Szanowni Państwo,
zwracam się z pytaniem dotyczącym artykułu, wydanego przed laty w „Wiadomościach”. W numerze 12 (155) z grudnia 2008 r. Pani Barbara Bączek opublikowała tekst „Partyzant z Piasków Wielkich” poświęcony postaci Józefa Paciory „Pary” – żołnierza AK, który poległ w Krakowie w listopadzie 1944 r. Był on żołnierzem ZWZ-AK, stał na czele konspiracyjnego pluton w ramach Odcinka IV Podgórze Obwodu AK Kraków-Miasto, był także współzałożycielem istniejącego do dziś Klubu Sportowego „Orzeł” (1944 r.), którego spotkania stanowiły „przykrywkę” dla konspiracyjnych zbiórek. Miał uczestniczyć również w wykonywaniu wyroków podziemnych Sądów Specjalnych w ramach patrolu dowodzonego przez por. Jana Kowalkowskiego „Halszkę”. Podczas akcji „Burza” pełnił funkcję zastępcy dowódcy III Oddziału Partyzanckiego „Żelbet”.
W artykule napisano: Ponieważ nadal nie wiadomo, gdzie znajduje się ciało Józefa, bliscy składają kwiaty i zapalają znicze pod tablicą, znajdującą się na zewnątrz kościoła w Piaskach Wielkich.
W wyniku prac Biura Poszukiwań i Identyfikacji udało się zlokalizować domniemane miejsce, w którym w 1944 r. mogły zostać pochowane szczątki Józefa Paciory. By to potwierdzić, konieczny będzie kontakt z jego rodziną. Autorka wspomnianego artykuł powołuje się na krewną Józefa, Panią Zofię Paciorę. W związku z powyższym zwracam się z prośbą, czy byłoby możliwe przekazanie tej wiadomości Pani Barbarze Bączyk – z tego co znalazłem, wciąż u Państwa publikuje – z prośbą o kontakt, w związku z poszukiwaniem krewnych Józefa Paciory – bohatera Armii Krajowej?
Z góry dziękuję za pomoc w tej sprawie.
Z wyrazami szacunku,
dr Krzysztof Pięciak
Instytut Pamięci Narodowej
Artykuł ukazał się na łamach „Wiadomości” w grudniu 2008 r. Pisaliśmy wówczas, że nadal nie wiadomo, gdzie znajduje się ciało Józefa Paciory, dlatego jego bliscy składają kwiaty i zapalają znicze pod tablicą na zewnątrz kościoła w Piaskach Wielkich. Tymczasem możliwe, że po wielu latach sytuacja w końcu ulegnie zmianie. Z naszą redakcją skontaktował się bowiem przedstawiciel Instytutu Pamięci Narodowej, informując, że w wyniku prac Biura Poszukiwań i Identyfikacji udało się zlokalizować domniemane miejsce, w którym w 1944 r. mogły zostać pochowane szczątki bohatera artykułu. By to potwierdzić, konieczny będzie jednak kontakt z jego rodziną. W związku z tym zwracamy się do krewnych Józefa Paciory z prośbą o telefoniczny lub mailowy kontakt z naszą redakcją. Mamy nadzieję, że dzięki temu uda się w końcu rozwiązać zagadkę z przeszłości, a sylwetka „Pary” jeszcze na długo pozostanie w pamięci nie tylko jego bliskich.
Barbara Bączek
Dzień dobry,
redaktor naczelny miesięcznika „Wiadomości” przekazał mi wiadomość od Pana w sprawie artykułu dotyczącego Józefa Paciory „Pary”. Niestety, po tak długim czasie nie posiadamy aktualnych danych kontaktowych do krewnych bohatera. Natomiast w najbliższym (lipcowym) numerze naszego miesięcznika przedrukujemy artykuł, prosząc przy okazji jego bliskich o kontakt – jak tylko ktoś się odezwie, przekażemy Panu informację. Mamy ogromną nadzieję, że uda się w końcu rozwiązać tę zagadkę.
Pozdrawiam,
Barbara Bączek
Partyzant z Piasków Wielkich
Chociaż II wojna światowa zakończyła się ponad 60 lat temu, ludzie, którzy stracili życie w walce, wciąż pozostają w sercach swoich bliskich. Bohaterów nie trzeba szukać daleko, wielu z nich byłoby dziś naszymi sąsiadami. Tak jak Józef Paciora, pseudonim „Para” – partyzant z Piasków Wielkich.
Historię „Pary” zgodziła się przybliżyć jego bratowa – pani Zofia Paciora. Choć w dniu śmierci naszego bohatera miała zaledwie 12 lat, wiele szczegółów poznała z opowieści męża Władysława.
Józef Paciora urodził się 24 sierpnia 1920 roku. Jego życie od najmłodszych lat nie było łatwe. Jako nastolatek chodził na piechotę do gimnazjum im. Sobieskiego, gdzie zdał maturę; jeszcze przed wybuchem wojny stracił matkę i starszego brata Jana, a po śmierci ojca w 1940 roku musiał zaopiekować się 7 lat młodszym Władysławem. Aby uchronić brata przed zesłaniem na roboty do Niemiec, zapisał go do szkoły w Świątnikach Górnych. Sam, jako prawdziwy patriota, poświęcił się obronie ojczyzny. Był współorganizatorem 1. plutonu w 7. Kompanii, dowódcą oddziału partyzanckiego „Para”, grupy dywersyjnej w batalionie „Bolesław”. Razem z kolegami założył Klub Sportowy „Orzeł”, istniejący do dzisiaj, w którym spotykali się partyzanci pod pozorem gry w piłkę nożną. Utworzyli oni oddział „Huragan”, który pod dowództwem Józefa Paciory walczył między innymi w lasach w okolicach Myślenic. Gdy wyruszali na akcję, mówiono o nich „Orły poszły w las”. Ci młodzi ludzie angażowali się również w walkę z bandytyzmem oraz udzielanie pomocy i ochrony miejscowej ludności w przeciwstawianiu się Niemcom w oddawaniu kontyngentów żywności.
