Reklama

Park Duchacki

Wiadomości Podgórze

Napisz do nas!

Coś ciekawego dzieje się w Twojej dzielnicy?

Poinformuj nas, prześlij zdjęcia: wiadomości.krakow@wp.pl

Trzy grosze

DO WSZECHMOGĄCEGO MAGISTRATU. Jako nowo zatrudniony pracownik i uznany zmianoholik zgłaszam rewolucyjno-innowacyjny pomysł pt. „Powycinać i posadzić”. Na krakowskich osiedlach rozpanoszyła się zieleń, która jest zbyt wysoka i alergiczna dla mieszkańców. Pod hasłem walki o ich bezpieczeństwo i zdrowie, trzeba zarządzić kompleksową i generalną wymianę zieleni. Wszystko co pyli, wyciąć w pierwszej kolejności, np. wierzby i lipy. Wszystkie stare drzewa usunąć, bo się mogą zwalić. W ten sposób powstanie pole do działania. Mam znajomych, którzy mogą przystąpić do przetargu na wycinkę zieleni, a także takich, którzy mogą ją od nowa nasadzać. Zarobią na tym wszyscy! 😉 Czytaj więcej

DYKTANDO. Miałem zaszczyt uczestniczyć w finale XVI Podgórskiego Dyktanda – jako redaktor gazety sprawującej patronat medialny oraz przedstawiciel Dzielnicy XI Podgórze Duchackie. Uroczystość odbyła się w Muzeum Podgórza. Tematem tegorocznego Dyktanda była rocznica 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości. Recenzentem tekstu dyktanda był prof. Jan Miodek, który zastąpił śp. prof. Walerego Pisarka. Jednym z organizatorów konkursu, do którego przystępują uczniowie z coraz większej liczby szkół w krakowskim Podgórzu, jest Maria Fortuna-Sudor, polonistka z XLIII LO przy ul. Limanowskiego oraz wieloletni współpracownik wspomnianych „Wiadomości”.Trzeba podkreślić poziom i atmosferę imprezy, jej tradycję, zaangażowanie środowiska nauczycielskiego i samorządowego, pozyskanie patronatu prezydenta Krakowa oraz sponsorów nagród. Wspaniale wypadła część artystyczna, którą – z talentem i zaangażowaniem – przedstawiła licealna młodzież. Temat: oczywiście Niepodległość. Poruszające recytacje m.in. wierszy Zbigniewa Herberta i Wisławy Szymborskiej. Wielkie brawa! Na marginesie: Maria próbowała mnie namówić na zabranie głosu, ale się „wymigałem”. Tutaj napiszę, co chciałem powiedzieć. Dziękuję organizatorom, gratuluję laureatom i uczestnikom. Mam nadzieję, że piszecie to Dyktando odręcznie, a nie na nośnikach elektronicznych. Życzę, abyście nadal pisali je odręcznie, z głową i bez błędów! Czytaj więcej

GDZIE JEST POLSKI SAMORZĄD? Czy radny jest urzędnikiem? czy radny jest politykiem? Nie i nie – jest samorządowcem. Jakiś czas temu uczestniczyłem jako widz w panelu o stanie samorządu w Polsce. Paneliści – autorytety naukowe, w tym współtwórcy reformy samorządowej – zgodnie mówili, że reformę samorządową w Polsce zatrzymano w połowie drogi. Kto to zrobił? – pytanie retoryczne: politycy i ich partie. Stąd bardziej mamy w Polsce do czynienia z partiokracją. Pamiętam najazd pierwszych partii na samorządy wszelkich szczebli, szli do wyborów z łapanki, z legitymacją partyjną lub z partyjną rekomendacją. Do samorządów poszli wraz z pieniędzmi w myśl zasady „divide et impera” (dziel i rządź). Zaczęli się żreć o władzę i tak jest w zasadzie do dziś. A wcześniej pamiętam jeszcze radnych – społeczników, lokalnych liderów i aktywistów. Z żyłką społecznikowską trzeba się urodzić. Nie brakuje takich ludzi w lokalnych środowiskach, znamy ich z codziennego życia. Na nich, jak na dobrych sąsiadów, zawsze można liczyć. To dla nich powinna być władza samorządowa, władza jako służba publiczna. Niestety, takich ludzi wycina się w przedbiegach, ordynację wyborczą skrojono pod partiokrację. Czy radny jest urzędnikiem? Wielu tak sądzi i tak postępuje. Wystarczy, że ma funkcję i pieczątkę – i już się czuje urzędnikiem pełną gębą. Zgięty przed zwierzchnikiem, pogardliwy wobec podwładnych. Celebruje swoją funkcję, bo to jest wszystko co ma, bałwochwali procedury, które są dla niego najważniejsze. To są toksyczne wyjątki, które potwierdzają diagnozę. Urzędnicy starają się zbiurokratyzować radnych, przerobić ich na swoją modłę. Gdzieś utknął polski samorząd. Czytaj więcej

