoju Piasków Wielkich. Jak się okazało, inwestor miał pozwolenie na ścięcie topoli bez wnoszenia za to opłat, a w zamian za zniszczenie zdrowego, pięknego drzewa, jakie rosło na Piaskach Wielkich kilkadziesiąt lat, ma zasadzić jedno drzewko ozdobne…
Usuwanie znaków
17 września ruszyła tam budowa i wjechał ciężki sprzęt. Wjechał, bo… nagle zniknął znak stojący na początku ulicy Tuchowskiej (od strony Łużyckiej) – zakaz wjazdu dla samochodów powyżej 3,5 tony. Po interwencji mieszkańców znak powrócił, ale pojazdy wciąż wjeżdżały. Zaczęła się przysłowiowa „zabawa w kotka i myszkę”. Zanim wezwana policja przyjechała na miejsce, auta zdążyły zrobić swoje i odjeżdżały…
W końcu doszło do spotkania z władzami. Miało ono miejsce 30 września. Temat – sprawa organizacji ruchu na ul. Tuchowskiej. Był na nim dyrektor ZIKiT Andrzej Olewicz wraz z pracownikami, przedstawiciele Rady Dzielnicy XI z przewodniczącym Krzysztofem Sułowskim na czele, oraz liczni mieszkańcy ul. Tuchowskiej.
W czasie spotkania poruszono m.in. temat inwestycji przy ul. Tuchowskiej 7. Dyrektor Olewicz wielokrotnie zapewniał zebranych, że dotychczas ZIKiT nie wydał pozwolenia na przejazd ciężkich samochodów na teren budowy. Mówił, że na ciężki sprzęt na pewno się nie zgodzi. Zastrzegł, że jedynie samochody do 7 ton będą mogły tamtędy jeździć. Wszystko ze względu na bezpieczeństwo. Atmosfera spotkania była gorąca… Trzeba podkreślić, że przeciwna tej inwestycji była Rada Dzielnicy XI, wydając wielokrotnie opinie negatywną, która nie była brana pod uwagę przez Wydział Architektury UMK. Sprawa tej inwestycji ciągnęła się od lat, przeciwni jej byli mieszkańcy i przedstawiciele Stowarzyszenia Zrównoważonego Rozwoju Piasków Wielkich. Temat ten poruszały media.
Wycięcie olbrzymiego zdrowego drzewa
W czasie gdy mieszkańcy rozmawiali z urzędnikami, zostało ścięte drzewo – ogromne, zielone, miało 398 cm obwodu pnia. Uczestnicy spotkania wezwali policję. Przyjechało dwóch funkcjonariuszy. Jeden z nich z inwestorem ruszył na teren budowy. Trzy osoby poszły za nimi. I wtedy my – dziennikarze: Małgorzata Pabis i Jarosław Kajdański – postanowiliśmy sprawdzić dokumenty. Długo musieliśmy przekonywać funkcjonariuszy, żeby nam to umożliwili. Spisali dane z naszych legitymacji prasowych, a dodatkowo z naszych dowodów osobistych. Zachowywali się wobec nas opresyjnie. Przez blisko dwadzieścia lat nikt nie potraktował mnie w pracy, jak ci dwaj policjanci. Otwarte zostaje pytanie, skąd się wzięło i czemu miało służyć takie zachowanie?
Drzewo zostało ścięte, a my na ręce rzecznika prasowego Komendanta Wojewódzkiego Policji w Krakowie podinsp. Mariusz Ciarka złożyliśmy w dniu 1 października pismo, w którym zawarliśmy skargę oraz dwa pytania: „Jednocześnie chcemy zapytać, czy w sporządzonej notatce znalazła się adnotacja o pouczeniu inwestora, że na tablicy informacyjnej powinien znaleźć się numer telefonu do kontaktu i czy policja sprawdziła, czy inwestor posiadał zgodę ornitologa na wycięcie drzewa. Do 15 października jest okres ochronny dla ptaków”.
