GRANICE WYTRZYMAŁOŚCI. Zadaję sobie pytanie, jaka jest wytrzymałość inwestycyjna Krakowa, tzn. ile jeszcze obciążeń może wytrzymać infrastruktura drogowa, komunikacyjna, energetyczna, wodno-kanalizacyjna, odpadowa. A jaka jest graniczna wytrzymałość zabytków, środowiska i ludzi? Czy ktoś o tym myśli, ma świadomość i odpowiedzialność?
WIZJA BABCI. Gdy jaśnie panujący prezydent obwieścił, że będzie dalej betonował miasto, bo taka jest wola mieszkańców, Babcię zamurowało. Nie wiedziała, co ją spotka za 5 lat…
Po 5 latach w mieście 5-krotnie przybyło betonu, który zabetonował kanały przewietrzające miasto, 5-krotnie przybyło pojazdów, 5-krotnie przybyło odpadów. Miasto dusiło się w całorocznym, permanentnym smogu. Pewnego razu Babcia zabrała wnuka na odludną łąkę w mieście i pokazała mu drzewo, które zasadziła, gdy się urodził. Drzewo dawało już cień i było przystanią dla ptaków. To był dzień urodzin wnuka i Babcia miała dla niego niespodziankę.
Wyjęła z plecaczka szczapy drewna, wykrzesała małe ognisko, dębina, buczyna, i gałązki jałowca paliły się aż miło. Ogień trzaskał, oczy wnuka zaiskrzyły, ogarnął ich zapach dymu. Zwariowana Babcia zaśpiewała „Płonie ognisko i szumią knieje…” , wnuk zawtórował.
Nagle nad ich głowami pojawiły się drony, a zaraz za nimi antysmogowy oddział specjalny. Ze śmigłowca odezwał się megafon: – Ręce do góry, padnij na ziemię! Wnuk patrzył przerażony, Babcia uśmiechnęła się do niego, śpiewała dalej… Ze śmigłowca wyskoczyli zamaskowani antyterroryści i zarzucili na Babcię siatkę. Jeden z nich złapał w pół wnuka i założył mu maskę antysmogową. Babcia obudziła się z koszmaru.
WYBIERAM WOLNOŚĆ. Zawsze mnie to zastanawiało, różne różniaste, wyboiste, karkołomne: ucieczki od wolności, ucieczki do wolności, ucieczki z kina Wolność idete, itepe. Wychowany w systemie opresyjnym, niejako „ofiara tego systemu” nie zwątpiłem i nie zbłądziłem, mając na azymucie parę elementarnych zasad wyniesionych z domu z krzyżykiem na drogę. Ale w międzyczasie można było dowiedzieć się z radiowych „nasłuchów” o wyczynach osób, które „wybrały wolność”, uciekając przez granicę lub pozostając na wyjeździe. „Wybierali wolność” działacze podziemia antykomunistycznego, przechodząc przez zieloną granicę, przepływając na drugi brzeg morza, przelatując nisko nad murami i zasiekami, przemycani w ładowniach i w wagonach. Ale także „wybierali wolność” ci, którzy tutaj byli funkcjonariuszami systemu bezprawia i represji, im wyższy rangą, tym jego „wolność” była cenniejsza. Zastanawiało mnie postawienie dylematu: „wybrać wolność”, czyli że co, reszta tej wolności nie wybiera, nie chce, nie może? Wielopokoleniowy „syndrom sztokholmski”, pomieszane, zatarte, zrelatywizowane przez egzystencjalistów i ich epigonów pojęcia „więźnia i strażnika”, „kata i ofiary”, „zbrodni i kary”. Nie, wolność się czuje, ją się ma albo nie ma – aż tyle. Ona kosztuje, czasem ograniczeniem wolności, czasem ma cenę najwyższą.
Jarosław Kajdański