GDZIE SĄ TWARDE I NIEZBITE DOWODY? 17 września 1939. Nie było sowieckiego ataku na Polskę, Armia Czerwona zajęła tereny zachodniej Białorusi i Ukrainy, zamieszkałe przez rdzenną ludność, która poprosiła Armię Czerwoną o bratnią pomoc. Katyń, 1940. Czy jest niezachwiana pewność, że to zrobili Rosjanie, skoro przez jakiś czas podejrzewani byli Niemcy? W mundur enkawudzisty mógł się ktoś przebrać, a podpisy sfałszować. Zamach na Papieża, 1981. Na jakiej podstawie podejrzenia padają na ZSRR, skoro zamachu dokonał Turek na zlecenie Bułgarów. Próba otrucia prezydenta Ukrainy Juszczenki w 2004. Są tylko nieudowodnione poszlaki. Rok 2014, aneksja Krymu na prośbę ludności, co poprzedziły działania militarne prowadzone przez „zielonych ludzików”. Rok 2014. Zestrzelenie samolotu malezyjskiego lecącego z Amsterdamu nad terenem zajętym przez separatystów donieckich. Holenderski urząd ds. bezpieczeństwa (OVV) stwierdził, że „został zestrzelony przez wyprodukowany w Rosji pocisk Buk”, co zostało wcześniej zdyskredytowane przez stronę rosyjską. Komu wierzyć? Rok 2018, Salisbury. Atak na podwójnego agenta Skripala na terenie Wielkiej Brytanii przy użyciu środka chemicznego produkowanego w Rosji. A może ktoś go Rosjanom wykradł? Nie ma dowodów, są tylko poszlaki. Czytaj więcej

MEDIODRAMAT. Media zwane czwartą władzą przestały pełnić rolę kontrolera władzy, przekaźnika informacji, tej rzeczowej i bezstronnej –  pełnią rolę dyspozycyjnego nośnika emocji, tuby propagandowej jednej ze stron sporu. Zamiast faktów podawane są ich interpretacje i komentarze. Nie ma opisu rzeczywistości w pełnych okolicznościach i kontekstach, nie ma myślenia, nie ma wniosków, nie ma debaty. Szukanie, prowokowanie i podgrzewanie emocji, pałowanie się nimi w sferze życia publicznego to największa skaza mediów, których powiązanie ze światem polityki odbywa się bez osłonek. Oba światy – mediów i polityki –  hasają na łańcuchu biznesu. To on wyciąga swoje korzyści w tej nieustannie mąconej wodzie. Tzw. media społecznościowe mają w tym niestety coraz większy udział. Czytaj więcej

ZACHŁAMIANIE UMYSŁÓW. Przed laty, gdy prowadziłem warsztaty dziennikarskie dla młodych, w ramach ćwiczeń zadawałem pytanie, co by dali na pierwszą stronę i dlaczego. Uczulałem, że nie powinniśmy epatować czytelnika złymi informacjami, wypadkami, nieszczęściami, skandalami czy plotkami. Od tego mogą być inne strony numeru, włącznie z z ostatnią. Że na wyróżnienie zasługują dobre wiadomości, sprawdzone, wzorowe przykłady. Tego (dla równowagi) kazałem im wyszukiwać na lokalnym podwórku. Mówiłem, że to ma znaczenie, że tym kształtuje się opinię publiczną, wskazywaniem rzeczy istotnych. Powtarzałem, że dziennikarz, redaktor i jego gazeta muszą się szanować, co przekłada się na szacunek do czytelnika. Przyszło mi to przypomnienie, gdy czytałem felieton Bernarda Margueritte „Jak Francja żegnała Johnny’ego Hallydaya” w tygodniku „Sieci”. A w nim taki passus: „Już w 1996 r. francuski socjolog Pierre Bourdieu zanotował w znakomitej książce o telewizji „Sur la television”, że wiadomości drugorzędne i sensacyjne coraz bardziej opanowują telewizję, zajmując czas, który mógłby być używany, aby powiedzieć coś innego. Autor daje do zrozumienia, że w tym szaleństwie jest metoda. Po prostu mamy do czynienia z polityką świadomego ogłupiania społeczeństwa. (…) Kładąc nacisk na wiadomości drugorzędne, napełniając ten drogocenny czas pustką, niczym lub prawie niczym, odrzucamy informacje istotne, które powinien posiadać obywatel, aby być w stanie korzystać ze swoich demokratycznych praw. (…) Ogłupiać naród, aby sprzedać, ogłupiać naród, aby rządzić (…)”. Czytaj więcej

INSTRUKCJA OBSŁUGI. Nie czytam instrukcji obsługi – z kilku powodów. Po pierwsze: nie znoszę być instruowanym, w razie sytuacji przymusowych działam na wyczucie (niekiedy, w pierwszych chwilach, z powodu metody prób i błędów, psując coś nowego czy narzuconego). Po wtóre: mam z tym problem, bo nic z tego nie rozumiem, co świadczy źle o mnie (że jestem półanalfabetą i ćwierćinteligentem), ale też jest kartką dla piszących instrukcję. Dlaczego oni wypisują takie brednie językiem niezrozumiałym, udziwnionym, protekcjonalnym, pseudonaukowym? Po to, aby mieć robotę, podkreślić swoją ważność, a przede wszystkim ważność rzeczy, którą nabyłem. A to nie dotyczy tylko nabytych rzeczy, ale także praw i obowiązków, całej tzw. demokracji, wiszącej na sztandarze systemu. Jest on napisany tylko dla specjalistów, w tym różnorakich wynajętych sofistów i kazuistów. Mają służyć tym, którzy sprawują władzę, czyli politykom, taki szarak jak ja ma nic z tego nie rozumieć, bo w razie czego wyślą przeciw takim jak ja… instrukcję obsługi. Ale na tym nie koniec, ponieważ mam przeczucie, potwierdzane przez doświadczenie, że… każdy z nas rodzi się z personalną, osobistą instrukcją obsługi, Pan Bóg ją załącza przy porodzie wraz Aniołem Stróżem, tylko że w tym całym początkowym zamieszaniu instrukcja obsługi zawsze gdzieś się zawierusza. Czytaj więcej