Równocześnie prezes krakowskiego oddziału Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich dr Krzysztof Gurba przesłał pismo do komendanta Małopolskiej Policji nadinspektora Mariusza Dąbka:
„Otrzymałem informację od jednego z wieloletnich członków naszego Krakowskiego Oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, pana redaktora Jarosława Kajdańskiego, o zdarzeniu w dniu 30 września tego roku. Pan Redaktor obserwował w ramach swoich dziennikarskich obowiązków wycinkę topoli na przeznaczonej pod inwestycję działce przy ul. Tuchowskiej 7. Został wylegitymowany przez funkcjonariuszy: podał swoją legitymację prasową. Jest to oficjalny dokument ze zdjęciem, wydawany przez Zarząd Główny SDP. Na drugiej stronie tej legitymacji figuruje adnotacja w trzech językach następującej treści: „Wszelkie władze proszone są o udzielenie okazicielowi niniejszej legitymacji pomocy w wykonywaniu obowiązków dziennikarskich”. Tymczasem funkcjonariusze zażądali dodatkowego okazania dowodu osobistego, a na próbę zarejestrowania na zdjęciu ich identyfikatorów zażądali usunięcia fotografii.
Proszę o wyjaśnienie, jak oceniane jest przez KMP w Krakowie takie postępowanie w kontekście zapisów Prawa Prasowego, w szczególności Art. 4, Art. 6 p. 4 oraz Art. 11”.
Inwestor może wszystko
Na koniec warto dodać, że udało się nam porozmawiać z inwestorem Rafałem Krawczykiem.
W jego opinii znaku wjazdu nigdy nie było przy ul. Tuchowskiej, a pojawił się w środę 29 września po interwencjach mieszkańców. – Nie jest to prawdą, co dziś Państwu przekazał dyrektor Olewicz. Mamy umowę z ZIKiT-em i mamy opisaną dokładnie drogę i tonaż, jakim możemy wjeżdżać, czyli bez ograniczeń – powiedział i dodał, że sprawa jest załatwiana od dawna, a pan Olewicz jest nowy (co nie jest nie prawdą – dop. MP).
Niestety, pan inwestor nie chciał się z nami umówić na weryfikację dokumentów w miejscu inwestycji, ale w biurze, w bliżej nieokreślonym terminie. Kiedy chcieliśmy umówić się z dyrektorem Olewiczem, żeby sprawdzić dokumenty, polecił nam złożyć podanie na Dziennik Podawczy ZIKiT.
Choć wszyscy wokół wiedzą, że przy tej inwestycji nie wszystko jest w porządku, inwestor niemal śmieje się wszystkim w nos i mówi: – Ja mam wszystko i to nie jest mój problem.
I tak kiedy bezradni ludzie próbują obronić przyrodę, bo znajdują się tu źródła Drwinki, były tu stanowiska storczyka – przyroda broni się sama. Gdy rozpoczęły się wykopy, pojawiła się w nich woda, która pochodzi ze źródła Basty. Podmokły teren nie sprzyja budowie, szczególnie gdy są tam planowane garaże podziemne…
Inwestycja powstająca przy ul. Tuchowskiej nie jest oprotestowywane bez powodu. Powstające bloki w rejonie źródlisk Drwinki mogą zaburzyć całą równowagę w tym miejscu i doprowadzić do wyschnięcia rzeczki, przy której zgodnie z planami ma powstać oczekiwany przez Piaszczan park. Miasto jest na etapie wykupu gruntów pod Park Rzeczny Drwinka, ale sprawy idą powoli, w przeciwieństwie do nowych inwestycji w tym rejonie. W ostatnim czasie mieszkańcy ponownie złożyli w urzędzie petycję, na której jest ok. 5 tys. podpisów, o przyspieszenie przejmowania gruntów. Na razie wykupiono łącznie ok. 4 ha, toczy się postępowanie w sprawie 1 ha, a łącznie do wykupienia jest jeszcze ok. 14 ha. Potrzeba na to kilkunastu mln zł.
Warto podkreślić, że ulica Tuchowska nie jest w stanie obsłużyć ruchu związanego z tego rodzaju inwestycją. Brakuje chodników, a nawet poboczy. W dużej części jest ona jednokierunkowa, a w jej części znajduje się jeszcze droga dla rowerów i szykany. Już teraz szczególnie rano i po południu jest ona bardzo ruchliwa. Dodatkowo właśnie tą drogą wędrują piesi, w tym dzieci i młodzież do szkoły.
Małgorzata Pabis
Zdjęcia:
Jarosław Kajdański,
Mieczysław Pabis
Dodaj komentarz