Reklama

Park Duchacki
Wiadomości Podgórze
Napisz do nas!
Coś ciekawego dzieje się w Twojej dzielnicy?

Poinformuj nas, prześlij zdjęcia: wiadomości.krakow@wp.pl

W br. mija 25 lat istnienia miesięcznika lokalnego „Wiadomości”, który ukazuje się w krakowskim Podgórzu.

W poprzednim numerze przypomnieliśmy o tym naszym Czytelnikom, publikując wspomnienia naszych dziennikarzy: Marii Fortuny-Sudor, Elżbiety Barhoumi z d. Ćwik i Barbary Bączek.

Mam nadzieję, że będą następne – ponawiam zaproszenie.

W tym numerze wspominam dwie wyjątkowe Osoby – red. Różę Nowotarską i red. Jerzego Giedroycia – w których „Wiadomości” znalazły oparcie.

Jarosław Kajdański

 

OPARCIE W REDAKTORZE

Drugim filarem dla „Wiadomości” był Jerzy Giedroyć redaktor paryskiej „Kultury”, stanowił autorytet zawodowy, etyczny, patriotyczny.

W załączeniu przykłady wymiany listów. Szczerze się przejął, gdy miałem wypadek, oberwałem w lewą burtę, nasz maluch był do kasacji, ja ocalałem cudem, gazetę z pomocą najbliższej rodziny roznosiliśmy w plecakach…

Redaktor rozumiał moje argumenty, listy traktował jako relacje z tego, co się w Polsce i w Krakowie dzieje. Knebel dla wolnej, niezależnej, obywatelskiej prasy pojawił się szybko. Podzieleni Polacy okopali się w swoich mediach, decydowało partyjniactwo, kolesiostwo, myślenie stadne. Było naiwnością wierzyć, że będzie inaczej, ale wszystkiego uczyliśmy się od podstaw, byliśmy młodzi…

W redakcji „Kultury” podobno zareagowano z rozbawieniem na list, w którym podałem przemyślenie, że ludzie dzielą się na koty i psy.

Mierzyłem wysoko, ideą fixe było wydawanie gazety w całym krakowskim Podgórzu, na wzór „Podgórzanina” redaktora Władysława Poturalskiego.

„Wiadomości” od początku są pismem bezpłatnym, wydawanym wyłącznie z zamieszczanych reklam i ogłoszeń. Były kryzysy, ale przetrwaliśmy.

 

ZEGAREK ZE SŁONIEM

Panią Różę Nowotarską poznałem najpierw korespondencyjnie, potem osobiście. Ona była legendą „Głosu Ameryki”, ja początkującym redaktorem, słałem m.in. korespondencje „Kurierem z Krakowa” do „Gwiazdy Polarnej”.  

Krakowianka z urodzenia, mieszkała i zmarła pod Waszyngtonem. Tęskniła za Polską i Krakowem. W Śródmiejskim Ośrodku Kultury przy Mikołajskiej miała wystawę swoich obrazów, tam zrobiłem jej to zdjęcie. Bardzo kibicowała „Wiadomościom”, które powstały jako pismo samorządowe, była rozczarowana, gdy nowe władze wprowadziły cenzurę prewencyjną. Dla mnie to też był szok poznawczy, nuworysze samorządowi brali niechlubny przykład z leninowskich zasad sprawowania władzy, gdzie media, finansowane z publicznych pieniędzy, miały być tylko i wyłącznie tubą propagandową, a dziennikarze rzecznikami prasowymi. Nastąpiło upolitycznienie i upartyjnienie samorządów. I tak jest do dziś.

Pani Róża z miejsca wsparła moje działania o powołanie niezależnej gazety, miała jej  honorową legitymację. Pomagała, co podkreślam, po amerykańsku, na zasadzie: radź sobie sam. Opublikowała u nas wiele tekstów, w tym opowiadanie „Rajska 10”, to była jej rodzinna kamienica. Po publikacji spotkała się z Włodzimierzem Borkowskim, więźniem KL Auschwitz z pierwszego transportu, wyłapany jako krakowski student i harcerz. Mieszkał z żoną w Domu Pogodnej Jesieni na Kurdwanowie, gdzie także docierała gazeta. Nie widzieli się od 1939 roku.

Na Panią Różę  mówiliśmy „babcia Nowotarska”, bo serdecznie dbała o naszą młodą rodzinę wysyłając świąteczne paczki. Niezwykłe były jej listy. Gościliśmy ją u nas na kawie, gdy przyjechała z córką. Wtedy pokazała mi swój zegarek ze słoniem, pytając czy wiem co to jest. – To znak republikanów – powiedziała z dumą, ale zaraz dodała: – U nas nie wypytuje się w rodzinie o poglądy polityczne, czy światopoglądowe. To prywatna sprawa, która trzeba uszanować, tak się tworzy wspólnotę.

Share Button