Sto lat temu Henry Ford ogłosił cztery zasady zarządzania zasobami ludzkimi
– Godziwa płaca to…
– Smith definiował ją jako taką, która pozwoli na utrzymanie pracownika i jego rodziny. Międzynarodowa Organizacja Pracy (Polska należy do jej założycieli) zajęła podobne stanowisko w 1919 r. Tymczasem ostatnio przetoczyła się przez nasz kraj zupełnie absurdalna i komiczna dyskusja o płacy minimalnej, a jej efektem było wyjście związków zawodowych z Komisji Trójstronnej.
– Związkowcy chcieli, by w 2014 r. płaca minimalna wynosiła 1720 zł, a pracodawcy, by było to 1680 zł.
– Tak! Rząd staną po stronie pracodawców i z powodu 40 zł brutto, czyli 29 zł na rękę, doszło do całkowitego załamania dialogu społecznego w Polsce! To jest tragifarsa. Łamiemy konstytucję! Zapisaliśmy w niej przecież, że jest u nas społeczna gospodarka rynkowa, której podstawowym elementem jest dialog.
– Te 1680 zł to godziwa płaca?
– To się w ogóle nie ma do żadnych kryteriów. My tu badamy minimum socjalne – w zeszłym roku wyszło nam, że wynosi ono w Polsce ok. 1 tys. zł netto na osobę – oczywiście więcej potrzeba osobom samotnym, a nieco mniej kilkuosobowym rodzinom. Człowiek otrzymujący płacę minimalną ma na rękę 1237 zł, młodemu można zapłacić tylko 80% tej kwoty, czyli 989 zł. To w ogóle nie starcza na nic. A za tyle pracuje 1,3 mln Polaków. Jest karygodne, że rząd i pracodawcy w ogóle nie interesują się publikowanymi co trzy miesiące danymi o minimum socjalnym i stosownie do nich nie korygują płacy minimalnej.
– Po co mieliby to robić?
– Rząd z oczywistych powodów: bo po to jest. A pracodawcy – w swoim dobrze pojętym interesie. Polscy pracodawcy żyją w przekonaniu, że są jedynymi ojcami i matkami sukcesu swych firm, a to nieprawda. Wiara w ten nonsens szkodzi także im. Dokładnie sto lat temu Henry Ford ogłosił swoje cztery zasady zarządzania zasobami ludzkimi. Pierwsza brzmi: nie traktować swoich pracowników jak siły roboczej, lecz jak partnerów. Druga: tak opłacać pracowników, by nie przeżywali trosk materialnych; bo jak monter przy taśmie myśli, za co kupi dziecku buty, to nie wyprodukuje dobrego samochodu. Dlatego Ford podniósł ludziom dniówki do 5 dolarów – to było ponad dwa razy więcej od ówczesnej średniej! Trzecia zasada: jeśli twoja firma ma zysk, to podziel się nim z pracownikami, bo oni są współtwórcami sukcesu. Czwarta: pytaj szeregowych pracowników, co można zmienić w firmie na lepsze. Dzięki pomysłowości szarych ludzi fabryka Forda pracowała coraz wydajniej, a jednocześnie praca w niej była coraz mniej uciążliwa. Zaprzeczając „prawdom” ekonomistów, Ford odniósł spektakularny sukces. Jego system podpatrzyła i udoskonaliła Toyota – jest dziś największym producentem aut na świecie.
– Jak to się ma do Polski?
– Jak wynika ze wspomnień Forda, najbardziej twórczy i pomysłowi w zgłaszaniu pomysłów na usprawnienie produkcji byli Polacy; rekordzista wśród nich nie miał nawet podstawówki. Tkwi w nas wieli potencjał. Musimy sobie tylko odpowiedzieć na pytanie, jaki kapitalizm chcemy budować: egoistyczny, dla nielicznych, czy oparty na współpracy, dla wszystkich ludzi.
Fragment rozmowy red. Zbigniewa Bartusia
z nestorem polskich ekonomistów
prof. Mieczysławem Kabajem
– „Polacy powinni zarabiać więcej.
Ale politycy nie bronią słabszych”,
„Dziennik Polski”, 31 stycznia 2014 r.
[tytuł i skróty od red.]
Dodaj komentarz