BAGNO.Spotkanie opłatkowe, siedzimy lokalnie, kameralnie. Za chwilę połamiemy się opłatkiem, ale najpierw rozmowa, gorączkowa, bo takie nam i sami sobie zgotowaliśmy czasy. Wśród wypowiedzi słychać dobitne „k.. wa” i „k..wa”, jako przerywnik, podkreślnik i dosadnik, dawniej zwany wulgaryzmem. Osoba płci żeńskiej (no bo nie damskiej), matka dziecku, wykształcenie wyższe, urzędnik magistracki, działaczka jednej z partii. Co robić, jak i czy zareagować „k..wa”, aby nie zepsuć opłatkowego spotkania. Jedna z pań płci damskiej zwraca cicho uwagę, nie pomogło, słyszymy i tylko pochylamy głowy nad potokiem brukowego kiedyś języka, jest ciszej, ale każda jej wypowiedź musi być „k…wa” z tym wykrzyknikiem, widać inaczej nie umie, na szczęście zmarginalizowana przez resztę mówinieco mniej…. Czytaj więcej
Trzy Grosze
POWSTRZYMAĆ HEJT. Wskutek odniesionych ran zmarł w szpitalu prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Zamachu dokonał chory psychicznie recydywista podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Kraj pogrążył się w żałobie. Na jak długo? Obawiam się konsekwencji tego zabójstwa. Frustratów i wariatów nie brakuje (podobnie było przy zabójstwie Marka Rosiaka w 2010 r. w Łodzi). Czy można wyeliminować takie wypadki? Nie można, ale można je ograniczyć. Pytanie, czy to było inspirowane? Na pewno może być wykorzystane w kontekstach polsko-polskich i zagranicznych. Teraz zacznie się pisanie historii poprzez składanie wybranych faktów. Zaczną się ich polityczne interpretacje. Jakość śledztw i ich wyniki skłaniają do pesymizmu. Politycy mają paliwo (krew!) w sam raz na tegoroczne wybory do europarlamentu i wybory do parlamentu RP. Czy to przypadek? Nie dajmy się zwariować! Trzeba wspólnymi siłami powstrzymać falę niszczącego hejtu w życiu społecznym. Może trzeba zacząć od zwracania elementarnej uwagi na wypowiadane przekleństwa i groźby, na kulturę języka codziennego, reagować na brutalizację – ale przecież przykład idzie z ekranów, mediów i trybun. To są wzorce dla mas. Wołanie na puszczy. Inne wstrząsy, jak śmierć papieża Jana Pawła II, czy katastrofa smoleńska – nie przyniosły katharsis: oczyszczenia.
Czytaj więcejDEPRYWACJE. Najpierw termin „deprywacja” – ciągłe niezaspokojenie jakiejś potrzeby biologicznej, bądź psychologicznej (częściej). Jest jednym z głównych źródeł stresu obok zakłóceń. Dla mnie to szersze pojęcie, mające na celu systemowe wybijanie z rytmu, przerywania ciągłości i tradycji… Z internetu: „Za ojca zmiany czasu z zimowego na letni uznaje się Benjamina Franklina, postulującego, by ludzie kładli się spać później i wstawali wcześniej, dzięki czemu pozwoli to na zaoszczędzenie cennego światła świec. Niemałe zasługi miał na tym polu William Willet, który nienawidził jazdy konno po zmroku oraz George Hudson, kolekcjoner rzadkich owadów uaktywniających się po zmroku. Jako pierwsi w pełni ideę zmiany czasu na letni zaadoptowali Niemcy – już w 1916 roku zaczęli przesuwać wskazówki zegarków, za nimi w ślad poszli Brytyjczycy i Amerykanie. Co ciekawe, ci ostatni motywowali zmianę czasu oszczędnością paliwa służącego do produkcji prądu. W Polsce w okresie międzywojennym jedynie raz zmieniono czas, miało to miejsce w 1919 roku, dopiero po wojnie od 1977 roku ustabilizowała się sytuacja i regularnie rozpoczęto zmianę czasu.” Czytaj więcej
METRO. Podczas kampanii samorządowej wraca temat budowy metra w Krakowie. Jedni są za, drudzy wstrzymują się od głosu, inni „boją się” być przeciw. Temat budowy metra ciągnie się od lat, a gdy wpisano go w nośny nurt walki ze smogiem, stał się tematem poprawnym politycznie. Przypomnę, że 25 maja 2014 r., podczas krakowskiego referendum zadano 4 pytania, w tym o budowę metra. W głosowaniu wzięło udział 210 441 osób (35,96%), co oznacza, że referendum było ważne „Za metrem” opowiedziało się 112 856 (55,11%), „przeciw” było – 91 939 (44,89%). Tak więc ok. 111 534 osoby, czyli 19,98% spośród uprawnionych do głosowania zdecydowało o tym, aby budować metro. Jak na razie wyłoniono w przetargu firmę ILF Consulting Engineers Polska, aby za kwotę 9,9 mln zł przygotowała studium wykonalności dla budowy metra w Krakowie. Wiceprezydent Tadeusz Trzmiel deklaruje, że budowa może się rozpocząć… w 10. rocznicę referendum, czyli w 2024 r. Nie ukrywam, że podchodzę do tego pomysłu z dużym sceptycyzmem. Obawiam się, że wpędzi on Kraków, czyli nas mieszkańców, w jeszcze większą spiralę zadłużenia. Poza tym, gdy rośnie w oczach budowa Szybkiej Kolei Aglomeracyjnej, a także gdy przybywa sukcesywnie infrastruktury dla krakowskiej MPK – wydaje się, że budowa metra jest tematem „nakręcanym”. I tu widzę silne lobby z Politechniki Krakowskiej, które wymienia już pierwszą linię metra: z Nowej Huty, przez Dworzec Główny, do Bronowic. Mój znajomy, który pracuje w metrze nowojorskim łapie się za głowę, ostrzega przed kosztami utrzymania metra (w NYC, z tego powodu, biorą pod uwagę ograniczenia). Przypomina też to, co wszyscy wiemy: że Kraków jest jednym wielkim artefaktem archeologicznym, co raczej utrudni, a nie ułatwi wielodekadową inwestycję. Czytaj więcej
