Reklama

Park Duchacki
Wiadomości Podgórze
Napisz do nas!
Coś ciekawego dzieje się w Twojej dzielnicy?

Poinformuj nas, prześlij zdjęcia: wiadomości.krakow@wp.pl

 

 

 

 

Mówimy o nim: „przyjaciel człowieka” i cenimy za wierność, przywiązanie i lojalność, ale czy tak naprawdę wiemy o tym, co siedzi w psiej głowie? W rozmowie z KRZYSZTOFEM BOROŃSKIM – zoopsychologiem, behawiorystą i dogoterapeutą – dowiemy się m.in. co może być przyczyną nieposłuszeństwa czworonożnych pupili oraz jaki potencjał mają psy asystujące.

Czy istnieje zły pies?

Z Krzysztofem i Ursusem – od 6 lat prawie nierozłączną parą przyjaciół – spotykam się w jednej z krakowskich kawiarni. „Najpiękniejszy labrador w mieście” – mówi o nim z sympatią właściciel, a oczy Ursusa, patrzącego na pana, również odzwierciedlają bezgraniczne oddanie i serdeczność. Gdy udaje nam się zająć stolik, Ursus układa się koło nóg swego pana, a my zaczynamy rozmowę od zoopsychologii, w której bada się mechanizmy (reakcje i zachowania instynktowne) działające u zwierząt. – Jest wiele zmiennych mających wpływ na zachowania psów: sposób żywienia, prowadzenie przez właściciela, a nawet tryb życia człowieka – wyjaśnia Krzysztof Boroński i zaznacza: – Zoopsycholog ma za zadanie wytłumaczyć właścicielowi, dlaczego jego pies zachowuje się w dany sposób, a następnie zasugerować, co warto zmienić, aby nastąpiła poprawa.

Do firmy „Psiaki Dzieciaki”, którą Krzysztof założył latem 2019 r. z Wiktorią Serafin, zgłaszają się właściciele psów, proszący o pomoc w związku z dziwnym lub niepożądanym zachowaniem swoich pupili. To np. kręcenie się w kółko, agresywność czy nadpobudliwość.  Diagnozę poprzedza wywiad z właścicielem, dotyczący żywienia, trybu życia, zabawy z czworonogiem. – W większości przyczyną jest zła dieta lub pewne warunki w domu, wynikające np. ze sprzecznego zachowania domowników wobec psa – wyjaśnia krakowski zoopsycholog. I dodaje:  – Dla psa ważna jest systematyczność. Stałe pory karmienia i spacerów dają poczucie bezpieczeństwa, pewności siebie, poczucia więzi z właścicielem.

Przy wyborze psa istotna jest znajomość historii jego rasy i pierwotnego przeznaczenia. O tej kwestii możemy porozmawiać z behawiorystą. Czasem wiadomości bywają zaskakujące, np. małe psy yorki kojarzone są raczej jako „pieski kanapowe”.  – A tak naprawdę są to psy bojowe, przeznaczone do polowania na szczury. Stąd bierze się ich instynkt łowiecki i bojowe nastawienie, które muszą gdzieś wyładować – wyjaśnia Krzysztof Boroński. Dodaje, że zaryzykuje stwierdzenie, iż nie ma złych psów, są tylko te źle prowadzone.

Skąd się biorą psy?

To banalne pytanie, ale jakże bardzo trafne. Kto pamięta, że psy to udomowione wilki? Takie, które nie bały się i przychodziły do siedzib ludzkich. W pewnym czasie (i w wielkim skrócie) zaczęły z człowiekiem wspólnie żyć – jako psy pasterskie, stróżujące i myśliwskie. Z tych psów właśnie biorą początek współczesne rasy, z których każda ma swoje przeznaczenie. Biorąc zwierzaka do domu, nie możemy ignorować historii jego przodków, ponieważ nie pozostaje to bez wpływu na charakter i zachowanie zwierzaka. Brak wzajemnego zrozumienia może skutkować nieposłusznymi, nieznośnymi, a nawet niebezpiecznymi i nieprzewidywalnymi reakcjami zwierzęcia.