Nie tylko Józef czynnie uczestniczył w działaniach wojennych. Na terenie Piasków Wielkich istniała w czasie wojny silna partyzantka; nie udało się jednak uniknąć wpadek. Jedną z nich było aresztowanie 3 partyzantów (J. Myrek, A. Jelonek, J. Nogaś), którzy założyli drukarnię między Kosocicami, Rżąką a Piaskami. Do dzisiaj nie wiadomo, jak zakończyły się ich losy, ale najprawdopodobniej zostali zamordowani przez Niemców. W latach 1939 – 1945 w Piaskach Wielkich działała również Radiostacja „Wisła” z siedzibą w domu komendanta Stanisława Jędy, ps. „Konrad”, dalszego kuzyna Józefa Paciory. „Konradowi” udało się przeżyć wojnę, zmarł jednak na skutek ciężkich przeżyć w roku 1947.
Można by przytoczyć wiele sytuacji, świadczących o tym, jak bardzo Józef Paciora był przywiązany do rodziny. Na pewno za jeden z najbardziej wzruszających momentów trzeba uznać przysięgę Armii Krajowej, którą „Para” postanowił złożyć na grobie ojca. Jej słowa brzmiały: „W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Panny Marii, Królowej Korony Polskiej (…) przysięgam, że będę nieugięcie stał na straży honoru Polski, a o wyzwolenie z niewoli walczyć będę ze wszystkich swoich sił, aż do ofiary z mojego życia. Rozkazy przełożonych będę wykonywał. Tajemnicy dochowam, cokolwiek by mnie spotkać miało”. Przysiędze tej Józef pozostał wierny aż do swej tragicznej śmierci.
„Para” ryzykował także własne życie, aby podczas wojny przynajmniej od czasu do czasu spotkać się z bratem. Nocami wślizgiwał się do domu i spał razem z Władysławem w łóżku, podczas gdy jego broń cały czas spoczywała pod poduszką. Dla małego Władysława było to niesamowite przeżycie, a gdy Józef zasypiał, delikatnie odchylał poduszkę i z zaciekawieniem spoglądał na broń. Posłusznie nigdy jej jednak nie ruszał.
Przyjaciele wspominają Józefa jako wspaniałego młodego człowieka i patriotę, nieustraszonego, wiernego wyznawanym wartościom, który chętnie śpiewał pieśni
i deklamował wiersze, zagrzewając w ten sposób siebie i innych do walki. Podobno w czasie ostatniego pożegnania ze swymi towarzyszami wypowiedział słowa: „Budujcie nową Polskę. Szanujcie jej imię”. Niestety, dane było mu przeżyć zaledwie 24 lata. Wiemy, że w listopadzie 1944 roku zakończył swe życie na ulicach Krakowa, jednak okoliczności jego śmierci wciąż nie są do końca jasne. Istnieją dwie wersje tej tragicznej historii, pierwsza jest udokumentowana, druga zaś pochodzi z ustnych przekazów świadków.
Według wersji oficjalnej, Józef Paciora zginął podczas akcji zdobywania broni przy ulicy Kolberga. Wersja nieoficjalna głosi, iż „Para” dostał rozkaz zgładzenia ważnego Niemca, wysyłającego setki Polaków do obozu w Auschwitz, zamieszkałego przy ulicy Szlak. Podobno, gdy Józef wszedł na piętro, nie zastał Niemca, a drzwi otworzyła jego żona. Paciora nie chciał strzelać do niewinnej kobiety, lecz gdy zaczął zbiegać po schodach, ta otworzyła okno, podniosła krzyk i zaalarmowała w ten sposób patrol stojący w sąsiedniej bramie. Piaszczanki, handlujące na placu, usłyszały strzelaninę, a jedna z nich rozpoznała Józefa, jak klęczał na ziemi; zanim upadł, zdążył się jeszcze przeżegnać. Dwa dni później w Piaskach Wielkich odbyła się msza żałobna, którą odprawił ks. Franciszek Dźwigoński, ps. „Prot”, pełniący funkcję kapelana Armii Krajowej. Podczas symbolicznego pogrzebu przy specjalnie ustawionym katafalku asystowali koledzy „Pary”, ubrani w koszulki KS „Orzeł”.
Śmierć Józefa bardzo ciężko przeżył jego brat Władysław, dla którego była to kolejna strata bliskiej osoby, trudniejsza chyba nawet, niż ojca i matki. „Parę” opłakiwali także przyjaciele oraz pierwsza sympatia. Ponieważ nadal nie wiadomo, gdzie znajduje się ciało Józefa, bliscy składają kwiaty i zapalają znicze pod tablicą, znajdującą się na zewnątrz kościoła w Piaskach Wielkich. Wymienieni są na niej ci, którzy polegli, zarówno żołnierze Armii Krajowej, jak i ludność cywilna. 50 lat po śmierci „Pary”, w roku 1994, przy tablicy odbyła się uroczystość ku czci poległych w czasie okupacji hitlerowskiej. Wygłoszono na niej między innymi wiersze autorstwa śp. Heleny Jędo, łączniczki 7. Kompanii „Żelbet”.
Aby pamięć o Józefie Paciorze nie zatarła się, warto pomyśleć o nazwaniu jednej z ulic w Piaskach Wielkich jego imieniem. Podobno był taki pomysł, postać bohaterskiego partyzanta na pewno na to zasługuje.
Barbara Bączek
Fotografie udostępniła pani Zofia Paciora