DO WSZECHMOGĄCEGO MAGISTRATU. Jako nowo zatrudniony pracownik i uznany zmianoholik zgłaszam rewolucyjno-innowacyjny pomysł pt. „Powycinać i posadzić”. Na krakowskich osiedlach rozpanoszyła się zieleń, która jest zbyt wysoka i alergiczna dla mieszkańców. Pod hasłem walki o ich bezpieczeństwo i zdrowie, trzeba zarządzić kompleksową i generalną wymianę zieleni. Wszystko co pyli, wyciąć w pierwszej kolejności, np. wierzby i lipy. Wszystkie stare drzewa usunąć, bo się mogą zwalić. W ten sposób powstanie pole do działania. Mam znajomych, którzy mogą przystąpić do przetargu na wycinkę zieleni, a także takich, którzy mogą ją od nowa nasadzać. Zarobią na tym wszyscy! 😉 Czytaj więcej
DYKTANDO. Miałem zaszczyt uczestniczyć w finale XVI Podgórskiego Dyktanda – jako redaktor gazety sprawującej patronat medialny oraz przedstawiciel Dzielnicy XI Podgórze Duchackie. Uroczystość odbyła się w Muzeum Podgórza. Tematem tegorocznego Dyktanda była rocznica 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości. Recenzentem tekstu dyktanda był prof. Jan Miodek, który zastąpił śp. prof. Walerego Pisarka. Jednym z organizatorów konkursu, do którego przystępują uczniowie z coraz większej liczby szkół w krakowskim Podgórzu, jest Maria Fortuna-Sudor, polonistka z XLIII LO przy ul. Limanowskiego oraz wieloletni współpracownik wspomnianych „Wiadomości”.Trzeba podkreślić poziom i atmosferę imprezy, jej tradycję, zaangażowanie środowiska nauczycielskiego i samorządowego, pozyskanie patronatu prezydenta Krakowa oraz sponsorów nagród. Wspaniale wypadła część artystyczna, którą – z talentem i zaangażowaniem – przedstawiła licealna młodzież. Temat: oczywiście Niepodległość. Poruszające recytacje m.in. wierszy Zbigniewa Herberta i Wisławy Szymborskiej. Wielkie brawa! Na marginesie: Maria próbowała mnie namówić na zabranie głosu, ale się „wymigałem”. Tutaj napiszę, co chciałem powiedzieć. Dziękuję organizatorom, gratuluję laureatom i uczestnikom. Mam nadzieję, że piszecie to Dyktando odręcznie, a nie na nośnikach elektronicznych. Życzę, abyście nadal pisali je odręcznie, z głową i bez błędów! Czytaj więcej
GDZIE JEST POLSKI SAMORZĄD? Czy radny jest urzędnikiem? czy radny jest politykiem? Nie i nie – jest samorządowcem. Jakiś czas temu uczestniczyłem jako widz w panelu o stanie samorządu w Polsce. Paneliści – autorytety naukowe, w tym współtwórcy reformy samorządowej – zgodnie mówili, że reformę samorządową w Polsce zatrzymano w połowie drogi. Kto to zrobił? – pytanie retoryczne: politycy i ich partie. Stąd bardziej mamy w Polsce do czynienia z partiokracją. Pamiętam najazd pierwszych partii na samorządy wszelkich szczebli, szli do wyborów z łapanki, z legitymacją partyjną lub z partyjną rekomendacją. Do samorządów poszli wraz z pieniędzmi w myśl zasady „divide et impera” (dziel i rządź). Zaczęli się żreć o władzę i tak jest w zasadzie do dziś. A wcześniej pamiętam jeszcze radnych – społeczników, lokalnych liderów i aktywistów. Z żyłką społecznikowską trzeba się urodzić. Nie brakuje takich ludzi w lokalnych środowiskach, znamy ich z codziennego życia. Na nich, jak na dobrych sąsiadów, zawsze można liczyć. To dla nich powinna być władza samorządowa, władza jako służba publiczna. Niestety, takich ludzi wycina się w przedbiegach, ordynację wyborczą skrojono pod partiokrację. Czy radny jest urzędnikiem? Wielu tak sądzi i tak postępuje. Wystarczy, że ma funkcję i pieczątkę – i już się czuje urzędnikiem pełną gębą. Zgięty przed zwierzchnikiem, pogardliwy wobec podwładnych. Celebruje swoją funkcję, bo to jest wszystko co ma, bałwochwali procedury, które są dla niego najważniejsze. To są toksyczne wyjątki, które potwierdzają diagnozę. Urzędnicy starają się zbiurokratyzować radnych, przerobić ich na swoją modłę. Gdzieś utknął polski samorząd. Czytaj więcej