Krzysztof Boroński uważa, że zachowanie każdego psa raczej da się przewidzieć. – Żeby spróbować odpowiedzieć, jak myśli pies, przyjrzyjmy się procesowi selekcji na psy asystujące – opowiada krakowski zoopsycholog, spoglądając na Ursusa – prawdziwego psa asystującego – leżącego u jego nóg. Obserwacja zaczyna się już w okresie ciąży, gdy zwraca się uwagę na ułożenie szczeniaków w brzuchu, a nawet ich kolejność, ponieważ ma to wpływ na późniejsze zachowanie psów. Po dwóch tygodniach od urodzenia robi się pierwsze testy, podczas których sprawdza się reakcje szczeniaka na różne bodźce, np. kładzie się psa na mokrym ręczniku, obraca do góry łapami, itd. Szczeniaka, który jest lękliwy, piszczy i ucieka, przeznacza się do zwykłej hodowli. Psy, które są odważne, wychodzą do ludzi, nie boją się, przechodzą do kolejnego etapu, czyli treningu posłuszeństwa. Zaczyna się on w wieku 3 miesięcy i dotyczy wykonywania podstawowych komend. W takim treningu uczestniczy również starszy pies-wychowawca. Jeśli szczeniak zda egzamin z posłuszeństwa, przechodzi dalej; instruktor uczy go chodzenia w specjalnej uprzęży, pokonywania przeszkód, a także dwóch najtrudniejszych komend: „prowadź sam” (pies musi wtedy złamać wszystkie wyuczone zasady i podjąć samodzielnie decyzję, gdy np. trzeba ominąć jakąś nietypową przeszkodę na drodze) oraz naukę nieposłuszeństwa (czyli celowe lekceważenie komend, gdyby np. osoba niewidoma chciała wejść na ruchliwą ulicę w niedozwolonym miejscu). – Wiele psów na tym etapie odpada – zauważa Krzysztof Boroński. Te, które przejdą pomyślnie egzamin, stają się psami asystującymi. Całe szkolenie trwa ok. 2 lat, a jeden instruktor na pełnym etacie jest w stanie szkolić 3-4 psy naraz, po 2-3 godziny dziennie. Niestety, w Polsce wciąż jest mało etatowych instruktorów, większość z nich szkoli psy po pracy zawodowej, raczej z powołania.

W odróżnieniu od psów przewodników, przeznaczonych do pomocy osobom niewidomym, pies asystujący może wspomagać także np. osobę z niepełnosprawnością lub stresem pourazowym. Ma szersze prawa i przywileje, obowiązujące w innych krajach. Osoby, które pragną mieć do pomocy czworonożnego pupila, również muszą zdać egzamin i przejść odpowiednie szkolenie dotyczące opieki i życia z psem.

Czy jest na sali pies?

Krzysztof Boroński stracił wzrok w dzieciństwie na skutek choroby i błędu lekarskiego. – Miałem do wyboru dwie opcje: albo się załamać i narzekać, albo wziąć się za życie. Wybrałem to drugie – mówi. W życiu parał się wieloma zajęciami, ponieważ jest człowiekiem pasji i ma tysiąc pomysłów na minutę. Pracował m.in. jako tyflospecjalista – uczył osoby niewidome różnych umiejętności życiowych. Dziś wraz z Wiktorią Serafin oraz kilkoma współpracownikami tworzy firmę „Psiaki Dzieciaki”. Oprócz pomocy zoopsychologa i behawiorysty, zajmują się także usługami groomerskimi (czyli psim fryzjerstwem) oraz dogoterapią. Boroński jest przekonany o dobroczynnym wpływie psów na ludzi. Podaje przykłady: – Osoby uzależnione od alkoholu doceniają bezinteresowność  i akceptację psów. To często budzi w ludziach w tęsknotę za rodziną i normalnym życiem. Dzieci niepełnosprawne i dotknięte paraliżem, gdy głaskają i tulą psy, naturalnie ćwiczą mięśnie; w odróżnieniu jednak od tradycyjnej rehabilitacji, nie dominuje tu ból związany z wysiłkiem, ale przyjemność i radość – mówi krakowski zoopsycholog. Pasją do dogoterapii zainspirował się, gdy otrzymał Ursusa, a dużą rolę odegrał w tym instruktor psa, Paweł Zieliński z Poznania. Od tamtej pory Krzysztof zdobywał wiedzę i umiejętności na kursach dogoteraputy, zoopsychologii, behawioryzmu, a dziś dzieli się swym doświadczeniem nie tylko w firmie, ale również podczas wykładów i spotkań (np. zorganizował cykl „Dogoterapia dla żółtodziobów” na UJ). – Pies czerpie radość z kontaktu człowiekiem. W zamian za to, że dostaje jedzenie, ciepły kąt oraz uwagę właściciela, daje całego siebie – mówi Krzysztof Boroński.

Po naszym spotkaniu razem z Ursusem wędruje na przystanek autobusowy, dokąd ich odprowadzam. Przed nimi jeszcze długa droga do domu, ale przecież… mają siebie. Człowiek i jego wierny przyjaciel, pies.

Małgorzata Czekaj

 fot. Katarzyna Januś/ arch. Psiaki i Dzieciaki

 

Share Button