Takiej Wielkanocy jeszcze nie było, święta bez ceremonii kościelnych, bez udziału wiernych. Można je było przeżywać tylko duchowo i za pomocą przekaźników medialnych.
Koronawirus COVID-19 zapanował nad światem. Trwa walka.
Nikt się tego nie spodziewał, choć powinni być tacy, bo ich pracą jest przewidywanie i ostrzeganie. Przewidywali i ostrzegali, ale ich nie słuchano i odsuwano, by nie psuli tego, do czego nas przyzwyczajono. Jak najdłużej trwające balansujące status quo było za cenę zdrowia i życia ludzkiego. Dał o sobie znać brak wyobraźni i krótkowzroczne myślenie na zasadzie tu i teraz.
Nic już nie będzie tak, jak przed pandemią. Ona wywróciła panujący ład, szykuje się nowe rozdanie i nie wiadomo teraz, co ono przyniesie i jakim kosztem zostanie osiągnięte.
Zatrzymano światową gospodarkę, wprowadzono niespotykanie obostrzenia, trwa liczenie ofiar po stronie pacjentów i tych służb, które z pandemią heroicznie walczą.
Dały o sobie znać dotkliwe niedobory sprzętu medycznego, w tym respiratorów i maseczek ochronnych. Globalizacja odsłoniła swoje zasadzki, powierzenie produkcji w miejscu, gdzie najtaniej jest głupotą. Chęć zysku za wszelką cenę wprowadziła na globalny rynek produkty z krajów, które żerują na taniej sile roboczej. Wszechobecne „made in China” za przysłowiową „miskę ryżu”. Wyrugowano produkcję własną.
Jacy będziemy po pandemii? Inni, wiele spraw i postaw zostanie przewartościowanych. Mam nadzieję, że na lepsze. Co nas nie złamie, to nas wzmocni.
Jarosław Kajdański